Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Divinity: Original Sin II Recenzja gry

Recenzja gry 29 września 2017, 16:00

Recenzja gry Divinity: Original Sin II – RPG roku

Przez tę grę będziecie grzeszyć zarwanymi nockami, zawalonymi terminami i spóźnieniami. Taką moc oddziaływania ma Divinity: Original Sin II autorstwa Larian Studios. Sequel pod każdym względem lepszy i bardziej dopracowany.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. wciągająca fabuła z całą paletą odcieni szarości;
  2. zróżnicowani towarzysze z fajnymi historiami i osobowościami;
  3. ładnie zaprojektowane lokacje z ogromem szczegółów i sekretów;
  4. wymagająca strategicznego podejścia walka;
  5. masa możliwości taktycznych i eksploracyjnych;
  6. dobra, nastrojowa muzyka i świetnie podłożone głosy;
  7. możliwość rozegrania kampanii w co-opie oraz tryb mistrza podziemi;
  8. fantastyczny klimat!
MINUSY:
  1. początkujących może przytłoczyć (ale warto dać się przytłoczyć!);
  2. brak polskiej wersji językowej.

To już tradycja, że szaleni Belgowie ze studia Larian, którzy wykreowali świat Rivellonu, szczyptę absurdu serwują już na starcie, bo w samym tytule. Z drugiej strony Divinity: Original Sin II brzmi lepiej niż Divine Divinity. I nie tylko brzmi. To po prostu kawał znakomitego RPG, które wyrwie Wam z życia co najmniej kilkadziesiąt godzin i przytłoczy ogromem. Gdy stracicie większość przyjaciół, a rodzina będzie wściekła, że niepotrzebnie zgłosiła Wasze zaginięcie – rozpoczniecie drugie podejście.

Twórcy przebyli długą drogę, by znaleźć język, którym mogliby w pełni wyrazić się w ukochanym gatunku. Od action RPG zapożyczonego z Diablo, Baldur’s Gate i Ultimy (trendy kontynuowane jeszcze w Beyond Divinity), przez eksperymenty z widokiem zza pleców rodem z Gothica czy The Elder Scrolls, dotarli aż do pobłogosławionego forsą z Kickstartera Original Sin, które chwyciło za serca hardkorowych graczy – ale też przyciągnęło trochę nowej publiki. W zasadzie podobny sukces osiągnęło chyba tylko Pillars of Eternity, choć konkurencja była spora.

A przecież nie mówimy o grze idealnej. Turowe RPG sprzed kilku lat zachwycało systemem walki, złożonością oraz interaktywnością świata, bawiło humorem i przytłaczało swobodą wyboru, ale miało i wady – jak na przykład fabułę, która z czasem okazywała się cokolwiek mętna. Po pierwszym przejściu gry wiem, że Original Sin II podbija stawkę i usuwa sporo małych i dużych niedoróbek „jedynki”, jest też historią o wiele bardziej wyważoną.

Krew na ziemi przy odpowiedniej kombinacji zaklęć może okazać się Waszym najlepszym przyjacielem.

Wielka ucieczka

Recenzja gry Divinity: Original Sin II – RPG roku - ilustracja #2

Która klasa najlepsza?

Przed wyruszeniem w drogę należy zajrzeć do poradnika do Divinity: Original Sin II.

Tym razem opowieść przybiera dużo poważniejszy ton. O ile w poprzedniej odsłonie wcielaliśmy się w Łowców Źródła polujących na dzikich magów, tak tym razem lądujemy po drugiej stronie barykady. I to dość boleśnie, bo nasz rajd po Rivellonie zaczynamy jako pechowiec z obrożą na szyi, transportowany statkiem na wyspę odosobnienia wraz z innymi nieszczęśnikami. Oczywiście Łowcy powtarzają, że to dla naszego dobra. I dla dobra ludzkości. W końcu użytkownicy Źródła są niebezpieczni dla siebie i innych.

Już pierwsze minuty na statku sugerują, że lekko nie będzie. Kiedy budzimy się z gustowną biżuterią na szyi, wiemy, że żarty się skończyły. Magistrowie dalej wciskają kit, że to dla naszego dobra, ale większość i tak patrzy na nas jak na zwierzęta, które lepiej byłoby uśpić. Jakby brakowało atrakcji, w pokoju obok popełniono brutalne morderstwo, a krew zalała całe pomieszczenie. Rzecz jasna możemy odmówić pomocy naszym opiekunom, ale dowcip polega na tym, że na tatar w sosie własnym przerobiony został jeden z pojmanych.

I’m blue, dabu deee...

Potem czeka nas jeszcze przeprawa ze współwięźniami, bandą pokręconych typów, osobnicy ci – wybaczcie mały spoiler – w następstwie katastrofy spędzą z nami sporą część podróży jako członkowie drużyny. W końcu prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i za kratami. Gdy wreszcie dobijamy do malowniczej wysepki, obici jak nieszczęście i w samych gaciach, okazuje się, że ubytki w garderobie i nieodłączna obroża to najmniejsze z naszych zmartwień. Wylądowaliśmy w regularnej kolonii karnej i naszym najważniejszym zadaniem jest się stąd wydostać.

Choć ta część stanowi tylko fragment gry, a nie całość – nasuwa skojarzenia z Gothikiem. Tylko że tutaj nie bierze się jeńców i zamiast złotych chłopców zgrywających złodupców (no słowo daję, poza paroma wrednymi wyjątkami i Wrzodem była to spoko ekipa, trochę tylko narowista) mamy do czynienia z historiami wielu żyć złamanych przez polowanie na czarownice i nieobliczalność Źródła. Fabuła od samego początku każe nam nurkować w naprawdę głębokim morzu o wielu odcieniach szarości.

Recenzja gry Divinity: Original Sin II – RPG roku - ilustracja #4

Baśniowy klimat i czarny humor miesza się w Original Sin II z naprawdę przerażającymi motywami. O ciarki przyprawiała mnie kwestia Shriekersów. To ukrzyżowane przez Łowców Źródła jednostki obdarzone szczególnym darem magicznym, zamienione w żywą broń, która zabija innych magów, kiedy ci tylko się zbliżą. Bez odpowiednich artefaktów nie ma nawet co do nich podchodzić. To dobry przykład, jak okrutny potrafi być Rivellon.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Albanoid Ekspert 19 maja 2018

(PC) Gdy odpaliłem Divinity 2, miałem wysokie oczekiwania - i wiecie co? Zostałem rozłożony na łopatki, bo kontynuacja jest kilka razy lepsza od poprzedniczki. To dla mnie gra kompletna, magnum opus gier rpg i jeden z najlepszych tytułów w jaki miałem przyjemność grać w życiu. Divinity ukończyłem w trybie kooperacji z kuzynem i każda sesja była gigantyczną przyjemnością.
Wspaniałe questy, świetna i klimatyczna muzyka... odczuwam pewien smutek, bo to już koniec przygody .To taki słodko-gorzki smutek, zarezerwowany dla najlepszych produkcji. Arcydzieło. Polecam z całego serca!

10
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem

Recenzja gry

The Thaumaturge ma niespecjalnie zajmujący gameplay, a wyglądem momentami przypomina pierwszego Wiedźmina, jednak pod tą warstwą kryje się naprawdę przyjemna gra, oferująca wiele smaczków i wyróżniająca się ciekawą fabułą.

Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa
Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa

Recenzja gry

Reguły zawsze były oczywiste – gry są albo krótkie i intensywne, albo długie i powtarzalne. Prosta zasada. Jednak Final Fantasy VII Rebirth przy całym swoim ogromie potrafi jakimś cudem zaskakiwać, angażować i ani myśli zwalniać przez dziesiątki godzin.

Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych
Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych

Recenzja gry

Sześć lat po wydaniu średniego Vampyra twórcy Life Is Strange znów celują w gatunek RPG. Tym razem poszło im znacznie lepiej. Banishers: Ghosts of New Eden udanie łączy rozgrywkę a la God of War z klimatem, jakiego nie powstydziłby się Wiedźmin.