Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 30 lipca 2012, 18:00

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Deadlight - takiej apokalipsy zombie jeszcze nie widzieliście - Strona 3

Autorzy gry Deadlight stworzyli jedną z najładniejszych platformówek tej generacji. Niestety, w tej produkcji z Xbox LIVE Arcade nie wszystko prezentuje się tak cudownie jak grafika.

Czy to wystarczy?

Gdybym miał rozpisać rozgrywkę z Deadlighta na godziny i opisać wrażenia z każdej z nich, wyglądałoby to następująco. W pierwszej byłem zaintrygowany klimatem, opowieścią i tym, jak powolna, ale dzięki temu metodyczna, jest zabawa. Druga przyniosła dziwny zwrot akcji i bardziej zręcznościowe elementy, które trochę wybiły mnie z rytmu. Trzecia obfitowała już w irytujące sceny ucieczek, kojarzące się wręcz z Canabaltem, ale pozbawionym swej niezobowiązującej lekkości. W godzinie czwartej... a – godziny czwartej już nie było, bo skończyły się poziomy. Autorzy ostrzegali, że gra zapewni około 5-6 godzin rozrywki, chociaż wydawało się, że dotyczy to tylko pierwszego przejścia przygody, a nie ukończenia jej i znalezienia wszystkich sekretów.

Randall ucieka nie tylko przed zombie.

Przy tak skromnym czasie zabawy nie sposób nie zapytać, czy rekompensuje to jakość i treść gry. Szczerze mówiąc, nie jestem tego tak pewny jak w przypadku chociażby Journey, gdzie jeszcze krótsza przygoda z mniej bezpośrednią fabułą wywoływała więcej emocji. W moim odczuciu Deadlight nie jest tytułem, w który trzeba koniecznie zagrać i który pokazuje coś absolutnie świeżego. To interesująca propozycja, najwyżej niezły platformer i wizualnie genialna sprawa. Nie osiągniecie przy niej jednak stanu nirwany, nie odkryjecie w sobie nowych pokładów człowieczeństwa i nie poczujecie tej błyskotliwości, jaka cechuje wybitne opowiadania SF.

Nie dla każdego

Deadlight to gra dobra i w pewnych scenach gwarantująca nietuzinkowe doznania. Jest w niej parę ciekawych pomysłów na rozgrywkę, sporo udanej zabawy w stylu Prince of Persia i trochę kombinowania. Grafika i muzyka robią bardzo pozytywne wrażenie, budując odpowiednią atmosferę. Na plus trzeba też zaliczyć próbę wymknięcia się z pułapki przesadnie nacechowanych patosem opowieści o ratowaniu świata i szukaniu lekarstwa na wszelkie bolączki ludzkości. W zamian dostajemy historię o wewnętrznej walce jednego człowieka. W pewnych momentach daje ona poczucie obcowania z czymś równie niezwykłym jak np. Another World.

Główna wada gry? Za krótka!

Tej platformówce brakuje jednak błyskotliwości i odkrywczości. Praktycznie przez całą grę czekałem na „ten” moment. Sytuację, w której poczuję, że zrobiłem coś intrygującego, nietypowego i niełatwego. Zamiast tego dostałem sceny zaprojektowane nierówno, poziomy obfitujące we frustrujące fragmenty i zwieńczenie historii, które pozostawia nieco do życzenia. Chciałbym, żeby ta opowieść była bardziej rozbudowana i może trochę odważniejsza. W obecnej postaci Deadlight jest raczej ciekawostką dla osób prawdziwie zainteresowanych tematem apokalipsy zombie i kupujących hurtowo wszystkie platformówki.

Szymon Liebert | GRYOnline.pl