Podwyżki i zmiany w Pokemon GO to policzek dla graczy, grożą bojkotem

Pokemon GO będzie zachęcać do wychodzenia z domu. Albo z gry, bo zapowiedź zmian w rajdach rozjuszyła graczy.

Podwyżki i zmiany w Pokemon GO to policzek dla graczy, grożą bojkotem
Źródło fot. Niantic / The Pokemon Company.
i

Pokemon GO przeżyło wszystkich swoich niedoszłych pogromców, wliczając w to kolejne gry AR studia Niantic od rodzimego konkurenta. Szkoda tylko, że od pewnego czasu gracze mają wiele powodów do narzekań na twórców. Teraz Niantic rozjuszył fanów zapowiedzią drastycznej podwyżki cen zdalnych przepustek rajdowych.

Pokemon GO – zmiany w Remote Raid Passach

O tym, że zdalne przepustki mogą podrożeć, wiedzieliśmy dzięki dataminerom, ale chyba nikt nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo. Od 6 kwietnia zdalne „passy” będą kosztować 195 monet za sztukę, a zestaw trzech 525. To odpowiednio o 100 i 225 monet więcej.

Do tego Niantic wprowadzi dodatkowe ograniczenie: każdego dnia można będzie użyć maksymalnie 5 zdalnych przepustek. Wyjątkiem mogą być eventy, ale nie sprecyzowano, czy limit ten będzie zwiększany na czas tych wydarzeń, czy też całkowicie zniesiony.

Na pocieszenie obiecano, że Remote Raid Pass trafi do puli nagród za ukończenie zadań przez siedem dni, a za pięciogwiazdkowe rajdy „na miejscu” nagrodzą graczy większą liczbą XL Candy dla danego Pokemona.

Pokemon GO zdalnie w czasach koronawirusa

Zdalne przepustki rajdowe (Remote Raid Pass) zostały wprowadzone w kwietniu 2020 roku, kiedy pandemia COVID-19 wymusiła na rządach liczne regulacje. W ten sposób deweloper chciał pozwolić graczom na branie udziału w rajdach, przede wszystkim tych, które pozwalają na złapanie legendarnych pokemonów pokroju Mewtwo, Groudona czy Ho-Oh.

Niantic wprowadził też specjalny zestaw do sklepu, który raz w tygodniu pozwalał zdobyć zdalną przepustkę za 1 monetę. Co więcej, wprowadzony w styczniu 2020 roku tryb PVP Pokemon Go Battle League miał zwiększoną szansę na nagrodzenie graczy spotkaniami z legendarnymi stworkami, a zestaw trzech przepustek kosztował 250 monet (przy cenie pojedynczego ustalonej na 100 monet).

Niantic do graczy: dotknijcie trawy

Od wielu miesięcy twórcy dawali do zrozumienia, że zmiany wprowadzone na czas pandemii są tymczasowe. W wizji firmy granie w Pokemon GO nadal powinno opierać się na spotykaniu innych graczy w prawdziwym świecie.

Stąd wycofanie m.in. zestawu za 1 monetę, niższej ceny pakietu zdalnych przepustek oraz – choć z tej zmiany szybko się wycofano – zwiększenia zasięgu „dysków” PokeStopów i PokeGymów.

Ponadto w zeszłym roku Niantic wprowadził nowy wariant rzadkich cukierków w „rozmiarze” XL (Rare XL Candy), dzięki którym można zwiększyć poziom stworków powyżej 40. Sęk w tym, że jedynym w miarę pewnym sposobem na ich zdobycie jest udział w rajdach. Ale tylko z użyciem przepustek „na miejscu”.

Zmiana szkodliwa dla wszystkich

Napisać, że gracze nie są zadowoleni z tej decyzji, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Gracze z niedowierzaniem pomstują na decyzję studia Niantic, nie widząc absolutnie żadnych korzyści płynących z niej nawet dla twórców.

Wyższa cena zdalnych przepustek rajdowych w praktyce oznacza, że gracze muszą zbierać monety minimum 4 dni zamiast 2 za każdą sztukę (maksymalna liczba „złota” do zdobycia dziennie to 50 monet). Zestaw trzech „passów” jest bardziej opłacalny, ale zwiększenie ceny o 225 monet to odpowiednik co najmniej 5 kolejnych dni oszczędzania (łącznie 11 dni).

Zwykle można by dociekać, że twórcy chcą zarobić więcej na graczach masowo kupujących dany przedmiot za pieniądze. Są jednak dwa „ale”:

  1. po pierwsze, Niantic wprowadza limit pięciu zdalnych rajdów dziennie poza niektórymi „eventami”, a więc „walenie” będą miały mniej powodów, by masowo kupować zdalne przepustki.
  2. po drugie, gracz może mieć maksymalnie trzy zdalne przepustki (albo 5, ale wymaga to pewnych kombinacji).

Tak więc twórcy z jednej strony ograniczają możliwość wydawania pieniędzy „wielorybom”, z drugiej – utrudniają zdobywanie zdalnych przepustek szeregowym graczom. (Na marginesie: nie, dodanie Remote Raid Pass do puli nagród „przełomu w badaniach” nie będzie miało znaczenia, bo to tylko jeden z wielu „potencjalnych” łupów).

Strajk w Pokemon GO

De facto ograniczenie zdalnych rajdów może zniechęcić wielu graczy do Pokemon GO.

  1. Dotyczy to głównie osób grających w pojedynkę, ale też mniejszych społeczności oraz osób mających ograniczone możliwości gry (na przykład niepełnosprawnych), które korzystały z aplikacji pokroju PokeGenie do zapraszania trenerów z całego świata, by pomagali im w trudniejszych rajdach.
  2. Fanów boli też fakt, że społeczność od początku naciskała na Niantic, by nie wprowadzała takich zmian. Zachęcanie do rajdów „na miejscu” było w zasadzie akceptowane, ale nie przez „nerfy” zdalnych przepustek. Zwłaszcza że – co istotne – ukończenie rajdu nie jest gwarantowane, nie mówiąc o tym, że stworek nadal może nam uciec.
  3. Tym samym twórcy nadwyrężyli zaufanie graczy, którzy uważają, że Niantic podjął jedną z najgorszych decyzji w historii gier. Zwłaszcza że to nie pierwsze takie posunięcie, a twórcy mają też na koncie niedotrzymane obietnice (w tym zastąpienie zestawów za 1 monetę z Remote Raid Pass nowymi za tę samą cenę; od dawna nie pojawił się żaden taki „box”).

Niektórzy uczciwie dodają, że to nie pracownicy Niantic odpowiadają za tę decyzję. Zamiast więc – zgodnie z niechlubnymi tradycjami Internetu – napastować szeregowych twórców, fani nawołują do bojkotu gry (przynajmniej na tydzień) lub wręcz odinstalowania Pokemon GO.

Podwyżki i zmiany w Pokemon GO to policzek dla graczy, grożą bojkotem - ilustracja #1

Gracze nawołują: nie wydawajcie monet na przepustki na rajdy „na miejscu”.Źródło: u/Moumantai w serwisie Reddit.

Więcej na temat:   Różności   Społeczność

Twórcy niepozornego RPG-a stwierdzili, że nie wprowadzą do gry romansów, bo nie mają w nich życiowego doświadczenia

Co jak co, ale przede wszystkim warto docenić szczerość deweloperów. Gra jest dzięki temu bardziej realistyczna… na swój sposób.

Twórcy niepozornego RPG-a stwierdzili, że nie wprowadzą do gry romansów, bo nie mają w nich życiowego doświadczenia

Deweloper Mass Effecta przyznał, że bieganie po Cytadeli w „jedynce” było tylko sprytną iluzją i nic nam nie dawało

Szczególne kondolencje należą się graczom, którzy sprintem pokonywali nawet najmniejsze dystanse – wszystko dla jak najszybszego pokonania odcinka.

Deweloper Mass Effecta przyznał, że bieganie po Cytadeli w „jedynce” było tylko sprytną iluzją i nic nam nie dawało

Walka w AC: Shadows zdaniem graczy wygląda ślamazarnie i już wiadomo czemu. Wszystko to wina jednej mechaniki

Assassin’s Creed: Shadows z kolejnymi problemami. Tym razem gracze zwracają uwagę na specyfikę walki, która męczy ich już teraz.

Walka w AC: Shadows zdaniem graczy wygląda ślamazarnie i już wiadomo czemu. Wszystko to wina jednej mechaniki