autor: Adrian Stolarczyk
Legend: Hand of God - recenzja gry
Hand of God jest bardzo udanym produktem, udanie wybija się ponad przeciętność. Gra ma bardzo dobry klimat i dłuższa rozgrywka nie wywołuje znudzenia – żaden entuzjasta Diablo czy Dungeon Siega na pewno nie odstawi jej po kilku godzinach grania w kąt.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Już po samej obsadzie w Master Creating można było przypuszczać, że szykuje się warta uwagi pozycja pośród gier z gatunku hack’n’slash. Oczywiście największy sukces odniósł na tym polu Blizzard – legendarny producent, ze swoim Diablo II na koncie. Mimo że produkt powstał dobrych parę lat temu, wciąż cieszy się dużym powodzeniem. Jak będzie z bardzo podobnym Legend: Hand of God?
Fabuła gry została stworzona przez Susan O’Connor – scenarzystkę odpowiedzialną również za fabułę Dungeon Siege II czy Gears of War... Wcielamy się w postać Targona – nowicjusza Zakonu Świętego Płomienia. Zakon ten przez wiele lat strzegł ognia, który blokował demonom przejście przez znajdujący się w jego obrębie portal. Dlaczego: „strzegł”? Bo pewnego dnia płomień został zgaszony i hordy potworów ponownie zalały świat Aris. Jedyną nadzieją okazuje się odnalezienie artefaktu zwanego „Ręką Bogów”, a ten w przeszłości został podzielony na części – rozrzucone po świecie.
W przypadku gier polegających na eliminacji kolejnych stających na naszej drodze stworów i na zdobywaniu kolejnych poziomów doświadczenia, raczej nie ma powodów do czepiania się szczegółów fabuły. Jakaś fabuła formalnie musi być, a ta w Hand of God jest na tyle ciekawa, a momentami zaskakująca, że spełnia swoje zadanie znakomicie. Gra oferuje tylko i wyłącznie tryb dla jednego gracza – ten jednak jest bardzo dopracowany i oferuje wysoką grywalność.
Biegnący nieustannie do przodu ciąg wydarzeń zawiera zadania poboczne, jednak nie ma ich zbyt wiele. Są one w większości proste, nie ciągną się przez kolejne etapy rozgrywki i nie wymagają dużych nakładów na myślenie. Największy nacisk został położony na wątek główny – poszukiwanie Ręki Bogów.
Po ataku demonów nieprzytomny Targon budzi się nad brzegiem rzeki i przygoda się rozpoczyna. Hack’n’slash bez wyboru postaci? Tak, lecz na szczęście przypisanie gracza do z góry wyznaczonej postaci nie oznacza w tym przypadku ograniczenia możliwości wyboru profesji bohatera. Ta kwestia została dość ciekawie opracowana. Mianowicie spośród pięciu dróg rozwoju postaci (siły, sprytu, magii, natury i wiary) wybieramy dwie i to właśnie z ich pomieszania wyłania się klasa. Dla przykładu, wybierając drogę siły i sprytu stworzymy postać wojownika, natomiast wybór drogi siły i natury zaowocuje stworzeniem profesji łucznika. W sumie tworząc postać, możemy wybrać jedną z dziesięciu różnych kombinacji. Dokonując wyboru obu ścieżek rozwoju – które w żaden sposób nie kolidują ze sobą – będziemy dla każdej z nich zdobywać osobno punkty umiejętności przy każdym awansie.