„Prank” skończył się aresztem. TikToker włamywał się do cudzych mieszkań

W świecie mediów społecznościowych, gdzie popularność często jest mierzona liczbą wyświetleń i polubień, jeden żartowniś z TikToka przekroczył granice, co skończyło się jego aresztowaniem. 18-letni mężczyzna z Hackney w Londynie został zatrzymany przez Metropolitan Police pod zarzutem wywołania publicznego zamętu i filmowania tego na potrzeby mediów społecznościowych.

O jeden prank za daleko

Policja potwierdziła, że aresztowanie nastąpiło po rozpoczęciu śledztwa w sprawie filmów zamieszczonych w Internecie - głównie na TikToku, ale również w serwisie YouTube. Filmy te zawierały wiele rozmaitych incydentów. Najbardziej kontrowersyjne przykłady to nachodzenie i niepokojenie ludzi na ulicy lub w transporcie publicznym, a także wchodzenie do cudzych domów bez wyraźnej zgody właścicieli.

Filmiki, publikowane przez żartownisia znanego szerzej jako SecretMizzy, zyskały w ciągu ostatnich kilku dni ogromną popularność w mediach społecznościowych. Nie cieszył się nią jednak długo.

Jego konto na TikToku zostało zbanowane po tym, jak jeden z filmów przedstawiających „pranki” zdobył ponad 1,5 miliona wyświetleń. Jego konto na YouTube również zostało zablokowane po apelach o podążenie za przykładem TikToka.

James Conway z oddziału Central East Command Unit Policji w Londynie skomentował sytuację:

Policja nadal prowadzi śledztwo, aby uzyskać pełny obraz działań przedstawionych na filmach i ich wpływu na lokalną społeczność. Wcześniej jeden z policjantów zdradził, że tiktoker był przez nich poszukiwany od kilku dni. Był on bowiem powszechnym i dobrze znanym policji problemem. Teraz służby w końcu mają okazję porozmawiać z nim osobiście. Na razie nie wiadomo jednak, jakie konsekwencje spotkają SecretMizzy’ego.

Więcej na temat:   rozrywka