Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 26 czerwca 2009, 18:04

autor: Maciej Makuła

Batman: Arkham Asylum - test przed premierą

Niektórzy całe życie czekali na naprawdę dobrą grę o Batmanie. Sprawdziliśmy, co sobą prezentuje najnowszy kandydat do tego miana.

Przeczytaj recenzję Batman: Arkham Asylum - recenzja gry

Artykuł powstał na bazie wersji X360.

Gdy jeszcze jako dziecko nieśmiało eksplorowałem świat zagranicznych komiksów – na pewnym etapie składał się on dla mnie z kilku tylko bohaterów z Supermanem i Batmanem na czele. Przy czym tego pierwszego nie darzyłem jakąś większą sympatią, wręcz przeciwnie. Bo co to za zabawa być istotą praktycznie niezniszczalną, niezatapialną, mieć dosłownie jeden słaby punkt i większość wrogów eliminować z finezją czołgu wjeżdżającego w stragan z jajkami – dla mnie żadna.

Natomiast Batman... Ha – z człowiekiem nietoperzem dużo łatwiej było się identyfikować (w końcu każdy mógł nim zostać jak dorośnie). No i jakoś tak zwyczajnie bardzo podobało mi się to, że do walki z przestępcami w pierwszej kolejności angażował ten taki „mięsień” między uszami, a dopiero potem pozostałe. Działanie pod osłoną nocy, dziesiątki gadżetów, finezyjne taktyki i zacięcie detektywistyczne – w to mi graj.

A skoro o graniu mowa, Batman nigdy nie doczekał się godnej swojej renomy gry wideo. Aż do teraz. Jak bowiem na podstawie mojego intensywnego dochodzenia, opartego na badaniu wersji beta, wywnioskowałem – kroi się prawdziwa niespodzianka: praktycznie nieznana ekipa Rocksteady Studios za miejsce akcji swojej gry obrało również mało popularne w uniwersum Batmana miejsce, szpital psychiatryczny Arkham Asylum i w oparciu o czysto komiksową licencję kleci cudeńko. Co w tymże tekście spróbuję właśnie udowodnić.

Chluba NFZ

Tytułowe Arkham Asylum poznajemy w dosyć nietypowej sytuacji. Otóż po ataku na więzienie Blackgate trafia tu całkiem spora grupa osadzonych pozbawionych chwilowo dachu nad głową. Włącznie z tymi najbardziej groźnymi (co w świecie Mrocznego Rycerza oznacza również najdziwaczniejszych). I właśnie od kolejnego uroczystego aresztowania zaczyna się cała przygoda – w Arkham bowiem ląduje sam Joker.

Mówili, że będą nas leczyć dobrze opłacani lekarze,ale o pielęgniarkach w strojach nietoperzy nie słyszałem

Batman: Arkham Asylum należy do tego elitarnego kręgu gier, które potrafią zauroczyć samym już ekranem tytułowym. Przed uderzeniem w przycisk „start” widzimy naszego bohatera – majestatycznie, z pasją, w deszczu, na tle księżyca w pełni – spoglądającego z dachu jakiegoś budynku na miasto. Aż głupio wciskać „start”. Start. Widać, że autorzy wiedzą, o co chodzi – filmik początkowy przenosi nas na zalane strugami wody ulice, przez które pędzi Batmobil. Klimat jak w filmach Burtona czy rewelacyjnym serialu animowanym z początku lat dziewięćdziesiątych.

Nie znamy szczegółów aresztowania Jokera oprócz tego, że poszło zbyt gładko. Batmobil dociera na miejsce – trafiamy do Arkham, gdzie Joker, zakuty na modłę doktora Hannibala Lectera, transportowany jest do swojej celi. W tym momencie zyskujemy kontrolę nad Batmanem, choć możemy się nim tylko przechadzać – akcję obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, w stylu zapamiętanym z Resident Evil 4 czy Dead Space. Fragment ten to znany z wielu innych gier (na czele z początkową przejażdżką kolejką w Half-Life) zabieg, który zwykło się nazywać „ciszą przed burzą” – czujemy, że coś się kroi.

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?
Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?

Przed premierą

Podczas gdy wszyscy sugerują ucieczkę, my wracamy do Tarkova, by przeanalizować wysyp informacji na temat tej gry. Informacji wskazujących na produkt imponujący w wielu aspektach, ale i coraz bardziej niszowy, coraz mniej przystępny dla większości graczy.