Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 8 lipca 2014, 14:10

Czas patriotów - czy terroryzm zabił grę Rainbow Six: Patriots?

W amerykańskiej bazie wojskowej Fort Stewart, tuż pod okiem przełożonych, rodziła się organizacja terrorystyczna, złożona z żołnierzy. Jej lider był mocno zafascynowany grą Tom Clancy's Rainbow Six: Patriots.

Pod koniec roku 2011 graczy zelektryzowała wiadomość o powstawaniu kolejnej odsłony serii Tom Clancy’s Rainbow Six, która miała nosić podtytuł Patriots. Zobaczyliśmy jej pierwszy zwiastun filmowy, a niedługo później przeczytaliśmy obszerny artykuł na jej temat w najpopularniejszym magazynie o grach na świecie – Game Informer. Na tym jednak się skończyło. Firma Ubisoft nieoczekiwanie nabrała wody w usta, lakonicznie informując, że strzelaninę musi zrobić od nowa. Czy jednym z powodów tej decyzji były tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce w amerykańskiej bazie wojskowej Fort Stewart?

Patrioci z odzysku – Rainbow Six: Siege

Konferencja Ubisoftu na targach E3 zaskoczyła wszystkich prezentacją zupełnie nowej odsłony cyklu Tom Clancy’s Rainbow Six, której nadano podtytuł Siege. Francuska firma pokazała film z rozgrywki multiplayer (uwalnianie zakładnika z rąk terrorystów) nastawionej na ścisłą współpracę zarówno po stronie operatorów, jak i bandytów, ale też przepełnionej akcją i widowiskową destrukcją otoczenia. Fragment rozgrywki zrobił na widzach tak duże wrażenie, że tylko nieliczni przypomnieli sobie o poprzedniej produkcji z oddziałem Tęczy w roli głównej, która została zapowiedziana dwa lata temu i w tajemniczych okolicznościach słuch po niej zaginął.

Nowy Rainbow Six: Siege to przede wszystkim widowiskowe starcia w trybie wieloosobowym.

Oglądając w akcji Oblężenie, można dojść do słusznego wniosku, że w nowym Rainbow Six po Patriots nie został najmniejszy ślad. Gra faktycznie została zrobiona zupełnie od nowa, bez echa przeszedł podjęty w kilku wywiadach z twórcami temat anulowania prac nad wcześniej ogłoszoną odsłoną. Jaki był powód odłożenia projektu na półkę? Oficjalnie winę zwalono na rychłe nadejście nowej generacji, które rzekomo pokrzyżowało deweloperom szyki. Zgodnie z tym Siege ignoruje więc stare konsole i koncentruje się wyłącznie na PlayStation 4 i Xboksie One.

Głównym atutem odświeżonej produkcji ma być multiplayer z niesamowitą destrukcją otoczenia, a rolę drugoplanową spełni stworzony na jego bazie tryb fabularny dla jednego gracza. Nastąpiła całkowita zmiana wcześniejszych założeń, które na czele stawiały właśnie filmową fabułę ze zmaganiami wieloosobowymi jako dodatkiem. Co więcej – sami deweloperzy unikają zdradzania szczegółów na temat singlowej kampanii. Z różnych powodów zrezygnowano kompletnie z pierwotnego scenariusza Rainbow Six: Patriots, a ten był wyjątkowo kontrowersyjny i odważny jak na branżę elektronicznej rozrywki.

Czas patriotów

Fabuła Patriotów była w zasadzie zaprzeczeniem jakiejkolwiek „poprawności politycznej” i ostrożności wydawców gier, którą widzieliśmy np. w przypadku nieudanego Six Days in Fallujah. Twórcy wręcz chwalili się tym, że robią grę „mądrą”, podejmującą tematy budzące wątpliwości, zmuszającą do zastanowienia i prowokującą do dyskusji. Historia miała być „na czasie”, wiarygodna i przede wszystkim ważna dla każdego Amerykanina. Tęczowi antyterroryści (zgodnie z przysięgą absolwenta West Point, że konstytucji USA należy bronić przed wrogiem „zewnętrznym”, ale i „krajowym”) mieli tym razem zmierzyć się z wewnętrznym zagrożeniem – bojówką paramilitarną True Patriots.

W Stanach Zjednoczonych działa mnóstwo takich nieoficjalnych organizacji anarchistycznych, niezadowolonych z władz, prawa i narzuconych odgórnie ograniczeń. Nawołują one zwykle do obalenia rządu, werbują sympatyków wśród radykalnych polityków lub rozczarowanych weteranów wojennych. Wirtualni Patrioci pod przewodnictwem charyzmatycznego Tredwaya, który chciał z siebie zrobić męczennika, mieli być wyjątkowo silni i zdolni do aktów terroru na olbrzymią skalę. Dysponowali ogromnym budżetem, arsenałem oraz dużą liczbą członków i sympatyków, gotowych do działania na jedno skinienie swojego szefa. Za cele ataków obrano doskonale znane miejscówki w Stanach, np. miasto Nowy Jork.

Zabić niewinnego cywila z bombą na brzuchu czy nie? Jeden z wielu wyborów moralnych w Patriots.

Brzmi to jeszcze dość standardowo – kontrowersje zaczynają się w sposobie pokazywania tej opowieści. Jako gracz mieliśmy kontrolować nie tylko postać operatora Tęczy, ale czasem mieliśmy wcielać się też w rolę terrorysty lub jego ofiary. Pozwoliłoby to odbiorcy „lepiej zrozumieć oprawców, bo to też ludzie, którzy myślą, mają poglądy, nie chcą tak po prostu ginąć”. Dodatkowo – fabuła miała być wypełniona momentami, w których musieliśmy podjąć jakąś trudną etycznie decyzję: zabić zakładnika, który został użyty w charakterze żywej tarczy i zlikwidować terrorystę, czy też próbować go ocalić i ryzykować większe straty? Gra miała obfitować w strzelaniny w centrach miast, gdzie ciężko odróżnić uciekającego w popłochu cywila od członka bojówki z bombą w neseserze – specjalny system miał śledzić i zapisywać nasze statystyki w kwestii „niepotrzebnych ofiar”. Produkcja Ubisoftu chciała pokazać wszystkim aktualny, nowoczesny terroryzm, który grozi wielu z nas, choć obecnie zdarza się jeszcze sporadycznie i na niewielką skalę. Od czasów prezydentury Baracka Obamy liczba nastawionych antyrządowo grup paramilitarnych w USA wzrosła prawie ośmiokrotnie. Stąd już niedaleko do historii pewnego szeregowca amerykańskiej armii, która miała mocny związek z grą Tom Clancy’s Rainbow Six: Patriots.

Prawdziwi Patrioci nie cackają się z cywilami.

F.E.A.R.

Isaac Aguigui był pełnym życia dziewiętnastolatkiem, który wybrał karierę żołnierza w amerykańskim wojsku. Szybko ożenił się z równie młodą Deirdre, która również służyła w armii i odbyła nawet turę w Iraku. Latem 2011 roku rodzina oczekiwała przyjścia na świat pierwszej pociechy. Zdarzył się jednak prawdziwy dramat – którejś nocy kobieta niespodziewanie umarła podczas snu, zabierając do grobu nienarodzone dziecko. Rozgoryczony i przepełniony żalem Agugui zaczął mocno nadużywać alkoholu i narkotyków. Niezbyt skory do posłuszeństwa i twardych, żołnierskich reguł, często był karany i kierowany do poniżających prac porządkowych. Stacjonując ciągle w Forcie Stewart, szybko znalazł podobnych do siebie żołnierzy skazywanych za różne wykroczenia lub rozczarowanych weteranów z Iraku. W takim towarzystwie winnymi wszelkich niepowodzeń szybko stały się rząd i kierownictwo armii. Isaac starał się nawet dostać do jakieś anarchistycznej bojówki, ale z nieznanych bliżej względów jego kandydatura została odrzucona. Korzystając z pieniędzy, które otrzymał w formie zapomogi po zmarłej żonie, zaczął tworzyć własną organizację tego typu, gromadzić duże ilości broni oraz rozmaitych materiałów do tworzenia bomb.

Momentem przełomowym w terrorystycznych zapędach młodego żołnierza okazało się grudniowe wydanie magazynu Game Informer, które sporo miejsca poświęciło grze Tom Clancy’s Rainbow Six: Patriots. Artykuł stał się manifestem Aguiguiego, a później podzielających jego poglądy kolegów. Koncepcja organizacji True Patriots oraz postać ich przywódcy-męczennika wzbudzała w nich podziw, fascynację. Zaczęli utożsamiać się z nim i członkami grupy, przyklaskiwali aktom terroru, o których wspominali twórcy gry. Artykuł o Rainbow Six okazał się też doskonałym narzędziem rekrutacji, przekonującym nowych kandydatów do wstąpienia w szeregi grupy. Ta ostatnia otrzymała zresztą znajomo brzmiącą nazwę F.E.A.R. (Forever Enduring Always Ready).

Okładka feralnego magazynu Game Informer.

Popadający w coraz większy obłęd Aguigui nie tylko aktywnie gromadził oręż do walki, ale snuł też plany terrorystycznych ataków. Chciał podłożyć bombę w uczęszczanym przez cywilów parku w Savannah, dokonać masowego zatrucia żywności, by wzbudzić niepokoje społeczne, oraz oczywiście przeprowadzić zamach na Baracka Obamę. Plany te pokrzyżował jednak rozłam w szeregach F.E.A.R. Isaac podejrzewał, że jeden z kolegów systematycznie podkrada jego pieniądze i w niedalekiej przyszłości zamierza uciec razem ze swoją dziewczyną. Herszt wydał rozkaz zabicia nieposłusznej pary, nie tylko po to, aby ich ukarać, ale by dać również lekcję innym. Na jego polecenie dwaj członkowie organizacji zamordowali swoich przyjaciół strzałami w głowę z bliskiej odległości. Policja już po kilku dniach dotarła do sprawców i postawiła im poważne zarzuty. W przeprowadzonym później śledztwie wyszło też na jaw, że to Isaac zabił swoją żonę, podając jej do picia witaminę, na którą miała silną alergię. Niedawno Aguigui został skazany na dożywocie bez możliwości zwolnienia. Ponoć w jednym z listów z więzienia do swoich znajomych pisał, że pewnego dnia wszyscy „będziemy wolni, a zemsta dokonana”. Aby nie opuszczała go motywacja, prosił też o przesłanie mu kopii magazynu Game Informer.

Isaac Aguigui podczas procesu (źródło: New York News)

Francuska firma kompletnie ignoruje temat bojówki Aguiguiego, który zainspirowany fabułą gry mógł dopuścić się naprawdę poważnych przestępstw. Nie wiemy, czy w trakcie śledztwa siedzibę Ubisoftu odwiedzili policjanci lub adwokaci oskarżonych, pragnąc dowiedzieć się czegoś więcej o wpływie fabuły Rainbow Six: Patriots na umysły młodych żołnierzy. Być może właśnie to było powodem kompletnego anulowania gry już w 2012 roku – zaledwie kilka miesięcy po tym, jak z wielkim hukiem opisano ją w Game Informerze. Pewne jest jedno – nowa odsłona Rainbow Six: Siege będzie o wiele bardziej stonowana i pozbawiona kontrowersyjnych wyborów moralnych czy terroryzmu na masową skalę. Po Six Days in Fallujah świat gier kolejny raz stracił szansę na produkcję z poważną, trudną i pewnie coraz bardziej aktualną fabułą. Z drugiej strony, może to i lepiej?

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej