Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 1 kwietnia 2010, 09:22

autor: Piotr Doroń

Call of Duty: Black Ops - przed premierą

Mieliśmy niepowtarzalną okazję zagrania we wczesną wersję zimnowojennego Call of Duty: Black Ops. Czy nowe dzieło studia Treyarch będzie w stanie zaskoczyć fanów mających w pamięci dwie części Modern Warfare?

Poniższa zapowiedź to nasz prima aprilisowy żart. Część zawartych w niej informacji może okazać się prawdziwa, gdyż bazowaliśmy na ostatnich nieoficjalnych doniesieniach na temat kolejnej odsłony Call of Duty.

Marka Call of Duty zadomowiła się w świadomości graczy na dobre wraz z wprowadzeniem do sprzedaży dwóch części podserii Modern Warfare, które zawładnęły ponad 30 milionami miłośników elektronicznej rozrywki. Stało się tak, ponieważ stanowiły one doskonale dopracowane, interaktywne kino akcji, które w połączeniu z niezwykle udaną kampanią reklamową okazało się pierwszorzędną mieszanką wybuchową. Należy jednak pamiętać, że zespół Infinity Ward nie jest jedynym, któremu koncern Activision zleca prace nad rozwojem Call of Duty. Podobne zadanie ma przecież studio Treyarch, które zaprojektowało m.in. konsolowe Call of Duty 3 a także wydane również na pecety Call of Duty: World at War. Pod koniec bieżącego roku firma wprowadzi do sklepów kolejną odsłonę cyklu – Call of Duty: Black Ops. Gra, informacje o której pojawiały się dotąd wyłącznie w postaci plotek i domysłów, została zaprezentowana podczas zamkniętego pokazu, zorganizowanego w ostatnich dniach marca w brytyjskim oddziale koncernu Activision.

Twórcy udostępnili na nim jeden z późniejszych etapów Black Ops. Była to misja, w której przejąłem kontrolę nad komandosem brytyjskiej jednostki specjalnej Special Air Service. Wcielając się w doskonale kojarzonego przez miłośników serii Johna Price’a – późniejszego kapitana z Modern Warfare – wziąłem udział w misji wzorowanej na słynnej akcji pod kryptonimem Nimrod (1980 rok), w trakcie której żołnierze SAS uwolnili 19 zakładników przetrzymywanych w irańskiej ambasadzie w Londynie, w południowym Kensington. Po krótkim briefingu, w trakcie którego dowiedziałem się, że do akcji przydzielonych zostało pięć czteroosobowych zespołów Special Air Service, przeniesiono mnie bezpośrednio na obszar działań.

Wzorem Modern Warfare pojawią się misje,w których użyjemy noktowizora.

Kontrolę nad postacią uzyskałem tuż po tym, jak towarzyszący mi porucznik przytwierdził u wyjścia na jeden z zewnętrznych balkonów ambasady spory ładunek wybuchowy. Po chwili nastąpiła eksplozja – drugi z zespołów zdetonował bombę zamontowaną na szklanej części dachu budynku. Z briefingu wynikało, że będzie to sygnał rozpoczęcia akcji, mający jednocześnie wyprowadzić z równowagi terrorystów. Ułamek sekundy później wybuchł ładunek balkonowy, otwierając w ten sposób kolejną drogę do przeciwników. Po opadnięciu dymu, przy nieustających krzykach napastników i informacjach napływających od dowódcy, wkroczyłem do wnętrza ambasady, likwidując znajdującego się w zasięgu wzroku oponenta. Jednocześnie zwróciłem uwagę na silnik destrukcji otoczenia – intensywna wymiana ognia spowodowała, że znajdujące się w pomieszczeniu wazy i gabloty rozleciały się w drobny mak. Posuwałem się dalej, w międzyczasie podziwiając pieczołowicie zaprojektowane wnętrza opanowanej przez terrorystów ambasady. Przechodząc do kolejnego pomieszczenia, nie zauważyłem przyczajonego w rogu terrorysty, który trzymał przed sobą zakładnika. Przeciwnik wycelował we mnie i zażądał, abym upuścił broń. Na podjęcie decyzji miałem ledwie kilka sekund – zdecydowałem się oddać celny strzał w głowę. Udało mi się, lecz w tym samym momencie z innego pomieszczenia wybiegł kolejny zamachowiec, który zabił uwolnioną przeze mnie urzędniczkę, jednocześnie strzelając w moim kierunku (skrypty triumfalnie powracają). Upadłem na podłogę, a pole widzenia zawęziło się do niewielkiego obszaru ekranu. Podchodzący przeciwnik wypowiedział kilka agresywnych słów i już naciskał spust, gdy otrzymał celną serię od dwóch wspierających mnie komandosów. Okazało się, że stał on na straży pomieszczenia z większą grupą zakładników. Niestety, w trakcie ich ewakuacji, w akompaniamencie krzyków i płaczu jeden z nich został kilkakrotnie trafiony w plecy. Strzelający napastnik nie pożył zbyt długo – tuż po zdarzeniu został usunięty przez żołnierzy SAS. Po chwili ostatni żyjący terrorysta poddał się i został pojmany.

Zadanie, z którym miałem do czynienia, nie należało do najtrudniejszych – większość pracy wykonali za mnie doskonale wytrenowani członkowie wysłanych na akcję plutonów SAS. Twórcy chcieli jednak nie tyle umożliwić mi udział w efektownej, trwającej około 15 minut akcji antyterrorystycznej, co odnieść się do kontrowersji, jakie wzbudziła ona na początku lat 80. Mianowicie, twierdzi się, że dwóch z sześciu zabitych terrorystów zostało przez SAS rozstrzelanych. W czasie ewakuacji oczami wyprowadzanego Johna Price’a widziałem zamazany obraz dwóch komandosów likwidujących klęczących napastników, którzy parę sekund wcześniej pozbyli się broni. Treyarch, decydując się na takie rozwiązanie, wpisuje się więc w teorię głoszoną przez krytyków Operacji Nimrod.

Tego typu atrakcji w Call of Duty: Black Ops ma być zdecydowanie więcej. Autorzy sięgną bowiem do historii, pragnąc pokazać wiele znanych wydarzeń w nieco innym, często kontrowersyjnym, świetle. Zacznijmy może od kwestii najważniejszej, a więc realiów, w jakich przyjdzie nam spędzić od 6 do 8 ośmiu godzin gry. Fabularnie najnowsze Call of Duty zostanie osadzone w czasach Zimnej Wojny. Gracz, wcielający się w kilku różnych żołnierzy, będzie przeżywać odmienne historie rozgrywane w zróżnicowanych krajach i czasach. Wirtualną podróż rozpoczniemy na frontach II wojny światowej, w końcowej fazie jej trwania. Następnie zostaniemy przetransportowani na porewolucyjną Kubę. Kolejnym przystankiem okaże się Wietnam, gdzie w kilku misjach zapoznamy się z tłem krwawej wojny, a także kraje Ameryki Południowej oraz Afryka. Z uwagi na dość spory rozrzut czasowy sposób realizacji poszczególnych misji będzie każdorazowo mniej lub bardziej inny. Autorzy oddadzą do naszej dyspozycji różnego rodzaju broń a także każą nam realizować zadania polegające zarówno na otwartej walce, jak i na braniu udziału w perfekcyjnie zaplanowanych operacjach niewielkich oddziałów specjalnych.

W jednej z misji wcielimy się w strzelca wyborowego.

Przedstawiciele Treyarch w przypadku Black Ops stawiają przede wszystkim na klimat. Ich celem jest realistyczne odwzorowanie teatru działań. Przenosząc się do Wietnamu, niemal odczujemy na sobie trudne warunki wojny, na każdym kroku widząc jej straszliwe żniwo. Wielkie emocje powinno wzbudzić lądowanie amerykańskich marines w Zatoce Świń na Kubie. Z kolei stresogenne akcje antyterrorystyczne wymagać będą wyjątkowej dokładności i precyzji. Twórcy obiecują przy tym, że nie zapomną o prezentacji efektownych bitew, które na długo zapadną nam w pamięć. Nowe Call of Duty powstaje na wysłużonym silniku graficznym, zastosowanym wcześniej m.in. w World at War. Nie przeszkodziło to jednak autorom w wygenerowaniu ładnych krajobrazów oraz szczegółowych wnętrz budynków. W oczy rzuca się przede wszystkim wyższy poziom interakcji z elementami otoczenia. Na podstawie zaserwowanego fragmentu mogę również stwierdzić, że nie poddano większym przeobrażeniom mechaniki rozgrywki (płonna była moja nadzieja na choćby niewielki udział w planowaniu akcji). Twórcy wyszli z założenia, że nie ma powodu, by zmieniać coś, co mimo wszystko ciągle sprawia wszystkim wiele uciechy.

Call of Duty: Black Ops zapowiada się bardzo interesująco. Celem studia Treyarch jest bowiem umożliwienie graczom wzięcia udziału w najważniejszych konfliktach Zimnej Wojny. Co w połączeniu z wysokiej jakości oprawą graficzną, umiejętnie budowanym klimatem oraz dbałością o szczegóły – tak fabularne, jak i techniczne – może okazać się wyjątkową strzelaniną. Inną sprawą jest to, czy twórcy Call of Duty 3 i Call of Duty: World at War podołają temu zadaniu. Po kilkunastu minutach spędzonych z Black Ops stwierdzam, że są tego bardzo bliscy.

Piotr „jiker” Doroń

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej

Call of Duty: Black Ops

Call of Duty: Black Ops