Twitch tłumaczy się z kontrowersyjnej zmiany podziału zysków

Dyrektor ds. monetyzacji Twitch odniósł się do zarzutów wobec nowego podziału zysków, ale jego wyjaśnienia nie przekonały streamerów.

Twitch tłumaczy się z kontrowersyjnej zmiany podziału zysków
Źródło fot. Twitch.
i

Zapowiedź nowych zasad podziału zysku na Twitchu wywołała falę niezadowolenia wśród streamerów. Niepochlebne komentarze pod adresem platformy były na tyle powszechne, że Amazon odniósł się do krytyki dwukrotnie, za każdym razem odrzucając pretensje internautów.

Pierwszy raz kwestię kontrowersyjnej zmiany poruszono wraz z publikacją wpisu, od którego zaczęła się afera w sieci. Była to odpowiedź na propozycję z 2020 roku, by rozszerzyć podział zysków z subskrypcji 70:30 na wszystkich streamerów, a partnerom pozwolić zbierać aż 80% pieniędzy od subskrybentów. Rzecz jasna, pomysł odrzucono.

Twitch: nowy podział zysków jest przesądzony

Po raz drugi o sprawie wspomniano w miniony weekend. W trakcie transmisji Patch Notes w ramach tegorocznej edycji imprezy TwitchCon Mike Minton, dyrektor ds. monetyzacji Twitcha, zapewnił, że rozważano wszystkie opcje, w tym podział zysków z subskrypcji 70:30.

Ostatecznie uznano jednak, że nie jest to możliwe na dłuższą metę, a Twitch stawia właśnie na długoterminową strategię.

Dla ważne jest to, że ja i moje zespoły skupiamy się w stu procentach na poprawieniu waszej [streamerów – przyp. autora] zdolności do zarabiania. Ostatecznie tworzymy długoterminowe podstawy, abyście wszyscy mogli zarabiać jak najdłużej i dać szansę kolejnemu pokoleniu streamerów.

- Mike Minton

Amazon nie pomoże finansowo

Minton odniósł się także do argumentów, jakoby Amazon mógł interweniować (czytaj: dać pieniądze na utrzymanie platformy i w efekcie umożliwić wprowadzenie korzystniejszego podziału zysków). Firma oczekuje jednak, że Twitch będzie samodzielny i samowystarczalny, co nie jest łatwe przy wysokim koszcie „streamingu w wysokiej rozdzielczości i z niskimi opóźnieniami”.

W trakcie transmisji padło pytanie, jak w takim razie streamerzy mają zarobić na transmisjach na Twitchu. Minton wskazał na subskrypcje Amazon Prime, tzw. „hype trainy” i „programy zachęcające do reklam”.

Reklamy będą mniej irytujące?

Jednocześnie Minton przyznał, że nachalne przerywniki marketingowe są problemem, gdy pojawiają się w kluczowych momentach transmisji, ale podkreślił, że dla wielu streamerów są one ważnym źródłem zarobku. W przypadku, gdy liczba widzów jednocześnie przekracza 80 osób, reklamy zaczynają stanowić od 20 do 25% całkowitego przychodu z Twitcha.

Niemniej zespoły Mintona pracują nad poprawkami systemu reklam, w tym pod kątem małych streamerów oraz ogólnego zakłócania transmisji. Opcja pomijania reklam jest rozważana, ale Twitch nie uznaje tego za priorytet.

Krótko mówiąc, przedstawiciele platformy nie zamierzają wycofać się ze swojej decyzji. W zasadzie nie powiedzieli też nic nowego w temacie zarobków streamerów, z który najwięksi od 23 czerwca 2023 roku będą musieli pogodzić się z mniejszymi dochodami.

Więcej na temat:   rozrywka   Twitch

Pierwszy odcinek Fallouta obejrzycie za darmo z ulubionymi streamerami na Twitchu. Wśród nich znajdziecie chociażby Shrouda

Możecie nie tylko wesprzeć ulubionych twórców, ale także przekonać się, czy adaptacja od Amazon Prime jest warta świeczki.

Pierwszy odcinek Fallouta obejrzycie za darmo z ulubionymi streamerami na Twitchu. Wśród nich znajdziecie chociażby Shrouda

MrBeast może stworzyć show dla Amazon Prime. Firma może zapłacić mu nawet 100 milionów dolarów

Rok 2024 już zaskakuje kolaboracjami. Dwaj internetowi giganci, Amazon i MrBeast, łączą siły, by stworzyć show z udziałem youtuberów.

MrBeast może stworzyć show dla Amazon Prime. Firma może zapłacić mu nawet 100 milionów dolarów

Największa afera polskiego YouTube, wyjaśniamy o co chodzi w Pandora Gate [Aktualizacja]

Od ponad tygodnia polscy internauci żyją prawdopodobnie największą w historii influencerską aferą. Ostatni materiał Sylwestra Wardęgi dostarczył masy dowodów, a sam twórca zapowiada, że najlepsze, a raczej najgorsze dopiero przed nami.

Największa afera polskiego YouTube, wyjaśniamy o co chodzi w Pandora Gate [Aktualizacja]