Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

DriveClub Recenzja gry

Recenzja gry 8 października 2014, 14:15

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry DriveClub – do hitu trochę zabrakło

Po Forzie Horizon 2 przychodzi czas na przetestowanie DriveClub. Czy ten tytuł nadaje się w ogóle do samotnej zabawy, czy zgodnie z wolą twórców jego głównym założeniem jest zabawa wieloosobowa?

Recenzja powstała na bazie wersji PS4.

PLUSY:
  1. śliczna oprawa wizualna;
  2. ciekawie zaprojektowane, choć nie rzucające na kolana trasy;
  3. świetna zabawa wieloosobowa;
  4. wrażenie szybkości.
MINUSY:
  1. perfekcyjna sztuczna inteligencja;
  2. zbyt zręcznościowy model jazdy;
  3. brak balansu w trybie dla jednego gracza;
  4. konieczność samotnej zabawy w celu odblokowania aut w multiplayerze.

Zaciskasz zęby i próbujesz pokonać kolejny zakręt idealnym torem jazdy, starając się sprawnie przerzucić środek ciężkości auta w taki sposób, aby obracające się koła nie utraciły zupełnie przyczepności. Twój sześciuset konny potwór jak tylko może próbuje wyrwać ci się spod kontroli. Słyszysz pisk opon, spod których wydobywa się obłok dymu. Tylną osią zamiatasz pobocze i niemal nie wytracając pędu wpadasz z prędkością 170 km/h w łuk drogi. Mucha nie siada. Ale co to? Dosłownie w ułamku sekundy zostajesz wyprzedzony przez kilku rywali, którzy ten sam zakręt pokonują w perfekcyjny sposób. Ich auta nie wyczyniają dzikich harców, są w pełni podporządkowane woli sztucznych kierowców. Wąskie trasy, jedenastu przeciwników i zakręty, w których prawie nie ma miejsca na wyprzedzanie. Chyba że poprzez bezpardonowe taranowanie, co dla ciebie najczęściej kończyć się będzie kilkusekundową karą w postaci blokady gazu. Ścięcie zakrętu także jest karalne. W obu przypadkach pozostaje jednak wrażenie, że o karze decyduje jakiś ukryty rzut monetą. Nowa propozycja zasłużonego Evolution Studios w postaci DriveClub okazała się dla mnie twardym orzechem do zgryzienia. Zwariowane wyścigi potrafią nawet wciągnąć, ale narastający jednocześnie z powodu niekonsekwencji twórców i niewiele wnoszącej do gatunku reszty obraz gry, po kilkunastu godzinach zabawy jawi mi się jako wyjątkowo frustrujące doświadczenie.

Gra oferuje optymalne ustawienia kamery, w tym dwie z widokiem z kokpitu.

Brytyjskie Evolution Studios na poprzedniej generacji konsol PlayStation dało się poznać z bardzo dobrej strony, jako świetny deweloper odpowiedzialny za serię Motorstorm. Pierwsza część tego cyklu była gotowa na premierę PlayStation 3 i powalała jakością wykonania. Gra była trudna, piękna i podlegała kilku popularnym zasadom, którymi kierowała się część klasyków gatunku. Jedną z nich byli rywale sterowani przez sztuczną inteligencję, którzy w zależności od pozycji gracza w stawce albo zwalniali czekając aż dogonimy ostatniego z nich, albo gnali do przodu tak, że stale czuliśmy na karku ich oddechy. I choć to zachowanie było bardzo widoczne, to jednak w warunkach terenowych, na szerokich trasach sprawdzało się przyzwoicie, zmuszając nas do szlifowania umiejętności i optymalnego wyboru toru jazdy. Kiedy takie samo rozwiązanie stosuje się w asfaltowych wyścigach supersamochodów na odcinkach wąskich tak dalece, że obok siebie z trudem mieszczą się dwa auta, cały „fun” płynący z zabawy znika i po kilkunastu próbach przyjechania choćby w pierwszej trójce ma się jedynie ochotę wyłączyć grę i w ramach relaksu zacząć oglądać rozmowy polskich polityków.

Serpentyny gdzieś na odludziu cywilizacji dają wrażenie wolności.

Zacząłem niniejszą recenzję od mało sympatycznych słów. DriveClub został tak pomyślany, aby być przede wszystkim nastawionym na zabawę sieciową i rozwijanie klubów samochodowych, a tu w pierwszych akapitach widzicie narzekanie na tę mniej ważną stronę gry, czyli tryb single player. Sęk w tym, że aby odblokować wozy do multiplayera trzeba najpierw namęczyć się, tak dokładnie, namęczyć, w singlu. Pięćdziesiąt samochodów czeka na nasze sukcesy w użeraniu się ze sztuczną inteligencją. Kluczem do coraz lepszych maszyn są zbierane w wyścigach punkty sławy, osiąganie stawianych przed każdymi zawodami celów nagradzanych gwiazdkami i rosnący poziom kierowcy oraz klubu, do którego przynależy. W świecie DriveClub każdy może zostać właścicielem wspólnoty zrzeszającej fanów wyścigów, ale jej rozwój możliwy jest tylko wtedy, jeżeli należą do niego co najmniej dwie osoby. Zdobycie odpowiedniej liczby gwiazdek odblokowuje kolejne zawody, pozwalające na korzystanie z coraz szybszych i potężniejszych maszyn.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

DM Ekspert 6 stycznia 2015

(PS4) Recenzja pierwszej gry wyścigowej na konsolę Playstation 4 - DriveClub.

7.5
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.

Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon
Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon

Recenzja gry

Need for Speed Unbound to z jednej strony mała ewolucja poprzedniej odsłony cyklu zatytułowanej Heat. Ale to również tytuł, który odważnie wypełnia luki w tym, czego nie daje Forza Horizon – i jest to jego największa zaleta.