Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 18 grudnia 2009, 09:53

autor: Anna Karpińska

Policja nie będzie patrzeć internautom na ręce

Wczoraj z projektu nowelizacji tzw. ustawy hazardowej usunięto kontrowersyjne zapisy, które umożliwiały Policji i innym służbom monitorowanie aktywności internautów bez nakazu sądu.

Wczoraj z projektu nowelizacji tzw. ustawy hazardowej usunięto kontrowersyjne zapisy, które umożliwiały Policji i innym służbom monitorowanie aktywności internautów bez nakazu sądu.

Jak podaje RMF FM , autorzy projektu wycofali się z wprowadzenia przepisów, które pozwoliłyby między innymi na czytanie prywatnej korespondencji elektronicznej, przeglądanie historii odwiedzin stron internetowych i monitorowanie adresów IP.

Jak miało być

Pierwotna propozycja zakładała, że decyzję o konieczności udostępnienia danych użytkownika, urzędnik będzie podejmował samodzielnie. Kluczowym kryterium miało być uznanie, że wgląd w dane personalne i elektroniczne internauty pozwoli na zapobieganie przestępstwom.

Informacja o tym, że w projekcie ustawy hazardowej znalazły się zapisy pozwalające służbom na taką swobodę działania, wywołała w ostatnim czasie wiele głosów sprzeciwu wśród internautów. Proponowane rozwiązanie skrytykował również prawnik portalu Money.pl, zwracając uwagę, na fakt, że pojęcie zapobiegania przestępstwom jest nieostre.

Policja nie będzie patrzeć internautom na ręce - ilustracja #1

Oficjalne stanowisko w tej sprawie zajął także Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska, który przed wydaniem oświadczenia zlecił wykonanie analizy prawnej. Wykazała ona, że zapisy zawarte w projekcie nowelizacji są niezgodne z przepisami europejskimi, a ponadto część z nich wyklucza się wzajemnie. IAB określił proponowane rozwiązania jako "niedopracowane, szkodliwe, a w tym kształcie nieskuteczne i praktycznie niemożliwe do zrealizowania" i zadeklarował chęć włączenia się do dyskusji merytorycznej oraz służenia doświadczeniem w tworzeniu projektu.

Tak miało przebiegać postępowanie

Wykrycie nielegalnych treści (urzędnik) >> Decyzja o sprawdzeniu danych internauty (urzędnik) >> Możliwość odwołania się od decyzji (do instytucji, która nakazała sprawdzenie danych)

Jak będzie

Zgodnie z nową koncepcją przestępstwami w Internecie zajmą się cybercelnicy. Ich zadaniem będzie namierzanie stron łamiących przepisy i wnioskowanie do sądów o uznanie ich za niezgodne z prawem. Po wydaniu wyroku strona trafi na czarną listę Urzędu Komunikacji Elektronicznej co będzie skutkowało nałożeniem na operatorów obowiązku blokowania jej.

Policja nie będzie patrzeć internautom na ręce - ilustracja #2

Autorzy projektu ustawy tłumaczą, że włączenie sądu w proces blokowania stron łamiących prawo uniemożliwi cenzurę. Żaden urzędnik nie będzie miał możliwości samowolnego zablokowania treści zamieszczonych w Internecie. Będzie to możliwe jedynie po zapadnięciu wyroku.

Jak podkreślił w wywiadzie dla RMF FM Minister Michał Boni: „Nie będzie żadnej inwigilacji, żadnego zaglądania do maili, to w ogóle nie wchodzi w grę. […] Nikt nie będzie ścigał tego, kto zajrzał! Bardziej byśmy chcieli ścigać tych, którzy oferują to, co jest nielegalne.”

Choć powyższe stwierdzenie uspokoiło wielu internautów to wyjaśnień wymaga jeszcze jedna kwestia. Skoro projekt nowelizacji ustawy był od początku tak mocno krytykowany to zastanawia dlaczego wcześniej w ogóle rozważano możliwość umieszczenia w niej przepisów umożliwiających Policji dostęp do danych.

Boni tłumaczy, że „w różnych fazach projektu różne instytucje zgłaszają różnego rodzaju wnioski, także takie, które dają im większą łatwość wykonywania różnego rodzaju operacji. Policji niewątpliwie byłoby wygodniej, gdyby miała większe możliwości. Ale powiedzieliśmy, że nie. Nie ma takiej możliwości, to będzie obwarowane w imię wolności obywatelskich.”

Policja nie będzie patrzeć internautom na ręce - ilustracja #3

Tak będzie przebiegać postępowanie

Wykrycie nielegalnych treści (cybercelnik) >> Decyzja o sprawdzeniu danych internauty (sąd) >> Możliwość odwołania się od decyzji (do sądu)

Czy internauci mogą spać spokojnie?

Choć anonimowość internautów zostanie utrzymana to należy zastanowić się także nad negatywnymi konsekwencjami wybranego rozwiązania. Planowane włączenie sądów w proces postępowania oznacza dodatkowe obciążenie wymiaru sprawiedliwości, który i tak działa w Polsce dość opieszale. Ponadto metoda egzekwowania prawa poprzez blokowanie treści funkcjonuje już teraz (np. w przypadku spamu) i nie do końca się sprawdza.

Być może skutecznym rozwiązaniem okazałoby się utworzenie nowych mechanizmów postępowania, które nie naruszałyby wolności obywatelskich i jednocześnie nie nakładały na sądy dodatkowych obowiązków.

Optymalnego rozwiązania szukał wczoraj komitet stały. Przyjęty przez niego projekt musi teraz zostać przegłosowany przez Radę Ministrów. Dopiero wówczas okaże się czy internetową Polskę czekają istotne zmiany i na ile będą one rewolucyjne.