World War III: Black Gold - recenzja gry
World War III to gra z gatunku RTS, opowiadająca historię wojny o wyczerpujące się złoża ropy naftowej rozpoczętą w 2001 roku. Gracz może dowodzić siłami każdej ze stron konfliktu, którymi są Stany Zjednoczone, Rosja, Irak.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
World War III: Black Gold - o tej grze było głośno już od blisko roku, wszędzie słychać było hasła w stylu: nowe dzieło „chłopaków z Topware”, świetny RTS, itp. Akurat tak się złożyło, że wcześniej było mi dane grać w poprzednie dwie produkcje tych samych autorów, tj. Earth 2150: The Moon Project oraz Earth 2150: Escape from the Blue Planet i przyznam byłem ciekaw co tak naprawdę zaprezentuje sobą Trzecia Wojna Światowa. Czekałem i czekałem, aż w końcu po licznych opóźnieniach finalna gra w polskiej wersji językowej wpadła w moje rączki. Pierwsze wrażenie jakim jest intro zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie dość, że jest dobrze wykonane technicznie i wprowadza gracza w odpowiedni nastrój, to na dodatek (poniekąd) współgra z rzeczywistymi wydarzeniami rozgrywającymi się na bliskim wschodzie. Mamy tu dwa wielkie mocarstwa Rosję i Stany Zjednoczone oraz wojska bliskiego wschodu reprezentowane przez armię Iracką. Ludzkość stanęła przed wielkim kataklizmem - w ciągu dwóch-trzech lat zasoby ropy całkowicie się wyczerpią, a to spowoduje załamanie się światowej gospodarki i przemysłu. Organizacja Narodów Zjednoczonych podejmuje decyzję o przejęciu wszystkich złóż ropy na Ziemi, a nie kto inny jak OPEC otwarcie się temu przeciwstawia. Wybucha konflikt, no i to mniej więcej tyle słowem wprowadzenia.
Po naprawdę niezłym wprowadzeniu mój entuzjazm minimalnie opadł. Tak naprawdę World War III: Black Gold to nic innego jak poprzednie RTS-y z firmy Topware (tj. seria Earth 2150) zmieniły się tylko strony konfliktu, wojska i cała otoczka fabularna. Gra wykorzystuje zmodyfikowany engine graficzny użyty już w wyżej wymienionych grach. Grafika nadal prezentuje się dobrze, trójwymiarowo modelowany teren, bardzo ładnie przedstawiony stały upływ czasu i związane z tym zmiany pory dnia i nocy. Na szczególną pochwałę zasługują efekty świetne (nasze jednostki i budynki włączają światła w nocy, promienie wschodzącego słońca oświetlają naszą bazę, itp.). Możemy w dużym zakresie przybliżać i oddalać widok, przy czym zastosowano tu ten sam patent co np. w Emperor: Battle for Dune , tzn. zmianę kąta patrzenia w zależności od zbliżenia widoku ogólnego. Przy okazji zbliżeń widać pierwsze oznaki starzenia, co by nie mówić wysłużonego już silnika. Budynki, czołgi, śmigłowce i inne pojazdy są kanciaste i właśnie przy dużym zbliżeniu widać, że już chyba czas zrobić coś nowego. Mimo to wrażenia wizualne są bardzo pozytywne, a wszystko tworzy ładną, zgrabną i efektowną całość, nie sposób jednak nie powiedzieć – „ale to już było”. Co do dźwięku i polskich tekstów to......hmm ja chyba nigdy nie przywyknę do polskich wersji. Nie mniej jednak w tej dziedzinie wszystko jest jak być powinno, muzyka dobrze buduje atmosferę napięcia, a oddziały informują o tym co robią, krzyczą gdy wpadną pod krzyżowy ogień wroga, odgłosy w stylu „jestem pod ostrzałem”, „wróg w zasięgu” „dostałem” to normalka. W sumie jakby się czepiać to brzmi to trochę sztucznie, ale może to moje uprzedzenia.
Jak już na początku wspominałem do wyboru mamy trzy narodowości: Amerykanów, Rosjan i Irakijczyków. Każda strona konfliktu jest inna, posiada inną kampanię i misje oraz co najważniejsze wymaga od gracza stosowania odmiennej taktyki walki. Rosjanie dysponują prostym i tanim sprzętem bojowym (np. Uaz-469, czołg T-80, pływający transporter BTR-60PB), który charakteryzuje się tym, że załogi same dokonują napraw i dbają o dobry stan techniczny maszyn. Podobna sytuacja odnosi się do ich budynków, a ponadto globalnie jak w rzeczywistości mają duże problemy z wewnętrzną organizacją i finansami.