autor: Bolesław Wójtowicz
Uru: Ages Beyond Myst - recenzja gry
Uru: Ages Beyond Myst jest kolejną (de facto czwartą) częścią bestsellerowej serii komputerowych przygodówek, zainaugurowanej w 1994 roku i wyróżniającej się mistrzowskim skonstruowaniem wirtualnego uniwersum.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Dziesięć lat. A nawet już więcej, wszak nie tak dawno inny kalendarz zawisł na ścianie. A ja wciąż pamiętam... Pamiętam ten dzień, kiedy pierwszy raz wkroczyłem w świat cywilizacji D’ni, gdzie dane było mi poznać tragiczną historię Atrusa i jego synów. Mogłem odkrywać tajemnice, wędrować ścieżkami tajemniczego Ludu, rozwiązywać fascynujące zagadki, żyć ich życiem...
Świat, stworzony na potrzeby gry przez braci Robyna i Randa Millerów, chociaż ukazany jeszcze w niezbyt oszałamiającej palecie barw, każdego, kto tylko miał okazję zmierzyć się z nim, pochłaniał całkowicie i czynił niewolnikiem na zawsze. Wielu z graczy właśnie od Mysta, oferującego barwną i niezwykle wciągającą historię, prosty i intuicyjny interfejs oraz nieliniową fabułę, zaczynało swoją przygodę z grami z tego gatunku. Owszem, byli i tacy, którzy przerażeni skomplikowanymi zagadkami uciekli gdzie pieprz rośnie, ale mimo wszystko liczba 6 milionów egzemplarzy gry sprzedanych na całym świecie o czymś jednak świadczy.
Na kontynuację sagi musieliśmy czekać całe cztery lata. Ale kiedy już Riven ujrzał świat, gracze znów mogli okrzyknąć produkt wydany przez Cyan jako arcydzieło w swoim gatunku. Poprawiono, a raczej udoskonalono jeszcze bardziej to wszystko, co i tak już wydawało się być doskonałym. Dopieszczono grafikę, która tym razem oszałamiała 16 bitową paletą barw, zwiększono rozdzielczość jej wyświetlania... i ta muzyka... ech... Pięć płyt, wypełnionych aż po brzegi znakomitą zabawą, jeszcze trudniejszymi zagadkami i dalszymi wątkami opowieści o cywilizacji D’ni. Opowieści fascynującej, tajemniczej i jakże tragicznej...
Po kolejnych czterech latach pojawił się Myst III: Exile. Tym razem wydany przez inną firmę, ale mimo wszystko noszący ślad geniuszu jednego z braci Millerów. Co tym razem zmieniono? Wszystko... i nic. Dlaczego tak? Ano dlatego, że sama zasada prowadzenia rozgrywki praktycznie nie uległa zmianom. Dopieszczono oczywiście grafikę, dodając możliwość rozglądania się we wszystkich kierunkach, rozbudowano i zmodyfikowano wstęp, zmieniając postać głównego czarnego charakteru, przez co uczyniono rozgrywkę bardziej liniową. Ale wciąż to był Myst z jego trudnymi, ale jakże frapującymi zagadkami, ze światem cywilizacji D’ni, z Księgami Wieków...
Pogłoski, że bracia Millerowi nie zamierzają poprzestać na tym, czego dokonali do tej pory, po sieci krążyły nieustannie. Już w kilka dni po premierze Exile pojawiły się nieoficjalne informacje, że mają oni nowy plan, by wszystkich wielbicieli gier przygodowych powalić na kolana i ponownie przekonać do sięgnięcia do kieszeni. Jak zwykle w takich przypadkach bywa mówiło się dużo o projekcie oszałamiającym, rewolucyjnym, takim na jaki nikt jeszcze się nie poważył. Z czasem te pogłoski zaczynały się krystalizować, nabierając postaci oficjalnych komunikatów. I rzeczywiście, okazało się, iż Millerowie znów chcą zdystansować całą konkurencję.
A mianowicie, szaleni braciszkowie postanowili wydać kolejną część Mysta, tym razem w wersji online... Przygodówka w Sieci?! Niemożliwie – zakrzyknęło wielu – to nie ma szans na realizację! Nie uda im się! I jak się okazało... Ale o tym później.