Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 kwietnia 2001, 12:14

autor: Andrzej Jerzyk

Worms World Party - recenzja gry

Worms World Party, to najnowsze dzieło zespołu Team 17, będące już czwartą częścią serii. Tym razem po nieco rozczarowującym Armageddonie, programistom Team 17 udało się ponownie pokazać klasę.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Witam. Nazywam się gen. Schwarzworm i jestem głównodowodzącym 3. dywizji zrobaczałej piechoty podziemnej. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, czego obawiałem się już od kilku miesięcy. Wyścig zbrojeń w sąsiednich ogródkach pchnął mnie do wydania rozkazu o postawieniu naszych robaków w stan gotowości bojowej. Wybuch robaczej I Imprezy Światowej jest już nieunikniony...

Po raz kolejny zespół Team 17 uraczył nas Wormsami. Worms World Party, bo taki tytuł nosi to najnowsze cudo, jest już czwartą częścią tej gry. Jej poprzedniczka z podtytułem Armageddon nieco rozczarowała małą ilością ulepszeń w stosunku do Worms 2, dlatego też wielu graczy liczy na swego rodzaju rehabilitację twórców tej znakomitej serii. Postaram się udowodnić, że programistom Team 17 udało się po raz kolejny pokazać klasę.

Nowa gra ma nam do zaoferowania przede wszystkim multum trybów rozgrywki, zarówno przeznaczonych dla jednego, jak i dla wielu graczy. Cztery spore przyciski znajdujące się w głównym menu, przenoszą nas do ustawień gry dla jednego lub wielu graczy, do gry przez sieć i do „centrum operacyjnego”, gdzie możemy ustawić prawie wszystko i dowolnie skonfigurować grę, by maksymalnie zaspakajała nasze potrzeby. Wybierając tryb dla jednego gracza, możemy zadecydować, który z czterech rodzajów rozrywki najbardziej nam odpowiada. Pierwsza opcja to rozegranie szybkiej gry z komputerem, przed którą nic nie musimy ustawiać – po prostu gra zaczyna się natychmiast po wybraniu tej opcji (klasyczny quickgame). Drugi przycisk to trening. Wybierając trening, możemy podszkolić się w umiejętnościach niezbędnych na robaczym polu walki. Mamy tu kilkanaście różnych misji treningowych, przeszkolenie odbywa się w prawie wszystkich rodzajach broni. Każda z tych misji polega na tym, że otrzymujemy zapas jakiejś broni (tylko tej jednej, której dotyczy trening) i w określonym czasie mamy, za pomocą tej broni, zniszczyć wszystkie obiekty do tego celu przeznaczone. Szczególnie ciekawe, choć często denerwujące, są treningi w użytkowaniu narzędzi czy ninja rope, gdzie trzeba stanąć na głowie, by nasze ekwilibrystyczne umiejętności zostały docenione. Proponuję również trening z super-owcą, w którym kierując lotem naszej puszystej koleżanki musimy zbierać skrzynki. Alternatywną dla treningu opcją jest „time attack”, czyli zbieranie skrzynek z bronią na czas. Kolejna opcja to podejście do jednej z misji przygotowanych dla nas specjalnie przez programistów z TEAM 17. Niektóre z nich może i są ciekawe, jednak każdy przyzna że Worms są stworzone do multiplayer’a i nawet najciekawsza misja w „single” nie zmieni tego faktu. Dla trybu single najbardziej przypadła mi do gustu czwarta opcja - deathmatch, w którym walczymy kolejno z coraz lepiej wyszkolonymi i bardziej licznymi oddziałami wroga. Początkowe batalie to pestka, jednak w obliczu rosnącej przewagi nieprzyjaciela nagle okazuje się, że kolejne podejście nie przynosi rezultatu ! Tu możemy wykazać się umiejętnościami i naprawdę potrenować przed walką z człowiekiem.

Skończmy już z tymi herezjami na temat gry dla jednego gracza, przecież i tak nikt w robaki nie gra sam... Jak wygląda multiplayer ? No cóż, wygląda jak wyglądał, a czego się spodziewaliście ??? Heh, naprawdę trudno go jeszcze jakoś ulepszyć. Jest prosty, a zarazem złożony. Wystarczy, że wybierzemy teren, drużyny i już możemy grać ! Wytrawni gracze pokuszą się jednak wcześniej o takie drobiazgi, jak stworzenie własnej mapy, czy ustawienie dodatkowych opcji. Owe opcje, czy może raczej tryby gry, są jednym z najciekawszych bajerów w nowych Wormsach. Możemy sobie w nich ustawić takie tryby, jak silne rażenie danym typem broni, ultra-apteczki (plus 200 punktów życia), czy wreszcie fort mode, w którym robaki są umiejscowione całą drużyną w swoim zamku.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.