Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Guild Wars 2 Recenzja gry

Recenzja gry 10 września 2012, 16:10

autor: Szymon Liebert

Recenzja gry Guild Wars 2 – ArenaNet kontra klasyczne MMO

Wraz z Guild Wars 2 studio ArenaNet rzuca wyzwanie klasycznym grom MMO. Nasza recenzja potwierdza, że to nowe podejście do gatunku, które powinno być interesujące dla osób zmęczonych typowymi rozwiązaniami.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • bogaty świat pełen dynamicznych zdarzeń;
  • wciągający, szybki i satysfakcjonujący system rozwoju;
  • dynamiczna walka z wieloma możliwościami działania w ramach jednej klasy;
  • brak wielu typowych ograniczeń znanych ze starszych gier MMO;
  • łatwy dostęp do każdego trybu rozgrywki: PvE, WvWvW i PvP;
  • mnóstwo zawartości przy braku abonamentu i opcjonalnych mikropłatnościach.
MINUSY:
  • pewne błędy i niedociągnięcia techniczne.

Wypuszczając dzisiaj grę MMO, producenci i wydawcy sporo ryzykują. Z tego względu wszelkie innowacje i pomysły muszą zostać ograniczone do wyliczonych, przewidywalnych rozwiązań, które wzbudzą zainteresowanie graczy. W produkcjach free-to-play mierzy się wszystko – czas, jaki użytkownicy spędzają z grą, kiedy logują się najczęściej, ile wydają na mikrotransakcje. W tym świecie z łatwością można stworzyć potwora w stylu facebookowych farmopodobnych klikaczy, bo na takim podejściu zarabia się najwięcej.

Na szczęście studio ArenaNet i firma NCsoft nie dokładają cegiełki do tego frontu „darmowych” klonów, chociaż korzystają z podobnych rozwiązań (np. nagradzania gracza za każdą aktywność). Guild Wars 2 nie wymaga płacenia abonamentu, a oferuje mnóstwo zawartości. Zawartości podanej w sposób nietypowy, oryginalny i świeży. Czy to rewolucja w gatunku? Ja twierdzę, że nie, co postaram się wyjaśnić w tej recenzji. Guild Wars 2 jest po prostu grą stworzoną w inteligentny oraz uczciwy sposób, przy której będziecie bawić się lepiej niż kiedykolwiek.

Świat pełen atrakcji

Guild Wars 2 ma standardową strukturę jak na MMO i w tym aspekcie rezygnuje z nietypowej konstrukcji „jedynki”. Wszechobecne instancje zastąpiono sporymi lokacjami, w których spotykają się dziesiątki lub nawet setki graczy. Każdy teren zawiera szereg aktywności do zaliczenia – tutaj objawia się pierwsza ciekawa cecha gry. ArenaNet w żaden sposób nie ukrywa oferowanej treści. Wręcz przeciwnie: chwali się nią i wypycha na pierwszy plan. Wiemy więc dokładnie, ile procent świata zwiedziliśmy i jak dużo zadań nam zostało. Cały czas otrzymujemy też osiągnięcia do zaliczenia, które z kolei zwiększają wpływy doświadczenia. Jeden system napędza drugi, dając w efekcie wciągającą i satysfakcjonującą rozgrywkę.

W Guild Wars 2 ratujemy świat przed smokami i wtórnymi grami MMO.

To sprytny zabieg czy wręcz dobrze zastawione sidła, bo dzięki temu większość graczy będzie chciała odkryć także elementy poboczne, np. punkty widokowe czy ciekawe miejscówki, które zwykle się ignoruje. Tym bardziej że nagrody dostajemy praktycznie zawsze – tytuł premiuje eksplorację, zbieranie i tworzenie przedmiotów, walkę, rywalizację czy kooperację. Po prostu wszystko. Obietnica otrzymania wesoło podrygującej skrzyneczki z losowo dobieranymi przedmiotami motywuje do działania, wciąga do rozgrywki i każe zaliczać codzienne zadania. Pracować systematycznie nad następnymi, czyli regularnie wracać do Tyrii. W zamian za te powroty gra proponuje nieustanny rozwój i nowe wyzwania.

Za każdą z tych bramek czekają nowe przygody. Możecie wybrać każdą z nich.

Zadziwiające jest to, że ArenaNet spełniła składane wcześniej obietnice odnośnie krzywej rozwoju. Praktycznie każdy zdobyty poziom wymaga podobnego wysiłku. Właściwie dzień zaczyna się od wbicia kolejnego z nich – gwarantuje to zaliczenie zestawu codziennych osiągnięć. Traktuję to jako zaletę, chociaż zdaję sobie sprawę, że nie każdy się z tym zgodzi. Dla wielu fanów MMO rozwój bohatera to grindowanie, praca. Tutaj tego nie ma, chociaż wyzwania można znaleźć w samym zróżnicowaniu rozgrywki. Parafrazując pewne porzekadło, życie w Guild Wars 2 zaczyna się po sześćdziesiątce – końcówka gry to regularne spotkania ze smokami, coraz częstsze wypady do podziemi oraz pierwsze poważniejsze próby rządzenia w trybie WvWvW. Wcześniej zabawa jest przednia, ale tu sięga apogeum, wprowadzając większe wyzwania, ale też nieporównywalnie ciekawsze nagrody.

Zdaniem g40sta

Gdyby mi ktoś miesiąc temu powiedział, że będę się kiedyś świetnie bawił przy grze MMO, z miejsca bym go wyśmiał. Kilkuletnie próby znalezienia godnego kandydata spełzły na niczym i najbliżej dostąpienia zaszczytu mojej uwagi było chyba tylko Eve Online. Do czasu premiery Guild Wars 2.

Guild Wars 2 jest pierwszym MMO, którego nie mam ochoty wyrzucić przez okno. To głównie zasługa przygotowanych przez autorów dynamicznych wydarzeń, zachodzących w świecie Tyrii i pozwalających nawet samotnemu graczowi doskonale bawić się w przypadkowo zorganizowanych, tworzonych automatycznie, jedynie na chwilę, grupach. Nigdy nie czułem potrzeby zawierania sieciowych znajomości w celu wykonywania questów, a więc tym bardziej cieszę się, że gra potrafi robić to za mnie. Poprzez prosty system widocznego kija i dyndającej przed oczami na mapie marchewki autorzy sprawili, że w trakcie rozgrywki wytwarza się coś w rodzaju syndromu kolejnego poziomu. I to dosłownie, bo zdobywanie punktów doświadczenia jeszcze nigdy nie było tak łatwe i nie sprawiało tyle frajdy.

Moją uwagę przykuły także ciekawe rasy i profesje, a przede wszystkim ich projekty. GW2 jest niesamowicie plastyczne, wizualnie dopieszczone tak, że nic tylko stać i podziwiać. Można czasem zapomnieć, że to tylko „masówka”.

Guild Wars 2 jest krokiem we właściwą stronę w ewolucji gatunku MMO. Grą zaprojektowaną z pasją, której z przyjemnością poświęcę swój czas teraz i w przyszłości. Nie ma już powrotu do archaicznych rozwiązań konkurencji. Moja ocena: 9/10

Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem

Recenzja gry

The Thaumaturge ma niespecjalnie zajmujący gameplay, a wyglądem momentami przypomina pierwszego Wiedźmina, jednak pod tą warstwą kryje się naprawdę przyjemna gra, oferująca wiele smaczków i wyróżniająca się ciekawą fabułą.

Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa
Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa

Recenzja gry

Reguły zawsze były oczywiste – gry są albo krótkie i intensywne, albo długie i powtarzalne. Prosta zasada. Jednak Final Fantasy VII Rebirth przy całym swoim ogromie potrafi jakimś cudem zaskakiwać, angażować i ani myśli zwalniać przez dziesiątki godzin.

Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych
Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych

Recenzja gry

Sześć lat po wydaniu średniego Vampyra twórcy Life Is Strange znów celują w gatunek RPG. Tym razem poszło im znacznie lepiej. Banishers: Ghosts of New Eden udanie łączy rozgrywkę a la God of War z klimatem, jakiego nie powstydziłby się Wiedźmin.