Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 października 2012, 08:53

autor: Wojciech Mroczek

Rodzina na swoim - recenzja dodatku Hearthfire do gry Skyrim - Strona 3

Hearthfire nie jest dodatkiem dla fanów Skyrima spragnionych bohaterskich przygód. Jednak ci, którzy uwielbiają wczuwać się w swoją postać i chcieliby zafundować jej dom i uczynić głową rodziny, będą nim zachwyceni.

Posadzić drzewo, spłodzić syna

Lub córkę! Z tym, że nie tyle spłodzić, co adoptować. Z tym sadzeniem drzew to też pewna nadinterpretacja. Ale faktycznie – możemy sobie posadzić to i owo. Czy to w zielarskiej szklarni, czy to w przydomowym ogródku zyskujemy dostęp do grządek żyznej ziemi. Możemy zasadzić w niej niemalże każdy roślinny lub grzybowy składnik alchemiczny. Roślinki, które w ten sposób uzyskamy, są nie tylko równie trwałe jak te rosnące dziko (a więc owocują wielokrotnie), ale również przynoszą wielokrotnie większe plony. Z jednego krzaczka jagód w ogródku zbieramy do pięciu razy więcej owoców niż z takiego, który wyrósł gdzieś przy gościńcu. W każdej chwili da się również zmienić uprawiany na danej grządce gatunek na inny. W obejściu możemy też zafundować sobie ul, kilka kur, krowę, a nawet stajnię dla konia. Sporym udogodnieniem okazuje się prywatny wóz, którym dojedziemy do każdego większego miasta. Ponadto wolno nam zainwestować w przydomowy warsztat rzemieślniczy z własną dymarką do przetapiania metali. Kuźnia też jest – tyle że z niezrozumiałych powodów ulokować można ją jedynie w piwnicy. Krótko mówiąc: wyposażenie „obejścia” okazuje się dość bogate i obfitujące w udogodnienia. Docenią je jednak wyłącznie osoby, które preferują specyficzny styl rozgrywki, w którym ważną rolę pełni odgrywanie postaci.

Przyrządzanie potraw jest dziecinnie łatwe.

A co z adopcją? Ten element dodatku to ukoronowanie motywu zabawy w dom, która stanowi kwintesencję Hearthfire. Gdy zainstalujemy rozszerzenie, nasza postać otrzyma od kuriera ulotkę informacyjną z sierocińca w Riften, który namawia, by osoby będące w stanie utrzymać rodzinę rozważyły przygarnięcie jednego z wielu dzieci osieroconych na skutek wojny domowej lub smoczych ataków. Jeśli więc w naszym domu przezornie stworzyliśmy i umeblowaliśmy kącik dziecięcy, to możemy jedno lub dwoje adoptować. Sypialnię dla pociech da się ewentualnie urządzić również w jednej z wcześniej dostępnych posesji. I tu uwaga – jeżeli zdecydujemy się na postawienie nowej siedziby z myślą o tym, by osiąść w niej wraz ze skyrimowym współmałżonkiem i nowo adoptowanymi pociechami, to zostaniemy zmuszeni do nadania jej określonego, rodzinnego charakteru. Albo zbrojownia i sala z trofeami myśliwskimi, albo łóżeczka dla maluchów i kuchnia, w której będzie się dla nich gotować. Jeśli nasz nowy dom nie spełni standardów wymaganych przez damę zarządzającą sierocińcem, nie da nam ona pozwolenia na adopcję.

Samo posiadanie dzieci nie wiąże się z niczym szczególnym w świecie gry. Ot, można takiej pociesze wręczyć czasem kieszonkowe, pobawić się w berka, sprezentować zabawkę lub – jeśli jesteśmy bez serca – posłać spać bez kolacji. Za okazaną dobroć latorośl potrafi się czasem odwdzięczyć miłym słowem, rzadziej – drobnym prezentem, który zresztą sami musimy sobie wybrać z jej prywatnej skrzynki w nogach łóżka. Niewiele. Ale trzeba przyznać, że kiedy już w naszym nowo wybudowanym dworku zamieszka nasza druga połówka, w palenisku zapłonie jasny ogień, a na podwórku zacznie rozbrzmiewać dziecięcy śmiech i tupot małych nóżek, to zupełnie inaczej wraca się z dalekich wypraw na górskie szczyty czy w czeluście lochów. Można poczuć ciepło tytułowego ogniska domowego, a i motywacja Dragonborna do ratowania całego tego ośnieżonego bałaganu staje się jakby większa. Problem jedynie w tym, że bardzo wielu graczy zdążyło już uratować, co było do uratowania, a dla samego zakładania rodziny nie każdemu będzie chciało się wracać do gry.

Plany naszej nowej posiadłości.

Hearthfire, dodatek pozbawiony właściwie nowych misji i rozszerzający grę o kilka opcji, które równie dobrze mogłyby znaleźć się w wersji podstawowej, nie zadowoli wszystkich fanów Skyrima. Jednak dla tych, którzy lubią zabawę w dom i chcą pogłębić swoje wrażenie „życia” w świecie gry, jest pozycją obowiązkową.

Wojciech Mroczek | GRYOnline.pl