Recenzja gry Legends of Eisenwald - Heroes of Might and Magic w średniowiecznym wydaniu
Białoruskie studio Aterdux Entertainment serwuje mały powrót do lat 90. w osadzonym w wyjątkowym świecie low-fantasy, przypominającym trochę HoMM i King’s Bounty – Legends of Eisenwald.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- świat low-fantasy;
- życiowe sprawy w ciekawych questach;
- możliwość dokonywania wyborów;
- kilka różnych zakończeń;
- szybkie, dynamiczne bitwy;
- świetna oprawa muzyczna.
- starcia stają się monotonne;
- ubogie udźwiękowienie i brak polskiej wersji językowej;
- drobne błędy techniczne;
- czasem kiepsko prowadzona narracja;
- tylko dla fanów gatunku.
Być może zabrzmi to bardzo pokrętnie, ale chyba jest trochę prawdy w stwierdzeniu, że gry, których akcja toczy się w średniowieczu, wyszły właśnie z owego okresu historycznego i przeżywają mały renesans. Wiernych fanów zdobyły serie Mount & Blade i Crusader Kings, chętnie graliśmy w Chivalry: Medieval Warfare, Ubisoft zapowiedział For Honor, a wielu czeka niecierpliwie na premierę Kingdom Come: Deliverance. W międzyczasie możemy zapoznać się z kolejną opowieścią osadzoną w epoce rycerzy, zamków, przesądów i intryg, a to za sprawą najnowszej produkcji białoruskiego Aterdux Entertainment – Legends of Eisenwald.
Gra stanowi rozwinięcie formuły i pomysłów z pierwszego tytułu studia, mianowicie Discord Times, i powstawała przez pięć lat, zaliczając w ostatniej fazie udaną zbiórkę w serwisie Kickstarter. „Legendy Eisenwaldu” nie są wysokobudżetową, rozbudowaną pozycją, która spodoba się wszystkim. Tę swoistą mieszankę King’s Bounty, Heroes of Might and Magic czy Disciples docenią głównie koneserzy gatunku i miłośnicy oldskulowych dzieł z lat 90. Znajdziemy tu pewne elementy RPG i strategii, wszystko jednak mocno uproszczone i ograniczone – produkcja wyróżnia się za to światem gry, tzw. low-fantasy, i całkiem dojrzałą fabułą. Nie spotkamy w niej elfów, orków czy magów strzelających kulami ognia – rzeczy nadnaturalne ograniczono do ożywienia średniowiecznych wierzeń i zabobonów. Odpoczniemy również od wszechobecnego ratowania całego świata przed zagładą, skupiając się głównie na ludzkich problemach i osobistej sprawie do załatwienia.
Fantasy, ale nie do końca...
Legends of Eisenwald rozgrywa się na terenie XV-wiecznych Niemiec. Władcy zamków knują intrygi, by zachować władzę i bogactwo, kupcy prowadzą interesy, na drogach grasują rozbójnicy i dezerterzy, a w karczmach plotkuje się na każdy temat. Gdzieś tam zaczyna się nasza historia, oparta głównie na motywie zemsty. By dotrzeć do jej końca, musimy znaleźć gotowych do walki żołnierzy, tworzyć sojusze, zdobywać zamki i miasta, zbierać podatki, wykonywać przeróżne questy, a przede wszystkim – walczyć podczas szybkich, turowych potyczek. Osiem rozdziałów, które łącznie dają solidne kilkadziesiąt godzin rozgrywki, zaliczamy razem z naszym bohaterem – rycerzem, mnichem lub panią baronową. Wybór postaci definiuje naszą rolę podczas starć, w trakcie których używamy odpowiednio miecza, zaklęć uzdrawiających lub broni dalekosiężnej.