Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Wiedźmin 3: Serca z kamienia Recenzja gry

Recenzja gry 8 października 2015, 17:00

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja dodatku Serca z Kamienia do gry Wiedźmin 3: Dziki Gon

Pierwszy dodatek do Wiedźmina 3 zatytułowany Serca z Kamienia nie tylko zaprasza do udziału w nowej przygodzie Geralta, ale także udowadnia, że DLC nie musi być leniwe i nieciekawe, jak to często bywa u konkurencji. Panowie szlachta, szable w dłoń!

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. kilkanaście dodatkowych godzin na najwyższym wiedźmińskim poziomie;
  2. bardzo dobra fabuła;
  3. premierowe lokacje, przedmioty i karty do gwinta;
  4. galeria nowych, nieszablonowych postaci;
  5. świetne nawiązania do rzeczywistości i popkultury.
MINUSY:
  1. całość troszkę przegadana.

Kilka miesięcy temu do naszych rąk trafiła gra wielka, by nie powiedzieć ogromna. I to niemal pod każdym względem – może z wyłączeniem aspektów technicznych, które jednak autorzy z CD PROJEKT RED przez cały czas starają się poprawiać. Wiedźmin 3: Dziki Gon nie bez powodu został okrzyknięty jednym z kandydatów na grę roku i moim zdaniem jak do tej pory w tej kategorii pozostaje zdecydowanym liderem. Oczekując na pierwszy dodatek zatytułowany Serca z Kamienia, zadawałem sobie więc pytanie, jaką petardę będą musieli zaserwować scenarzyści, aby jeszcze mocniej wciągnąć nas w opowiadaną historię i tym samym uzasadnić wydatek nieco ponad trzydziestu złotych na nowe przygody Geralta z Rivii. Ja już znam odpowiedź i z przyjemnością wyznam, że jest ona cholernie satysfakcjonująca.

Po zainstalowaniu dodatku niewielkiemu liftingowi ulegnie znane Wam doskonale terytorium Velen. Fabularna część dodatku rozgrywa się przede wszystkim w północno-wschodnim rejonie tej krainy oraz w pobliżu Oxenfurtu, dlatego też właśnie tam pojawiają się nowe atrakcje do zwiedzania. Nie licząc nawet dodatkowych miejsc, kryjących czekające na ubicie potwory, ale nie to jest najważniejsze w Sercach z Kamienia. Geralt ma tendencje do pchania się w każdą kabałę i nie inaczej jest i tym razem, kiedy na tablicy ogłoszeniowej przy karczmie Siedem Kotów przyjmuje zlecenie na ubicie jeszcze jednej bestii czającej się w oxenfurckich kanałach. Zleceniodawcą jest niejaki Olgierd von Everec, infamis i watażka, przypominający trochę Sienkiewiczowskiego Kmicica zmiksowanego z pierwszym polskim astronautą, imć Panem Twardowskim, którego banda Dzikich terroryzuje okolicę. W takich oto okolicznościach gracz nie tylko zapozna się z panoptikum najprzeróżniejszych nowych postaci, ale też łyknie potężną dawkę przetworzonej na potrzeby wiedźmińskiego świata popkultury oraz polskiej literatury doby romantyzmu (i neoromantyzmu), która podawana uczniom w trakcie lekcji w podobny sposób sprawiłaby, że katedry filologii na uniwersytetach pękałyby w szwach. Pamiętacie Pana Lusterko, który zaliczył drobny występ w karczmie w Białym Sadzie i skierował nas do najbliższego nilfgaardzkiego garnizonu? Teraz zagra on pierwsze skrzypce, a Geralt będzie tańczyć do ich melodii.

Za pewną przyczyną, na twarzy Geralta pojawi się wielkie znamię. Ośle uszy są bonusem.

Co prawda autorzy twierdzą, że zawartość dodatku jest dostępna, zanim zakończy się główny wątek fabularny związany z Ciri, ale – jak przypuszczam – niewiele osób będzie w stanie wykazać się na tym etapie gry postacią dysponującą co najmniej trzydziestym poziomem doświadczenia. To absolutne minimum, od którego powinniśmy rozpoczynać nową przygodę – jeżeli bawimy się na dwóch ostatnich poziomach trudności. Sam początek zadania jest bowiem piekielnie trudny, a przynajmniej mnie sprawił na tyle duży kłopot, że poczułem się, jakby kazano mi grać w któreś Soulsy przy pomocy wiosła z Guitar Hero. Ale spokojnie, na wszystko są sposoby. Potem jest już łatwiej, a dla niecierpliwych przygotowano możliwość wygenerowania postaci od razu na 32 poziomie. Problem w tym, że raczej z ubogim wyposażeniem, jednak nie to jest najgorsze. Twórcy najwyraźniej założyli, że generować taką postać będą osoby, które mają już za sobą całą fabułę podstawki i zafundowali nam w Sercach z Kamienia taki spojler dotyczący wydarzeń z Kaer Morhen, że aż się zarumieniłem z oburzenia. Tak więc czujcie się ostrzeżeni.

Żadne porządne wesele nie może obyć się bez bitki na sztachety.

Fabuła dodatku jest kapitalna i chyba nie przestrzelę, jeżeli stwierdzę, że występujące w niej postacie są w stanie przebić nawet to, z czym mieliśmy do czynienia w zadaniach związanych z Krwawym Baronem. Tym bardziej że całość, której przejście faktycznie zajmuje minimum dziesięć godzin, została podzielona na kilka wyraźnych części, a ja im bardziej zagłębiałem się w opowiadaną historię, tym bardziej z ciekawości przesuwałem w kierunku krawędzi krzesła. Niesamowitą frajdę sprawia też odkrywanie licznych odniesień do otaczającego nas świata w dialogach pomiędzy postaciami i w podsłuchanych rozmowach NPC. Wydaje mi się wręcz, że owo pośrednie nawiązywanie stało się częstsze, a przy tym bardziej czytelne. Nawet mniej uważny gracz powinien wyłuskać szeroki wachlarz cytatów – od Barejowskiego Misia, przez polską literaturę XIX wieku, na zupełnie współczesnej polityce skończywszy. W pewnym momencie spodziewałem się nawet ujrzenia Chochoła i cytatu o złotym rogu, ale tu scenarzyści postanowili jednak zachować umiar. Zabawy w każdym razie jest co niemiara. Nie jest też tajemnicą, że w Sercach z Kamienia Geralt ponownie spotyka Shani. Po raz ostatni medyczkę widzieliśmy w Wyzimie w pierwszej części serii – tym razem będzie mieć ona do odegrania istotną rolę w historii Olgierda von Evereca. Spotkanie z dziewczyną to także okazja do nowego romansu.

Geralt spotka wielu nowych znajomych...

Jeżeli miałbym wskazać jakieś wady w fabule, to wydaje mi się, że całość jest trochę zbyt przegadana. W pewnym momencie, gdy będziecie wykonywać zadania fabularne bez przerywania ich dodatkowymi questami, zorientujecie się, że grubo ponad połowę czasu zabiera oglądanie przerywników filmowych i dialogów. Niestety, w większości dość statycznych, niemniej na szczęście wciąż niezwykle interesujących. W każdym razie Hideo Kojima by się nie powstydził.

...wplącze się w wiele ciemnych interesów...

Recenzja dodatku Serca z Kamienia do gry Wiedźmin 3: Dziki Gon - ilustracja #3

W grze pojawiają się nowi bossowie, walcząc z którymi, musimy wykazać się nie tyle finezją, ile pomyślunkiem. Szczególny przypadek stanowi pierwszy przeciwnik tego rodzaju – wielka ropucha zamieszkująca kanały Oxenfurtu. Poradzenie sobie ze stworem na wyższych poziomach trudności jest mocno kłopotliwe. Do tego stopnia, że zaczynamy odczuwać, iż twórcy wprowadzili do Serc z Kamienia pierwiastek serii Dark Souls. Jak zwykle kluczem do sukcesu okazuje się uważna obserwacja zachowania potwora i cierpliwość.

Nowa historia, potwory do ubicia, przedmioty w ekwipunku i kilka kart do gwinta, które uzupełnią Wasze talie, to jednak nie jedyne nowości w Sercach z Kamienia. W grze pojawiają się bowiem wędrowcy z dalekiego Ofiru, a wśród nich także zaklinacz – zupełnie nowa profesja w świecie gry. Na tym etapie zabawy wypadałoby już dysponować sporą ilością gotówki, bo gość będzie musiał odbudować swoje laboratorium, co do tanich przedsięwzięć nie należy, ale w zamian za kolejne kroki finansowego wsparcia zwiększy liczbę gniazd na glify w broni i częściach zbroi, a przede wszystkim będzie w stanie rzucić na przedmiot zaklęcie słowa, trwale poprawiając jego właściwości i statystyki. Warunkiem jest jednak posiadanie trzech wolnych gniazd, a każde słowo niweluje działanie i niszczy wcześniej osadzone w przedmiocie glify lub runy. Słowotwórstwo może sprawić, że wzmocnimy któryś z wiedźmińskich znaków lub na przykład, skorzystawszy z porozrzucanych po świecie warsztatów kowalskich i płatnerskich, przypiszemy przedmiotowi na stałe otrzymane z racji ich użytku bonusy.

...i dozna trochę przyjemności od starych znajomych.

Wykonywanie zadań dla Ofirczyków i handel z nimi owocuje egzotycznym ekwipunkiem, z którego może skorzystać Geralt. Poczynając od nowego siodła dla Płotki, a kończąc na schematach ofirskiego rynsztunku. I nie tylko, bo wśród nowych gratów pojawiają się także kolejne pełne zestawy, np. pamiętnego Zakonu Płonącej Róży. Dodatek przynosi także nowe karty do gwinta, w tym tę reprezentującą Olgierda, oraz sprawia, że w niektórych przypadkach wykorzystywanie szpiegów staje się bardziej kłopotliwe. Warto w ogóle nadmienić, że wersja gry z dodatkiem oznaczona jest numerem 1.10 (wciąż niedostępnym dla posiadaczy podstawowej wersji, choć to może zmienić się w dniu premiery dodatku), ale nie zauważyłem istotnych zmian w stosunku do poprzednich łatek. Może poza tą, że koń Geralta w pewnych sytuacjach znowu zaczął zachowywać się mało przewidywalnie. Wydaje mi się, że problem ten już jako tako został rozwiązany, ale ponieważ sam ogrywałem podstawkę głównie na PlayStation 4, nie mam pewności co do edycji PC. Loadingi działają znacznie szybciej niż na konsoli, ale to akurat jest normalne. Zresztą, trudno przewidzieć, czy nowa łatka zmieni cokolwiek w tej kwestii na konsolach.

W menu pojawia się nowa zakładka Zaklinanie.

Serca z Kamienia warte są każdego wydanego na nie grosza. Nawet, jeżeli na co dzień kręcicie nosem na fabularne DLC o nikłej wartości poznawczej (vide dodatki do Dragon Age: Inkwizycji), CD PROJEKT RED pokazuje innym, jak takie rzeczy powinno się robić, by nie były one li tylko kolejną zapchajdziurą w obiecywanych przez wszystkich na prawo i lewo przepustkach sezonowych. Zresztą niniejszy dodatek można zakupić oddzielnie cyfrowo, a jeszcze lepiej w wydaniu pudełkowym, wprawdzie pozbawionym nośnika, ale za to z dwiema taliami kart do gwinta. Parafrazując wielkiego pisarza i wpisując się przy okazji w klimat Serc z Kamienia, należałoby rzec, że Wiedźmin 3 wraz z pierwszym dodatkiem wciąż potęgą jest i basta.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

GeneticsDDC Ekspert 7 sierpnia 2016

(XONE) Recenzja Wiedźmin 3: Dziki Gon dodatek Serce z kamienia.

8.5

sekret_mnicha Ekspert 2 grudnia 2015

(PC) Pierwszy duży, płatny dodatek do Wiedźmin 3 pokazuje ogromną klasę. Stosunek jakości oraz ilości zawartości do ceny Serc z kamienia jest wręcz wymarzony. Strach pomyśleć, co się będzie działo przy okazji kolejnego DLC.

9.5

Spoolsh VIP 30 grudnia 2021

(PC) Dodatek idealny.

10
Recenzja dodatku Serca z Kamienia do gry Wiedźmin 3: Dziki Gon
Recenzja dodatku Serca z Kamienia do gry Wiedźmin 3: Dziki Gon

Recenzja gry

Pierwszy dodatek do Wiedźmina 3 zatytułowany Serca z Kamienia nie tylko zaprasza do udziału w nowej przygodzie Geralta, ale także udowadnia, że DLC nie musi być leniwe i nieciekawe, jak to często bywa u konkurencji. Panowie szlachta, szable w dłoń!

No Rest for the Wicked - recenzja gry we wczesnym dostępie. Czeka nas hit, o ile twórcy faktycznie dopracują grę
No Rest for the Wicked - recenzja gry we wczesnym dostępie. Czeka nas hit, o ile twórcy faktycznie dopracują grę

Recenzja gry

Dla Diablo i Dark Souls można znaleźć jakiś wspólny mianownik. Twórcy No Rest for the Wicked nie podjęli tej próby pierwsi, ale robią to najzgrabniej. Jeśli podczas trwania wczesnego dostępu poprawią grę, czeka nas znakomite action RPG.

Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie
Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie

Recenzja gry

Stellar Blade to dzieło ewidentnie stworzone z pasji, stanowiące ucztę dla oczu i uszu, serwujące niezłą fabułę oraz wyposażone w angażujący system walki, który jednak nie stanie kością w gardle osobom szukającym po prostu dobrej rozrywki.