Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 12 kwietnia 2011, 08:57

autor: Adrian Werner

Disciples III: Wskrzeszenie - Hordy Nieumarłych - recenzja gry - Strona 2

W pierwszym dodatku do Disciples III obejmujemy dowództwo nad Nieumarłymi. Sprawdziliśmy, czy Wskrzeszenie naprawia błędy zeszłorocznego Odrodzenia.

Zanim rozpoczniemy wypełnianie woli Mortis, musimy wybrać jeden z trzech poziomów trudności oraz zdecydować o klasie naszego wirtualnego alter ego. Same podstawy rozgrywki nie uległy żadnym dramatycznym zmianom. Wciąż jest to turowa strategia, w której eksplorujemy mapę, zajmujemy kolejne tereny i walczymy z nieprzyjaciółmi na heksagonalnych polach bitewnych. Jako dowódca Nieumarłych otrzymujemy dostęp do kilkudziesięciu nowych jednostek. Niestety, poza jednym bossem nie rozszerzono zakresu sił neutralnych, choć jednocześnie wprowadzono modyfikacje współczynników innych frakcji. W ogóle nowości jest trochę mało. Pojawiło się kilka dodatkowych pierścieni, ale poza nimi nie ma co liczyć na to, że w trakcie przygody natkniemy się na wiele nowych talizmanów, mikstur czy inne przedmioty tego typu. Bardzo sympatycznie prezentują się natomiast same misje. Fabuła jest tym razem ciekawsza i lepiej opowiedziana, a poszczególne poziomy nie sprowadzają się jedynie do ślepego podążania liniowym szlakiem od jednego końca mapy do drugiego. Zamiast tego trzeba często trochę pokombinować, powłóczyć się po okolicy czy wrócić do odwiedzonych wcześniej miejsc.

W kampanii pokierujemy wskrzeszonym wojownikiem - Salaarem.

Najbardziej korzystne ulepszenia zaszły jednak w walce. Przede wszystkim kompletnie przemeblowano system inicjatywy. Teraz jednostki wyposażone w wysokie wartości tego współczynnika mogą wykonywać kilka ruchów w jednej turze. Dobrze współgrają z tym zmiany w sposobie działania osłon. Podobnie jak w podstawce niektóre jednostki dysponują określoną liczbą punktów, które determinują to, ile razy da się uratować sojuszniczą postać poprzez zaatakowanie napastnika i tym samym odwrócenie jego uwagi od pierwotnego celu. Nowością jest natomiast to, że system ten może zostać zastosowany teraz także do obrony samego siebie i wykonania ciosu wyprzedzającego. Powoduje to, że słabszy nieprzyjaciel często ginie, nim zdąży podnieść na nas rękę. Dodatkowo niektóre postacie mają obecnie ów współczynnik ustawiony tak wysoko, że potrafią wykonać tę akcję nawet osiem razy w trakcie jednej walki, czyli znacznie częściej niż w Odrodzeniu. Co więcej, usunięto bezsensowne ograniczenie stosowania systemu osłon tylko przeciwko wojownikom. Teraz możemy wreszcie wykorzystać go do rozprawienia się łucznikiem lub magiem, podczas gdy wcześniej przebiegali bezkarnie przed naszymi oddziałami. Dzięki tym dwóm zmianom starcia są bardziej nieprzewidywalne i jednocześnie znacznie ciekawsze. Z rozczarowaniem powitałem natomiast to, że nie poprawiono problemu rentgenowskiego wzroku jednostek atakujących na dystans. Powoduje to, że przykładowo, nawet jeśli schowamy się za olbrzymim głazem, wrogi łucznik może w nas trafić bez większego problemu.

Niestety, wszystkie te kwestie zostają zepchnięte na dalszy plan przez potworne niedopracowanie dodatku. Od dawna nie miałem pecha zetknąć się z tak niechlujnie opracowanym tytułem. Problemy zaczynają się na długo, zanim po raz pierwszy uruchomimy grę. Wskrzeszenie zajmuje dwie płyty DVD. Jakież było moje zdziwienie, gdy podczas instalacji po skopiowaniu danych z pierwszego dysku program poprosił o włożenie „dyskietki numer 3”. Mam również złe wieści dla wszystkich lubujących się w czytaniu podręczników użytkownika. Okazuje się bowiem, że osobie odpowiedzialnej za ten element nie chciało się przygotować nowej książeczki. Dostajemy więc podręcznik z podstawowej wersji gry, w którym zamieniono tylko okładkę. Nawet obrazki na czarno-białych stronach pochodzą z Odrodzenia, a w opisie kampanii jesteśmy radośnie informowani o możliwości zagrania wieloma frakcjami. O ile nienapisanie całego podręcznika od nowa można jeszcze od biedy wybaczyć, tak zaniedbanie wprowadzania nawet podstawowych modyfikacji do oryginalnego tekstu jest już wyjątkowo trudne do zaakceptowania. Brak informacji o zmianach w mechanice zabawy powoduje zresztą niemałe problemy. Z tego powodu wspomniane już ulepszenia systemów inicjatywy i osłon początkowo wywołują niezłe zamieszanie. Sporo czasu zajęło mi zrozumienie, dlaczego nagle w bitwach wrogowie atakowali mnie kilkakrotnie w jednej turze.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej