Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 lutego 2008, 11:01

autor: Tymon Wilk

The Club - recenzja gry

Zadaniem gracza jest wcielić się w jednego z ośmiu wynajętych zabójców, którzy mierzą się ze sobą w śmiertelnie niebezpiecznych konkurencjach, na starannie ukrytych i w pełni monitorowanych torach i arenach.

Recenzja powstała na bazie wersji X360. Dotyczy również wersji PS3

Mając pełny portfel na wiele można sobie pozwolić. Wakacje na Wyspach Kanaryjskich, Rejs dookoła świata, Ferrari FXX... Tak w skrócie wygląda życie klas wyższych. Ale niektórym nie wystarczy posiadanie najdroższego auta świata, wakacje przez pół życia i pierwsze strony w światowych rankingach bogaczy. W ramach każdej grupy społecznej zdarzają się dewiacje, nie wyłączając z tego największych krezusów na Ziemi. Fabuła The Club, jednej z najnowszych strzelanek przeznaczonych dla Xboxa 360, dobitnie tego dowodzi. Najnowsza produkcja twórców Project Gotham Racing, brytyjskiego studia Bizarre Creations, opowiada o tajemniczej organizacji, której korzenie sięgają XVIII wieku. Zrzesza ona bogatych wielbicieli krwawych walk gladiatorów, którzy wyłożą każde pieniądze, by zobaczyć człowieka w obliczu śmierci.

Zadaniem gracza jest wcielić się w jednego z ośmiu wynajętych zabójców, którzy mierzą się ze sobą w śmiertelnie niebezpiecznych konkurencjach, na starannie ukrytych i w pełni monitorowanych torach i arenach. Celem jest zdobycie jak największej liczby punktów i objęcie prowadzenia w tabeli, a w końcu tryumf nad rywalami. Najbardziej poszukiwany rosyjski kryminalista, zezwierzęcony człowiek, z którego umysłu została jedynie żądza mordu czy szalony amator sportów ekstremalnych, dla którego zabijanie to rozrywka, jak każda inna – między innymi w takie oryginały wciela się gracz w The Club. Każdy z bohaterów charakteryzuje się inną odpornością, prędkością i siłą. Nie bez znaczenia jest też enigmatyczna historia, przypisana każdemu z nich. Wszystko to świetnie komponuje się z ciekawą fabułą i tworzy jedyny w swoim rodzaju klimat.

Rozgrywka podzielona została na 4 tryby – Tournament, Single Event, Multiplayer oraz Gunplay. Najważniejszą rolę odgrywa pierwszy, bo to w nim odblokowuje się nowe tory i postaci do pozostałych trzech. Dodatkowo za sukcesy w Tournamencie otrzymuje się gratyfikacje w postaci screenów Artów i filmików, dostępnych w zakładce Extras. W sumie map jest osiem i odblokowanie każdej następnej odbywa się po przejściu poprzedniej. Pokonując trudności Tournamentu, gracz spotyka się z każdą z map po 6 razy, w tyluż różnych konkurencjach. Pokonanie każdej z nich wymagane jest do pozytywnego ukończenia mapy. Gdy połączyć to z możliwością tworzenia własnych eventów (w ramach Gunplay) i brania udziału walkach na gotowych pojedynczych mapach (Single Event), wychodzi spora gama różnego autoramentu starć i gier strzeleckich. Spory plus dla produkcji.

Warto rozszerzyć również kwestię lokacji i środowiska gry, na które twórcy z Bizarre Creations położyli spory nacisk. Wenecja, Opuszczona Fabryka, Wiktoriański Dworek czy Bunkier to tylko niektóre z ośmiu dostępnych map, na których poczynają sobie zawodnicy nietypowej gry. Każda z lokacji jest duża, toteż na brak miejsca narzekać nie można. Szkoda tylko, że miejsca kaźni setek wrogów przedstawiono w tak cukierkowych kolorach, jakby to była co najmniej ojczyzna Koników z Krainy Tęczy... Denerwujący jest również brak możliwości niszczenia tegoż środowiska. Być może uznano jest za tak piękne, że szkoda by było pozwolić je komuś zepsuć. Ale dlaczego część szyb jest „niewybijalna”?

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.