Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 maja 2011, 11:56

autor: Jacek Hałas

Operation Flashpoint: Red River - recenzja gry - Strona 3

Marka Operation Flashpoint coraz bardziej skręca w stronę niedzielnych graczy. Czy Red River ma szansę im się spodobać i co na to zwolennicy produkcji opatrzonych wysokim stopniem realizmu?

Rozbudowane opcje dowodzenia to jedno, a inteligencja członków zespołu to zupełnie odrębna kwestia. Z przykrością muszę zawiadomić, że Red River ma jedną z najgorszych SI spośród wszystkich „drużynowych” strzelanin z kilku ostatnich lat. Wydawanie bardziej złożonych rozkazów momentami mija się wręcz z celem, bo podwładni niejednokrotnie zupełnie ignorują otrzymane komendy, narażając na niebezpieczeństwo swoje życie oraz powodzenie misji (szczególnie w zadaniach o charakterze obronnym). Przykładami takich zachowań można byłoby spokojnie zapełnić kilka kolejnych stron recenzji. Najbardziej irytujące ze strony marines jest ich notoryczne stawanie PRZED wskazanymi im zasłonami, wystawiając się tym samym na ogień wroga. Analogicznie jest z komendami ochrony budynków, kiedy to nasi ludzie często decydują, że lepiej bronić się na zewnątrz, na otwartej przestrzeni, niż w środku. Poza tym podwładni co rusz ignorują rozkazy utrzymywania pozycji, nieustannie zmieniając miejsca ostrzału i pchając się nam dodatkowo pod lufę. O stopniu niedopracowania SI może też świadczyć fakt, że problem niekiedy sprawia nawet zwykłe dotarcie do celu. Mnie najbardziej rozbawiła sytuacja, w której mój kompan, zamiast przejść przez most, wybrał przeprawę przez koryto rzeki połączoną oczywiście z nieudaną wspinaczką po dotarciu na przeciwległy brzeg.

Mapa okolicy jest bardzo czytelna, ale z racji słabej SI kompanów niezbytużyteczna w trybie single player.

Nie lepiej jest po stronie nieprzyjaciela, którego mało roztropne decyzje przyczyniają się do obniżenia ogólnego poziomu trudności gry. Wrogom notorycznie zdarza się nie zauważać przeciwnej drużyny lub nie reagować na ostrzał połączony z likwidacją stojących wokół nich sojuszników. Przebłyski geniuszu, owocujące przyczajeniem się za zasłoną czy położeniem na ziemi, trafiają się, tyle że niezbyt często. Warto byłoby przy okazji przyczepić się do tego, że SI wrogów działa zazwyczaj mało agresywnie. Przeciwnicy lubują się w okupowaniu odgórnie wyznaczonych pozycji i bardzo łatwo pozwalają atakować się z flanki.

Gra nie zmusza nas na szczęście do zabawy w towarzystwie mało rozgarniętych pomocników, gdyż w każdej chwili mogą zastąpić ich żywi gracze. Niewątpliwą zaletą jest tu zastosowanie mechanizmu „drop-in drop-out”, polegającego na tym, że nowe osoby mogą do woli dołączać do rozgrywki i opuszczać ją, nie burząc przy tym struktury wykonywanej misji. Na plus warto też zaliczyć zachowanie możliwości wydawania w multiplayerowych sesjach poleceń przez dowódcę zespołu, choć oczywiście dużo zależy od tego, jaki dobrało się skład. Inne osoby mogą się z chęcią podporządkowywać bądź też równie dobrze nas ignorować i działać na własną rękę. Zabawa obejmuje przede wszystkim główną kampanię, która składa się z 10 misji. Może się wydawać, że to niedużo, ale każdy z etapów (pomijając jedynie krótki pierwszy poziom) wymaga średnio 45-60 minut gry. Kolejne misje są ponadto dość zróżnicowane, zakładając między innymi odbijanie wiosek z rąk powstańców, ochranianie obiektów o strategicznym znaczeniu, sabotowanie wyznaczonych konstrukcji, eskortowanie konwojów przez niebezpieczne tereny czy przekradanie się pomiędzy patrolami przeciwnika pod osłoną nocy. W grze dostępne są również dodatkowe scenariusze, obejmujące np. osłanianie konwoju czy bronienie się przed atakami nieprzyjaciela przez możliwie jak najdłuższy okres. Nie są one jakoś szczególnie pasjonujące, ale można w taki sposób spędzić trochę czasu. Szkoda natomiast, że producent nie zdecydował się na dodanie żadnych trybów opartych na wzajemnej eksterminacji, w rezultacie czego graczom pozostaje jedynie kooperacja.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej