Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 3 lipca 2008, 12:37

autor: Dorota Drużko

Street Fighter IV - zapowiedź - Strona 3

Czy seria Street Fighter przeżyje wielki powrót? Czy Street Fighter IV ma szansę przebić niedoścignioną drugą odsłonę? Przekonamy się już za kilka miesięcy.

Przeczytaj recenzję Street Fighter IV - recenzja gry

Seria Street Fighter należy do tych, o których każdy szanujący się gracz musiał przynajmniej słyszeć. Chociaż świat poznał ją już przeszło dwadzieścia lat temu, kiedy to pierwsza odsłona cyklu trafiła do japońskich salonów gier, to tak naprawdę zasłynęła ona dopiero za sprawą dwójki. Ta odniosła fenomenalny wręcz sukces, o czym może świadczyć choćby fakt, że jest jedną z najbardziej dochodowych produkcji Capcomu. Kolejne jej reedycje ukazują się do dziś, czyli przez ponad piętnaście lat, na przeróżnych platformach sprzętowych. Raczej niewiele gier może poszczycić się podobnym wyczynem. Nic więc dziwnego, że to ją właśnie twórcy postawili sobie za wzór dla ich nowego dzieła.

Podobnie jak poprzednie odsłony także i Street Fighter IV w pierwszej kolejności zawita na automaty, a dopiero później trafi na „domowe” platformy. Cóż, taka jest już kolejność wśród japońskich bijatyk, w końcu mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni są stałymi bywalcami salonów gier, które zarabiają tam krocie, a sprzęt, jaki w nich znajdziemy, to przeważnie bardzo zaawansowane technologicznie maszyny. Czekanie jednak opłaci się, gdyż wersja na konsole zostanie wzbogacona względem arcade’owej, przede wszystkim o tryb multiplayer, także za pośrednictwem Internetu.

Wydarzenia przedstawione w czwórce obejmują przedział czasowy pomiędzy Street Fighterem II Turbo a Street Fighterem III. Fabuła na pierwszy rzut oka nie zachwyca oryginalnością – powraca przestępcza organizacja Shadowloo, a wraz z nią Mr. Bizon. Zatem, jak można się domyślić, w czasie gry dowiemy się, w jaki sposób oraz dlaczego do tego doszło. Abyśmy mogli łatwiej wczuć się w historię oraz lepiej poznać losy bohaterów, Capcom postanowił, że zarówno intra jak i zakończenia dla każdej z postaci przedstawione zostaną w formie animowanych filmików, stworzonych przez pewne znane japońskie studio. Chociaż jego nazwa, póki co, owiana jest tajemnicą, osobiście stawiam na Group TAC, czyli autorów serii anime i kinówek nawiązujących do drugiej części Ulicznego Wojownika. Pomysł to całkiem dobry, choć jak zwykle najważniejsza będzie realizacja, a o poziomie tej dopiero się przekonamy.

Zwykle wraz z wydaniem kolejnej części bijatyki jej twórcy, chcąc przyciągnąć większą liczbę graczy, decydują się na wprowadzenie nowych fighterów. Nie inaczej jest i tym razem. I tak oprócz znanych i lubianych wojowników – Ryu, Kena, Chun-Li, Guile'a, Blanki, E. Hondy, Zangiefa, Dhalsima, Balroga, Vegi oraz pominiętych, z przyczyn oczywistych, w trzeciej odsłonie Bisona i Sagata, pojawią się kolejni awanturnicy. Tych będzie piątka i szczerze mówiąc, mam co do nich mieszane uczucia. Z jednej strony świetnie zapowiadający się El Fuerte i Seth oraz być może niezły Abel i Crimson Viper, z drugiej zaś... Rufus. Nie rozumiem, dlaczego w nowych bijatykach pojawiają się postacie takiego pokroju. Czy naprawdę aż tak wiele osób pragnie wcielić się w paskudnego otyłego Amerykanina? Chyba jednak niewiele. No, ale cóż, Tekken 6 będzie miał swego Boba, a Street Fighter IV Rufusa, notabene odwiecznego rywala Kena. W dodatku jeszcze strój grubasa nawiązuje do bardzo znanego (z filmu Game of Death) kostiumu Bruce’a Lee. Porażka.

Tak właśnie wygląda prawdziwy wojownik, czyli Rufus...

Pomijając tego pana, pozostali wydają się być całkiem obiecujący. Zapewne niektórym graczom przypadną do gustu specjalne zdolności tajnej agentki Crimson Viper, która w walce wykorzystuje gadżety na stałe zespolone z jej strojem. Dla przykładu: za pomocą swojej lewej rękawicy może wywołać wstrząsy elektryczne, a prawą szok sejsmiczny. Natomiast dzięki specjalnym butom jest jedyną postacią mogącą wykonać znacznie wyższy (podwójny) skok. Teoretycznie powinna być dobrym wyborem dla początkujących. Kolejnym z bohaterów jest Abel – cierpiący na amnezję, francuski zawodnik MMA (Mixed Martial Arts), którego jedynym celem stało się zniszczenie pozostałych przy życiu członków Shadaloo. Ze względu na preferowany sport walki, jest on postacią silną i dość wszechstronną, choć niezbyt szybką. Zupełnie odmienny styl prezentuje natomiast El Fuerte, meksykański zapaśnik walczący w tamtejszej odmianie wrestlingu – Lucha Libre. Przyznam, że spośród nowych bohaterów to właśnie on jest postacią, w której pokładam największe nadzieje, głównie ze względu na jego niezwykłą zwinność i szybkość, z jaką wykonuje kolejne akcje. Przy tym jego walki są niezwykle efektowne, ponieważ w dużej mierze oparte są na różnego rodzaju atakach z wyskoku.

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.