Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 kwietnia 2001, 11:36

autor: Piotr Hajek

Serious Sam: Pierwsze starcie - recenzja gry

Z jednej strony Serious Sam to naprawdę solidna gra z wciągającą fabułą, niekończącą się walką i świetnym arsenałem, w którą chciałby zagrać każdy miłośnik FPP, z drugiej strony nie uniknięto niestety kardynalnych, psujących granie błędów.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Ostatnio producenci gier nie zarzucali nas zbytnią ilością gier FPP. Owszem, pojawiło się kilka pozycji, ale nie były to żadne rewelacje, ot takie sobie przeciętniaki. Dlatego też dość duże nadzieje wiązałem z nowym tytułem który niedawno pojawił się w sprzedaży. Oczywiście mam na myśli grę noszącą dość intrygując tytuł Serious Sam: The First Encounter. W zamierzeniach miała to być kopia dawnego hitu - Duke Nuke 3D a co z tego wyszło? Za chwilę postaram się odpowiedzieć na postawione pytanie.

Już na początku gry wita nas logo uśmiechniętej bomby dając nam tym samym do zrozumienia, że nie należy jej traktować zbyt poważnie i że humor będzie spełniał w niej dość istotną rolę. No dobrze, co dalej? Ustawiamy klawiszologię, poziom trudności i zaczynamy. Pierwsza rzecz, która przykuwa uwagę to punkty - za zabicie przeciwnika uzyskuje się pewną ich ilość, jednak to ile ich otrzymamy nie nadaje się tak naprawdę do niczego, chyba tylko po to, aby po skończeniu gry pokazać kolegom, ile się „ugrało” na danym poziomie trudności. Fabuła związana jest z pradawnym Egiptem tak więc akcja umiejscowiona została w świecie gdzie niepodzielnie królują monumentalne i niezwykle tajemnicze piramidy. Gracz przemierza kolejne obszary w poszukiwaniu różnych artefaktów z przeszłości, które to mogą mieć związek (a jakże by!!!) z kosmitami.

Arsenał „poważnego Sama” jest (jak przystało na bohatera którego głównym zadaniem jest zbawić świat) dość poważny, zaczyna się co prawda niewinnie - nóż, pistolet, podwójny pistolet, strzelba czyli popularny shotgun i "dwururka". Po jakimś czasie dostaniemy jednak do rąk nieco mniej typowe i o wiele potężniejsze środki siania masowej zagłady. Oprócz konwencjonalnych, obecnych w większości tego typu gier broni, znajdziemy na przykład „Tommy Gun” - słynny karabin gangsterów z lat 30-tych, czy też minigun - 6-ciolufowe działko obrotowe, kładące większość przeciwników trupem. Kolejna broń to rakietnica, bardzo przydatna na niewygodnie umiejscowione stwory, np. na wieżach, murach, itd. Następnie dochodzimy do granatnika - duża siła rażenia połączona z szybkostrzelnością (!!!) daje niezłe rezultaty. Przedostatnia zabawka to poczwórne działo laserowe, żywcem wyjęte z „Gwiezdnych Wojen”, wydające nawet podobny dźwięk.

Zwieńczeniem naszego arsenału jest broń ultymatywna, po prostu ... armata! Prawdziwe działo okrętowe na kule żeliwne, które zmiata wszystko ze swojej drogi. Chociaż także i ta broń potrzebuje czasami aż dwóch strzałów aby unieszkodliwić tych „nieco mocniejszych” przeciwników.

Właśnie - przeciwnicy. Jak przystało na FPP jest ich na prawdę dużo. Na początku spotykać będziemy tylko niezbyt inteligentnych mutantów z karabinami, granatami, itp. Później dojdą do tego szkielety, latające głowy, ludzie-skorpiony, szarżujące byki, a nawet roboty! Co pewien czas (z reguły przy końcu jakiejś krainy) będziemy musieli walczyć z bossem, co jest nie lada wyzwaniem, nawet na poziomie trudności „normal”. Ciekawą sprawą jest to, że niektórzy z nich nie są wcale przerośniętymi zwałami mięśni. Przykładowo, podczas wędrówki przez kanały w wielkiej sali zostałem napadnięty przez setki małych, gryzących stworzeń (gremliny?), które non-stop wychodziły z otworów w ścianach. Na górze ekranu znajdował się pasek energii symbolizujący bossa. Podczas zabijania tych małych zwierzątek pasek życia ciągle spadał i kiedy doszedł do zera, gryzonie przestały się pojawiać a tym samym boss zakończył swoją egzystencję.

Jak już wcześniej wspomniałem, fabuła umiejscowiona została w Egipcie, a dokładniej w Memfis i Tebach. W czasie wędrówki odwiedzimy Saharę, zaginiony grobowiec Ramzesa III oraz wejdziemy do Wielkiej Piramidy. Na początku każdej lokacji dostajemy wytyczne dotyczące celów misji. Praktycznie sprowadza się to do odnalezienia jakiegoś przedmiotu, który pozwoli nam na kontynuację zabawy. Do dyspozycji mamy coś w rodzaju interaktywnej bazy danych, która informuje nas o wszelkich nieznanych rzeczach, jakie napotykamy na swojej drodze. Zawarte w niej dane pozwalają nam niekiedy na przykład uporać się ze znacznie silniejszym od nas przeciwnikiem.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.