Prince of Persia: Zapomniane Piaski - recenzja gry
Uzbrojony w potężną moc żywiołów i silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej Książę Persji powraca, by raz jeszcze zaprezentować światu swe fantastyczne zdolności. Jak wypada zapomniany epizod sagi o Piaskach Czasu? Przekonajcie się już teraz, czytając naszą
Wybaczcie przydługi wstęp, ale muszę to powiedzieć: przyznaję się bez bicia – jeszcze kilka miesięcy temu w ogóle nie wierzyłem w ten produkt. Po Zapomnianych piaskach spodziewałem się wyłącznie niegodnego uwagi gniota, którego jedynym celem będzie wydojenie kasy od fanów, marzących o powrocie ich ulubionego bohatera. Optymizmem nie napawało mnie przede wszystkim to, że Ubisoft koniecznie chce zdążyć z wydaniem nowych przygód Księcia na premierę filmu. W końcu proces produkcji gry do najkrótszych nie należy, a sztywne terminy raczej krępują ręce twórcom, niż pozwalają rozwinąć skrzydła. Nadziei nie budziła także nagła chęć powrotu do trylogii Piasków Czasu. Co prawda eksperyment w postaci gry Prince of Persia z 2008 roku nie znalazł uznania wśród sporej części graczy (dla przykładu – ja wytrzymałem z nim niespełna dwie godziny), ale miał też swoich zagorzałych zwolenników. Poza tym, co z tą podkreślaną w wywiadach chęcią odświeżenia marki? Miał nią być powrót do trylogii, definitywnie zamkniętej kilka lat temu? Co zatem z fabułą nowej gry, która miała opowiedzieć o życiu Księcia pomiędzy Piaskami Czasu a Duszą wojownika? Przecież w trylogii zmajstrowana przez Ubisoft Montreal historyjka momentami ledwo trzymała się kupy, a tu jeszcze próbuje się wcisnąć na siłę kolejny epizod.
W takich oto nastrojach przystąpiłem kilka tygodni temu do testowania wersji prasowej i po spędzeniu z nią dłuższego czasu doszedłem do wniosku, że nie jest źle. Powiem więcej – stwierdziłem, że Zapomniane piaski prezentują się zaskakująco dobrze – gra nie tylko powiela to co najlepsze w pamiętnej trylogii, ale również dodaje nieznane wcześniej, bardzo ciekawe rozwiązania. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, zacząłem z coraz większą niecierpliwością wypatrywać pełnej wersji gry. I co? Warto było czekać? Zobaczcie sami.
Akcja Zapomnianych piasków rozgrywa się w trakcie siedmioletniej przerwy, jaka miała miejsce pomiędzy wydarzeniami opowiedzianymi w Piaskach Czasu i Duszy wojownika. Okazało się, że twórcy nie mieli najmniejszych problemów z dopisaniem kolejnego epizodu do znanej już doskonale historii, bo Książę kończył pierwszą odsłonę trylogii z czystą kartą i na dobrą sprawę później mogło wydarzyć się wszystko. Wybrano więc wariant bezpieczny.
W fabułę gry wprowadza bardzo ładna introdukcja, w której jesteśmy świadkami przybycia Księcia do twierdzy rządzonej przez jego brata Malika. Drugi z potomków króla Sharamana nie ma łatwego życia – jego włości są aktualnie atakowane przez olbrzymią armię, która sukcesywnie prze naprzód i wdziera się coraz dalej w głąb fortecy. Przeczuwając nadchodzącą klęskę, Malik decyduje się sięgnąć po ostateczne rozwiązanie i udaje do krypty w świątyni Salomona, by za pomocą magicznej pieczęci uwolnić mityczne wojsko i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Tradycyjnie już wszystko wali się z chwilą wykorzystania artefaktu. Pieczęć uwalnia Piaski, które zamieniają w posągi prawie wszystkich żołnierzy, jacy znajdują się w twierdzy. Jednocześnie spod ziemi wyrasta armia bezwzględnych szkieletów, które rozpoczynają polowanie na pozostałych przy życiu ludzi. Należą do nich również Książę i Malik. Bracia natychmiast przystępują do walki z zagrożeniem, szukając sposobu na unicestwienie hordy nieumarłych.