Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 7 października 2011, 12:45

autor: Szymon Liebert

Niezapomniane przeżycie - recenzja gry Dark Souls - Strona 2

Kiedy ostatnio poświęciliście calutki weekend jednej grze wideo? Przygotujcie koce, prowiant i lampkę nocną: do sklepów trafiła „gra życia”, czyli Dark Souls.

Jednym z najważniejszych motywów w grze są momenty zwątpienia. Początek jest trudny i odpychający. Później idziemy naprzód jak burza przez jakieś dziesięć godzin. Kiedy wydaje się, że opanowaliśmy wszystko do perfekcji, dzieją się rzeczy nieprzewidziane. Postacie poboczne pokazują drugie oblicze, a nowe rejony okazują się dwukrotnie trudniejsze od dotychczasowych. Gasną też życiodajne ogniska, jeden z nielicznych podnoszących na duchu elementów. Nagle okazuje się, że posiadany sprzęt może co najwyżej połaskotać przeciwników, a nabyte przyzwyczajenia trzeba zmodyfikować. Znacie to uczucie, kiedy stajecie przed problemem, który wydaje się niemożliwy do rozwiązania, a później triumfujecie? To właśnie Dark Souls.

W cieniu demonów

Esencją tej gry są walki z demonami wszelkiej maści. Już zwykli przeciwnicy mogą zajść nam za skórę, o czym pisaliśmy w tekście na temat poziomu trudności. W długotrwałych starciach z kilkudziesięciometrowymi bestiami stajemy się prawdziwymi herosami, którzy dokonują niemożliwego. Każda z demonicznych istot straszy wyglądem, zachowaniem, potęgą i wachlarzem ciosów. W wielu sytuacjach musimy działać na granicy zdrowego rozsądku, uskakując przed śmiertelnym uderzeniem w ostatnim momencie. Zdarzają się naturalnie potyczki łatwiejsze, ale zawsze czujemy respekt wobec przeciwnika. I obrzydzenie, bo kreatury, które stworzyli artyści z From Software, są odpychające. W tej grze można odkryć w sobie nowe fobie.

W walkach z demonami dokonujemy niemożliwego.

Autorzy czasem powtarzają patenty z Demon’s Souls, ale ogólnie starają się karcić za część zachowań, do których przywykli weterani gry, i jednocześnie oferować nowe doznania. Pomysły studia odnośnie walki są błyskotliwe, zaskakujące, frustrujące i zupełnie zwariowane. Przeciwnicy parują ciosy i wykonują zabójcze kontrataki, markują powolność, by nagle wytrącić gracza z równowagi błyskawiczną szarżą. Oczywiście nie pozostajemy im dłużni, bo wachlarz dostępnych metod likwidowania oponentów jest standardowo olbrzymi. Czary, cuda, bomby, miecze, włócznie, topory – miłośnicy gromadzenia żelastwa będą usatysfakcjonowani (mała porada: nie wyrzucajcie żadnych przedmiotów, bo w pewnym momencie można zrobić z nich użytek). Wiele z nich działa inaczej i niejednokrotnie skrywa pewne tajemnice. Najlepszym przykładem jest Drake Sword: chwyćcie ten miecz oburącz i zadajcie silne uderzenie, aby przyzwać moc smoków.

Pamiątkowe zdjęcie na schodach. Tuż przed śmiercią.

Ukryte

Tym, co zachwyca w Dark Souls, jest ogrom sekretów, których ta gra tak zaciekle broni. Przemierzając krainy, poznajemy fragmenty większej historii, spotykamy dawnych bohaterów i powoli odkrywamy własne przeznaczenie. Fabuła podawana jest w minimalistycznych urywkach dialogów, opisów, nazwach miejsc i przedmiotów. Gracz musi też poznać wszystkie systemy: dowiedzieć się, jak ulepszać broń, gdzie zdobyć materiały, do której frakcji dołączyć i jak skutecznie korzystać z magii. Odkrywanie tych aspektów i uczenie się na pamięć konstrukcji świata jest zajmującym oraz satysfakcjonującym zajęciem na długie godziny. Olbrzymią pomocą są tu wiadomości pozostawiane przez innych graczy, świetny system przeniesiony z Demon’s Souls. Tym razem patenty z trybem online okazują się jeszcze bardziej rozbudowane i równie niebezpieczne: uważajcie na niechcianych gości z innych wymiarów, ale też pomagajcie innym w zmaganiach.