Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 września 2012, 18:00

autor: Amadeusz Cyganek

Zjazd na krótki pit-stop - recenzja gry F1 2012 - Strona 2

Kolejna odsłona komputerowej Formuły 1 właśnie trafiła do sklepów – czas przyjrzeć się, czy szereg zmian zapowiedzianych przez Codemasters na pewno działa na korzyść tej produkcji.

Wreszcie doczekaliśmy się także samouczka z prawdziwego zdarzenia – „Test młodego kierowcy”, bo tak został on nazwany w polskiej wersji, pozwala na zaznajomienie się z podstawowymi informacjami na temat architektury bolidu oraz nowych rozwiązań zwiększających jego osiągi, jak i na przećwiczenie podstawowych manewrów na Yas Marina Circuit w Abu Dhabi. Choć zadania zawarte w trybie przygotowującym nowicjuszy do walki na torach F1 okazują się bardzo proste, to gracze stawiający pierwsze kroki w wirtualnym świecie Formuły 1 z pewnością docenią możliwość poznania specyfiki sterowania tymi potężnymi maszynami.

Szefie, mamy problem, nic nie widać!

Z zupełnie niezrozumiałych powodów Codemasters pozbyło się w najnowszej edycji swojej flagowej serii filaru rozgrywki, czyli trybu Grand Prix. Naprawdę trudno domniemywać, jakie przesłanki spowodowały, że twórcy zdecydowali się na tak kontrowersyjny krok, nie da się jednak ukryć, że dla fanów serii to duży cios, którego naprawdę niewielu się spodziewało. Niejako w zamian autorzy przygotowali moduł wyzwań sezonowych w założeniach prezentujący się naprawdę bardzo dziwacznie. Zaczynając sezon jako kierowca jednego z pięciu najsłabszych teamów, wyzywamy wybranego rywala na pojedynek, którego stawką jest angaż w jego zespole. Propozycja kontraktu zostaje nam złożona wówczas, gdy uda się zostawić przeciwnika w pokonanym polu w dwóch wyścigach. Cała otoczka związana z zawodami została okrojona do minimum – kwalifikacje imituje możliwość przejechania jednego okrążenia, na podstawie którego ustala się kolejność na starcie, a o treningach nie ma nawet co wspominać. Wygląda to na szybką próbę załatania luki powstałej w wyniku braku Grand Prix, co – krótko mówiąc – raczej się nie udało.

Polsko-meksykański pojedynek o wielkie pieniądze i nowy kontrakt.

Twórcy okroili także tryb kariery, czego wynikiem jest przede wszystkim uszczuplenie pełnego weekendu wyścigowego o dwie sesje treningowe. Motyw działania Codemasters w tym wypadku okazuje się troszkę niezrozumiały – skoro seria z każdą kolejną odsłoną ma dążyć do jeszcze większego realizmu, dlaczego wycina się coś, dzięki czemu można było mieć wrażenie, że uczestniczy się w jednej wielkiej batalii na technologie i lepsze przygotowanie bolidu do finałowej rozgrywki. Brakuje także rzeczy wydawałoby się błahej, choć pozytywnie oddziałującej na odbiór całości, czyli króciutkich konferencji prasowych po wyścigu – wiadomo, że ich wpływ na rozwój naszego kierowcy czy też morale teamu był raczej znikomy, ale dla mnie to jeden z ostatnich elementów, który powinno się z trybu kariery bezceremonialnie usunąć.

Dobry bolid to nie wszystko

Na szczęście tuż po wyjeździe na tor wszystko zaczyna nabierać rumieńców. Model jazdy w najnowszej odsłonie F1 został znacznie poprawiony – teraz sterowanie bolidem wydaje się bardziej przystępne zarówno dla graczy posługujących się klawiaturą, jak i padem, o miłośnikach wyścigów korzystających z kierownicy nie wspominając (choć wciąż zdarzają się problemy z jej odpowiednim skalibrowaniem). Twórcom udało się bardzo dobrze wypośrodkować poszczególne poziomy trudności, dzięki czemu niedzielni kierowcy z pewnością skorzystają z szeregu asyst, rywalizując jednocześnie o najwyższe laury, z kolei starzy wyjadacze powalczą nie tylko z przeciwnikami, ale i z zawodnym sprzętem czy trudnymi warunkami pogodowymi, w których jeden błąd może poskutkować niekontrolowaną wycieczką poza tor czy też efektownym piruetem na środku jezdni. Wreszcie możemy także w pełni zastosować ważne nowinki techniczne, które mają niebagatelny wpływ na wyniki wyścigu – mowa o systemach KERS i DRS. Dzięki ładunkowi odzyskanej energii kinetycznej da się w szybkim tempie zbliżyć do przeciwnika lub skutecznie obronić przed atakiem kierowcy, który w swoich manewrach postawił na to drugie rozwiązanie. Strefy, w których korzystamy z dobrodziejstwa ruchomego tylnego skrzydła, wreszcie odpowiadają temu, co można zobaczyć w prawdziwych zawodach, a w poprzednich edycjach wcale nie było to aż tak oczywiste. Co najważniejsze – oba te moduły działają naprawdę bez zarzutu i znacznie urozmaicają walkę na torze.