autor: Łukasz Malik
Worms Forts: Oblężenie - recenzja gry
Worms Forts: Oblężenie zalet ma co niemiara: masa trybów rozgrywki, ciekawe bronie, świetną grafikę oraz stary, dobry klimat serii, który nie został zabity przez wprowadzenie trzeciego wymiaru oraz budynków. W zasadzie jedyną wadą jest praca kamery.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Nie znoszę tego. Gdy się pojawiają śpię po kilka godzin, jestem zmęczony, mam przekrwione oczy i, co najgorsze, cały czas myślę tylko o nich. Mowa oczywiście o uroczych, różowiuteńkich, oślizłych robakach. Tym razem, najsłynniejsze obleńce świata powracają w nieco zmienionej formie. Pomimo, iż grę wzbogacono „tylko” o możliwość stawiania budynków, taktyka, jaką musimy przyjąć, aby pokonać przeciwnika, zmieniła się diametralnie. Jestem wiernym fanem robali już od ponad sześciu lat, na każdą nową część czekam ze zniecierpliwieniem i nadzieją, że będę się przy niej bawił równie dobrze i długo, co z poprzednią odsłoną Wormsów. Podobnie było z Worms 3D, który po paru latach nieobecności przypomniał światu o tej wspaniałej serii. Pomimo, iż gra wzbudziła dość dużo kontrowersji wśród graczy, odniosła duży sukces finansowy, zebrała dobre oceny w prasie.
Na chwilę obecną rozgrywka internetowa jak najbardziej istnieje, może nie ma tam tylu graczy, co w leciwych już Worms Armageddon i Worms World Party, ale i tak jest całkiem nieźle. Uważam, że przejście w trzeci wymiar było dobrym krokiem, wszak Worms World Party było produktem tak rozbudowanym, wszechstronnym, długotrwałym i grywalnym, że trwanie w dwóch wymiarach byłoby pozbawione sensu. Dobrze, więc się dzieje, że Team 17 cały czas eksperymentuje ze swoim sztandarowym produktem, próbując wprowadzić świeży powiew do serii, efektem tych eksperymentów jest Worms Forts: Oblężenie. Razem z robakami wędrujemy przez początki naszej cywilizacji, nasi mali przyjaciele próbują nam wpoić nieco inną historię świata, zgoła różną od tej, której uczymy się z podręczników. Dopiero teraz dowiemy się, kto jest i był panem tego świata. :-)
Pod osłoną fortów
Wierni i uważni fani serii, pamiętają pewnie tryb fortów z Worms World Party. Poszczególne drużyny ustawione były na małych, otoczonych wodą twierdzach. Naszym zadaniem było jak zwykle wyeliminowanie przeciwnika, jednak taki sposób ułożenia robaków zmieniał nieco taktykę, wykluczając praktycznie bezpośrednie starcia. Trudno Worms Forts: Oblężenie nazwać rozwinięciem trybu znanego z przedostatniej (nie licząc dziwnego Worms: Blast) gry z robakami w roli głównej, ale już wtedy było widać, że ludziom z Team 17 coś nowego chodzi po głowach. Największą innowacją w Worms Forts jest możliwość stawiania budynków, teraz czas trwania tury musimy odpowiednio rozplanować, aby zdążyć rozbudować nasz fort oraz zaatakować przeciwnika – trzeba więc się sprężać. Każda z drużyn posiada jeden główny budynek – twierdzę. Jego zniszczenie równoznaczne jest z przegraną danego teamu. Więc aby wygrać, można nawet nie drasnąć żadnego robala przeciwnika, wystarczy zniszczyć jego twierdzę.
To jednak nie koniec sposobów na zwycięstwo. Do naszej dyspozycji oddano także budynek specjalny – Wonder (Cud) gdy po jego wybudowaniu, zdołamy go utrzymać przez klika tur, zwycięstwo jest w naszych rękach. Grając w Oblężenie musimy zapomnieć o przyzwyczajeniach wyniesionych z poprzednich części. Wydawać by się mogło, że eksterminacja całego robactwa przeciwnika będzie najlepszym sposobem na wygraną. Nic bardziej mylnego. Autorzy, niejako zmusili gracza do korzystania z wszystkich nowości i urozmaiceń. Przykładowo, gdy wybudujemy szpital, nasi różowi podopieczni będą się po śmieci odradzać, więc aby odesłać ich do robaczego Hadesu musimy najpierw ów szpital zrównać z ziemią.