Olśniewająca platformówka - recenzja gry Trine 2
Następczyni sympatycznej, choć niepozbawionej błędów, zręcznościówki miała zostawić daleko w tyle swoją poprzedniczkę, oferując bardziej urozmaiconą rozgrywkę, jeszcze ładniejszą oprawę wizualną i dużo ciekawych pomysłów. Czy to się udało?
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- fantastyczna oprawa audiowizualna
- fenomenalny baśniowy klimat
- świetnie zaprojektowane poziomy
- zagadki zmuszające do myślenia, urozmaicające zabawę
- duże pole manewru w rozwiązywaniu napotkanych problemów
- tryb kooperacji dostępny również w sieci
- poprawiony system zapisu gry
- drobne mankamenty techniczne
- bezpłciowa fabuła
Nie liczyłem na to, że zagram w Trine 2 jeszcze w tym roku, dlatego rad jestem, że firmie Frozenbyte udało się zdążyć w zakładanym wcześniej terminie. Następczyni sympatycznej, choć niepozbawionej błędów, zręcznościówki miała zostawić daleko w tyle swoją poprzedniczkę, oferując bardziej urozmaiconą rozgrywkę, jeszcze ładniejszą oprawę wizualną i dużo ciekawych pomysłów. Z ogromną przyjemnością pragnę już na wstępie podkreślić, że zapowiedzi Finów nie okazały się czczymi przechwałkami. Trine 2 to solidna produkcja.
Najnowsze dzieło rodem z Kraju Tysiąca Jezior jest klasyczną platformówką „chodzoną w prawo”, budzącą mocne skojarzenia z grą Fury of the Furries, dostępną kilkanaście lat temu na Amigach i pecetach. Podobnie jak w pamiętnym produkcie firmy Kalypso w Trine 2 również mamy do dyspozycji kilku różnorodnych bohaterów (tam czterech, tu trzech), pomiędzy którymi możemy przełączać się w ułamku sekundy. Częste zmiany postaci są oczywiście konieczne, bo każda z nich dysponuje innymi umiejętnościami. I tak: czarodziej potrafi materializować proste przedmioty i transportować je za pomocą telekinezy, złodziejka posiada linę ułatwiającą poruszanie się w powietrzu, a także łuk, za pomocą którego ostrzeliwuje wrogów z dystansu, natomiast wojownik dzierży miecz i młot, narzędzia pozwalające na walkę w zwarciu, jak również tarczę chroniącą go przed rozmaitymi zagrożeniami. Tak jak w „jedynce” zdolności naszych podopiecznych da się rozwijać po zebraniu odpowiedniej liczby flaszek z doświadczeniem. Wybór nowych sztuczek uzależniony jest od nas. Możemy na przykład sprawić, by mag mógł tworzyć większą liczbę obiektów, czy też wyposażyć kobietę w nowe rodzaje strzał: zamrażające, płonące i wybuchowe.
Czarodziej jest najważniejszą postacią w grupie. To właśnie on materializuje przedmioty, które pozwalają ominąć śmiertelnie niebezpieczne przeszkody bądź dostać się w niedostępne miejsca. Potrafi też transportować obiekty.
Twórcy przygotowali trzynaście nowych poziomów. Choć jest ich mniej niż w pierwowzorze, nie oznacza to, że gra jest krótsza, wręcz przeciwnie. Poszczególne etapy są piekielnie rozbudowane, co najlepiej obrazuje liczba porozrzucanych tu i tam flaszek z doświadczeniem. Poprzednio było ich równo czterysta – teraz jest ich 1050! Rozgrywka wydłużyła się również z innego powodu. W Trine 2 znacznie więcej czasu poświęcamy na rozwiązywanie przygotowanych przez autorów zagadek. Budowanie prowizorycznych kanałów dla płynącej wody, układanie rur wydmuchujących powietrze i ziejących ogniem, umiejętne wykorzystywanie magicznych portali – to tylko kilka nowych kłód, jakie Finowie rzucają trójce bohaterów pod nogi. Łamigłówki nie są co prawda skomplikowane i nikomu od myślenia mózg się nie przegrzeje, ale niejeden raz zdarzy Wam się zatrzymać na chwilę, by porządnie zastanowić się nad rozwiązaniem napotkanego problemu. Lenie mogą natomiast skorzystać z systemu podpowiedzi, który pomaga w pomyślnym zaliczeniu kłopotliwego fragmentu po dwóch lub pięciu minutach zastoju. Ułatwienia te da się wyłączyć.
Położenie większego nacisku na zagadki sprawiło, że rozgrywka stała się bardziej urozmaicona niż w pierwowzorze, a co za tym idzie – atrakcyjniejsza. Cieszy również, że dzieło fińskich deweloperów oferuje jego użytkownikom spore pole manewru – drogi do kolejnej lokacji nie trzeba pokonywać wyłącznie w jeden, ustalony przez twórców sposób. „Dwójka” w większym stopniu docenia kreatywność grającego, pozwalając mu osiągać sukces różnymi metodami.