Recenzja pierwszego epizodu gry Batman: The Telltale Series – nowe szaty starej mechaniki
Pierwszy epizod batprzygodówki twórców The Walking Dead oraz The Wolf Among Us prezentuje dobrze znaną mechanikę wzbogaconą o zaktualizowany silnik graficzny oraz nietypowy tryb dla wielu graczy.
- poprawiona oprawa graficzna w stosunku do wcześniejszych gier Telltale;
- dobrze rokująca fabuła;
- nacisk na pokazanie ludzkiej strony Batmana.
Studio Telltale Games to przypadek w branży gier komputerowych dość wyjątkowy. Od czasu olbrzymiego sukcesu stworzonej przez ten zespół w 2012 roku epizodycznej przygodówki The Walking Dead amerykańscy deweloperzy w tempie dwóch, trzech rocznie wydają następne interaktywne filmy oparte na tej samej formule i coraz nowszych licencjach. Brak jakichkolwiek większych zmian pomiędzy kolejnymi tytułami, ten sam coraz bardziej przestarzały silnik graficzny, iluzoryczność wyborów moralnych oraz to, że znacznie więcej bywa w tych produkcjach oglądania niż grania, są przyczyną, iż firma ciągle znajduje się w ogniu krytyki. Jednocześnie olbrzymiej rzeszy graczy, zgodnie z przekonaniem, że „najbardziej lubimy piosenki, które znamy”, kompletnie te wady nie przeszkadzają. Od lat doskonale wiedzą oni, czego się po grach Telltale Games spodziewać, i dokładnie to otrzymują – emocjonującą fabułę, ciekawe postacie i proste mechanizmy rozgrywki, które sprawiają, że pozycje te idealnie sprawdzają się w charakterze krótkiego relaksu. Pierwszy epizod Batmana również ich nie zawiedzie, choć tym razem wyeksploatowana formuła doczekała się odświeżenia.
Podobnie jak w przypadku innych gier epizodycznych postanowiliśmy wystawić końcową ocenę przygodom Batmana dopiero po ukazaniu się ostatniego epizodu.
Walki opierają się na jak najszybszym wciskaniu pojawiających się na ekranie przycisków – bardzo trudno jest je przegrać.
Dwie twarze Bruce’a
- brak większych konsekwencji wyborów moralnych;
- mało interesująco nakreślony charakter Bruce’a Wayne’a;
- problemy techniczne (szczególnie na PC).
Po przesyconej absurdalnym humorem wizycie na Pandorze, wypełnionym intrygami pobycie w Westeros i krótkim rendez-vous z Michonne tym razem mamy okazję pokierować losami Bruce’a Wayne’a w pierwszych latach jego działalności w roli budzącego strach w sercach przestępców Batmana. Policja wciąż nieufnie traktuje faceta ganiającego po mieście w kostiumie nietoperza, Gordon nie jest jeszcze poważanym komisarzem, tylko zwykłym porucznikiem, Harvey Dent to nadal szanowany prawnik i wspierany przez fortunę Wayne’a kandydat na burmistrza, zaś robiąca ostatnimi czasy spore zamieszanie tajemnicza Catwoman pozostaje dla Batmana wielką enigmą.
Tym, co powinno odróżniać warstwę fabularną Batmana: The Telltale Games od chociażby serii gier o tym bohaterze stworzonych przez Rocksteady, miał być znacznie większy niż w innych adaptacjach nacisk na człowieka pod maską bohatera. Muszę przyznać, że pierwszy odcinek, zatytułowany Realm of Shadows (co w najprostszym tłumaczeniu oznacza Krainę Cieni), obietnicę tę spełnia. Choć akcja zaczyna się od typowo superbohaterskiego lania po pyskach bandytów i efektownego starcia z godną przeciwniczką, dość szybko zdejmujemy kostium i ruszamy w miasto jako Bruce Wayne. Życie milionera wcale nie wydaje się łatwiejsze od tego prowadzonego przez jego nocne alter ego. Bruce, próbując uczynić Gotham lepszym miejscem, musi zadawać się z bossami przestępczego światka, nieuczciwymi politykami i szukającymi sensacji dziennikarzami, którzy szybko okazują się znacznie większym problemem niż jakikolwiek superprzestępca, na dodatek niemożliwym do rozwiązania poprzez zwyczajowe obicie facjaty.
O ile w grze Batman dopiero buduje swoje relacje z Catwoman, tak w komiksach łączą go z kocią włamywaczką skomplikowane więzi. Selina Kyle, bo tak nazywa się osoba ukrywająca się pod maską, do perfekcji doprowadziła sztukę kradzieży i z tego powodu często dochodziło do konfliktów między nią a Mrocznym Rycerzem. Napięcie to niejednokrotnie przekształcało się we flirt, a nawet w krótkotrwałe związki. Selina miewała też w swoim życiu okresy, gdy decydowała się na kroczenie bardziej prawą ścieżką, działając ramię w ramię z superbohaterami.