Farmowanie złota zakazane w Chinach
Władze Chin poszły na wojnę z firmami zajmującymi się handlem wirtualnym złotem. Nowe prawo wprowadzone przez tamtejszy rząd zakazuje wymiany komputerowej waluty na prawdziwą gotówkę. Oznacza to wielki cios dla firm trudniących się farmowaniem złota, większość z nich bazuje bowiem na chińskich pracownikach.
Maciej Śliwiński
Władze Chin poszły na wojnę z firmami zajmującymi się handlem wirtualnym złotem. Nowe prawo wprowadzone przez tamtejszy rząd zakazuje wymiany komputerowej waluty na prawdziwą gotówkę. Oznacza to wielki cios dla firm trudniących się farmowaniem złota, większość z nich bazuje bowiem na chińskich pracownikach.

Decyzja chińskich władz uderzy w blisko 300 milionów użytkowników Internetu w Chinach i poważnie zaszkodzi rynkowi wymiany wirtualnych pieniędzy z gier na normalną walutę. Według różnych danych w ubiegłym roku wartość takich transakcji przekroczyła kilkaset milionów dolarów. Obecnie analitycy szacują, że rynek ten rozrastał się co roku o około 20 procent.
Proces farmowania, czyli masowego zbierania złota w grach typu MMO, a następnie sprzedawania go poprzez rozmaite strony internetowe lub system PayPal, od lat jest najbardziej rozwinięty właśnie w Chinach. Badania naukowców z brytyjskiego University of Manchester wskazują, że około 80% całego wirtualnego złota będącego w sprzedaży pochodzi właśnie z Chin. Na handlu wirtualną walutą świetnie zarabiają przede wszystkim właściciele firm. Pracownicy, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni za kolekcjonowanie złota, dostają minimalne wypłaty, często będące poniżej wszelkich płacowych standardów w Chinach. To właśnie ta sytuacja była jednym z głównych powodów decyzji tamtejszego rządu.
O ile dla firm zajmujących się farmowaniem złota decyzja chińskich władz jest bolesnym ciosem, o tyle producenci popularnych tytułów MMO zacierają ręce. Wysiłki w walce z nielegalnym handlem złotem, które od lat czynią takie firmy jak Blizzard w końcu mogą przynieść realne efekty. Do tej pory eliminowanie oszustów polegało głównie na banowaniu kont graczy, którym udowodniono farmowanie i sprzedaż złota. Na miejsce jednego konta często powstawały jednak dwa kolejne i cały proces przypominał walkę z wiatrakami. Teraz, mając podstawy prawne, walka o uzdrowienie ekonomii w grach MMO może być łatwiejsza.
O wartości i dochodowości stron zajmujących się handlem wirtualną walutą z gier mogą świadczyć dwa fakty związane ze stroną My MMO Shop. W 2008 roku została ona zakupiona przez amerykańską firmę za 10 milionów dolarów. Sklep trudniący się dostarczaniem wirtualnych pieniędzy zajmował wtedy trzecią pozycję w rankingu popularności tego typu stron, dostarczając przy tym złoto graczom ponad 20 różnych tytułów MMO. Kilka tygodni temu informowaliśmy Was, że ten sam sklep zaoferował pół miliona dolarów rosyjskiej gwieździe porno za wykonanie na jej piersiach tatuażu z adresem internetowym i nazwą sklepu.
Ciężko więc sobie wyobrazić, aby setki firm dostarczających złoto łatwo się poddały, gdyż jest to dla nich złoty interes. Znając kreatywność niektórych użytkowników Internetu, możemy być pewni, że ktoś znajdzie sposób na ominięcie chińskiego prawa. Chodzi w końcu o miliony dolarów.

GRYOnline
Gracze
Kalendarz Wiadomości
Komentarze czytelników
zanonimizowany637884 Legionista
--> Tlaocelt: BLA, BLA, BLA - Jeśli sąd oceni, że zapisy umowy licencyjnej są niezgodne z obowiązującym prawem, to producenci gry mogą mi skoczyć. I to pomimo, że zgodziłem się na nie kupując i instalując grę.
Myślałem, że to oczywiste??
A od kiedy wyfarmione goldy stają się Twoją własnością? One, podobnie jak cały wirtualny świat, pozostają własnością intelektualną producenta. Prawo do nich ma tylko Twoja postać w grze, nie Ty. Jedyny niezgodny z prawem wpis w regulaminach dotyczy odsprzedaży konta. To akurat należy do Ciebie i sam decydujesz co z nim zrobisz.
W każdym bądź razie nic nie wywołuje większych LOLi niż ebayer w T8, który nie ma zielonego pojęcia o grze swoją postacią.
xMAXIMx Generał
Nic się nie bójcie, oni i tak nie przestaną farmić a cena golda może pójdzie w górę ze względu na "undergroundowy" charakter działalności.
zanonimizowany597634 Legionista
Jak dla mnie ten zakaz to tylko ograniczanie wolności gracza. Generalnie wszystko co gracz zdobywa podczas grania powinno należeć do gracza, a nie jest mu tylko wypożyczane.
Ale fakt faktem, tak długo jak w umowie będzie napisane że postać przedmioty i cała reszta nie należy do gracza, to jak najbardziej dobrze, że się taki handel zwalcza.