autor: Łukasz Gajewski
Medieval II: Total War - Królestwa - recenzja gry
Tym razem CA przeszło samo siebie. Dostaliśmy cztery rozbudowane kampanie, z których każda działa jak samodzielna w pełni rozwinięta gra. W każdej mamy nowe oddziały, strony konfliktu, mapy i, co cieszy, kilka unikalnych zasad rozgrywki.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Robienie dodatków do strategii wydaje się sprowadzać się do dość prostej sprawy. Wrzuca się ileś tam nowych oddziałów, kilka nowych stron konfliktu, nowe mapy i jedziemy. Creative Assembly od czasów Shogun: Total War nie siliło się pod tym względem na oryginalność. Dodatki: Mongol Invasion, Viking Invasion, Barbarian Invasion czy nawet kontrowersyjny Alexander trzymały się tej zasady – co nie przeszkadzało im otrzymywać przyzwoitych not w recenzjach i cieszyć się dobrą opinią wśród graczy.
Ostatni, wydany niedawno dodatek do Medieval II – Królestwa został stworzony w oparciu o tę samą filozofię – z tym, że tym razem CA przeszło samo siebie. Dostaliśmy nie jedną a cztery bardzo rozbudowane kampanie, z których każda działa jak samodzielna w pełni rozwinięta gra. W każdej mamy nowe oddziały, strony konfliktu, mapy i, co cieszy, kilka unikalnych zasad rozgrywki.
Mimo iż po paru godzinach okazuje się, że nowości nie ma aż tak dużo, jak twierdzą hasła reklamowe (np. wiele oddziałów występujących w dodatku jest w zasadzie identyczna z tymi z podstawowej gry) to nie można nie zauważyć, że mamy do czynienia z największym i prawdopodobnie najlepszym do tej pory dodatkiem w historii całej serii Total War.
Cztery kampanie – cztery gry
Pierwsza kampania Crusades (Krucjaty) przenosi nas w realia XII-wiecznego Bliskiego Wschodu, gdzie stworzone przez krzyżowców chrześcijańskie państwa usiłowały przetrwać, otoczone przez wrogich muzułmańskich sąsiadów, którzy za wszelką cenę chcieli wypchnąć innowierców z Ziemi Świętej.
Z jednej strony mamy Królestwo Antiochii z rewelacyjną ciężką piechotą i znakomitą zachodnią kawalerią oraz sprzymierzone z nim Królestwo Jerozolimy, którego rycerstwu nie jest w stanie sprostać żadna inna nacja. Z drugiej strony mamy Egipt, który dysponując bardzo dogodną lokalizacją posiada konnicę niewiele ustępującą chrześcijańskim monarchom oraz Turcję, której konni łucznicy i ciężka piechota (Janczarzy!) czynią ją śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem. Wszystkiemu z boku przygląda się potężne Cesarstwo Bizantyjskie, czekając, aby uderzyć na osłabionych wzajemnymi walkami pogan i łacinników.
Od pierwszej tury dostajemy więc bardzo dynamiczne pole walki i od razu jesteśmy w środku akcji, nie tracąc czasu na budowę zrębów naszego imperium. Mniejsza niż standardowa mapa i większa mobilność oddziałów powodują, iż szybciej dochodzi do starć między armiami, a znacznie rozbudowany w stosunku do znanej z Wielkiej Kampanii system wydarzeń i skryptów zapewnia, że będzie się sporo działo.