Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 4 marca 2004, 15:13

autor: Bolesław Wójtowicz

Uru: Ages Beyond Myst - recenzja gry

Uru: Ages Beyond Myst jest kolejną (de facto czwartą) częścią bestsellerowej serii komputerowych przygodówek, zainaugurowanej w 1994 roku i wyróżniającej się mistrzowskim skonstruowaniem wirtualnego uniwersum.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Dziesięć lat. A nawet już więcej, wszak nie tak dawno inny kalendarz zawisł na ścianie. A ja wciąż pamiętam... Pamiętam ten dzień, kiedy pierwszy raz wkroczyłem w świat cywilizacji D’ni, gdzie dane było mi poznać tragiczną historię Atrusa i jego synów. Mogłem odkrywać tajemnice, wędrować ścieżkami tajemniczego Ludu, rozwiązywać fascynujące zagadki, żyć ich życiem...

Świat, stworzony na potrzeby gry przez braci Robyna i Randa Millerów, chociaż ukazany jeszcze w niezbyt oszałamiającej palecie barw, każdego, kto tylko miał okazję zmierzyć się z nim, pochłaniał całkowicie i czynił niewolnikiem na zawsze. Wielu z graczy właśnie od Mysta, oferującego barwną i niezwykle wciągającą historię, prosty i intuicyjny interfejs oraz nieliniową fabułę, zaczynało swoją przygodę z grami z tego gatunku. Owszem, byli i tacy, którzy przerażeni skomplikowanymi zagadkami uciekli gdzie pieprz rośnie, ale mimo wszystko liczba 6 milionów egzemplarzy gry sprzedanych na całym świecie o czymś jednak świadczy.

Na kontynuację sagi musieliśmy czekać całe cztery lata. Ale kiedy już Riven ujrzał świat, gracze znów mogli okrzyknąć produkt wydany przez Cyan jako arcydzieło w swoim gatunku. Poprawiono, a raczej udoskonalono jeszcze bardziej to wszystko, co i tak już wydawało się być doskonałym. Dopieszczono grafikę, która tym razem oszałamiała 16 bitową paletą barw, zwiększono rozdzielczość jej wyświetlania... i ta muzyka... ech... Pięć płyt, wypełnionych aż po brzegi znakomitą zabawą, jeszcze trudniejszymi zagadkami i dalszymi wątkami opowieści o cywilizacji D’ni. Opowieści fascynującej, tajemniczej i jakże tragicznej...

Po kolejnych czterech latach pojawił się Myst III: Exile. Tym razem wydany przez inną firmę, ale mimo wszystko noszący ślad geniuszu jednego z braci Millerów. Co tym razem zmieniono? Wszystko... i nic. Dlaczego tak? Ano dlatego, że sama zasada prowadzenia rozgrywki praktycznie nie uległa zmianom. Dopieszczono oczywiście grafikę, dodając możliwość rozglądania się we wszystkich kierunkach, rozbudowano i zmodyfikowano wstęp, zmieniając postać głównego czarnego charakteru, przez co uczyniono rozgrywkę bardziej liniową. Ale wciąż to był Myst z jego trudnymi, ale jakże frapującymi zagadkami, ze światem cywilizacji D’ni, z Księgami Wieków...

Pogłoski, że bracia Millerowi nie zamierzają poprzestać na tym, czego dokonali do tej pory, po sieci krążyły nieustannie. Już w kilka dni po premierze Exile pojawiły się nieoficjalne informacje, że mają oni nowy plan, by wszystkich wielbicieli gier przygodowych powalić na kolana i ponownie przekonać do sięgnięcia do kieszeni. Jak zwykle w takich przypadkach bywa mówiło się dużo o projekcie oszałamiającym, rewolucyjnym, takim na jaki nikt jeszcze się nie poważył. Z czasem te pogłoski zaczynały się krystalizować, nabierając postaci oficjalnych komunikatów. I rzeczywiście, okazało się, iż Millerowie znów chcą zdystansować całą konkurencję.

A mianowicie, szaleni braciszkowie postanowili wydać kolejną część Mysta, tym razem w wersji online... Przygodówka w Sieci?! Niemożliwie – zakrzyknęło wielu – to nie ma szans na realizację! Nie uda im się! I jak się okazało... Ale o tym później.

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.