Zdaniem fanów jeden tryb musi powrócić w Battlefield 7. Był najlepszym wynalazkiem „jedynki”

Krytyczne podejście niektórych graczy do nadchodzącego Battlefielda 7 nie powstrzymało fanów przed snuciem domysłów na temat powstającej produkcji EA DICE. Wielu z nich liczy, że do gry powrócą mechaniki i lokacje znane z poprzednich części, takie jak chociażby miasto Karkand – na tym jednak spekulacje się nie kończą. Ostatnio do listy rzeczy, które deweloperzy powinni przywrócić trafił znany z 2016 roku tryb „Operations”.

Rozrywka na więcej niż jedną mapę

Operacje po raz pierwszy (i do tej pory ostatni) wystąpiły w Battlefieldzie 1, wprowadzając powiew świeżości do shootera – gracze mogą stoczyć bój nie na jednej, lecz na dwóch (bądź nawet trzech) losowych mapach.

Podobnie jak w znanym z poprzednich części Podboju, atakująca drużyna ma za zadanie przejąć należące do przeciwnika punkty, przesuwając linię frontu; obrońcy zaś muszą je chronić i przy okazji pokonać jak najwięcej wrogich jednostek. Właśnie z uwagi na niestandardową ilość map, jeden mecz mógł trwać nawet półtorej godziny.

Mimo ciepłego przyjęcia trybu przez graczy, EA DICE nie przywróciło Operacji w kolejnych Battlefieldach. Z tego powodu fani mają nadzieję, że twórcy zmienią zdanie na potrzeby „siódemki”.

„Osoba, która wpadła na Operacje w BF1 była geniuszem”

Redditowa społeczność fanów Battlefielda zgadza się, że Operacje powinny powrócić w ramach „siódemki”. Wielu komentujących opisuje przedstawiony w „jedynce” tryb jako jeden z najlepszych w całej serii shooterów, nie rozumiejąc jednocześnie, dlaczego twórcy z niego zrezygnowali. Niezależnie od przyczyn, Battlefield 7 mógłby być idealną okazją do jego wielkiego powrotu.

Battlefield 7 jest jedną z największych inwestycji Electronic Arts w ostatnich miesiącach, dodatkowo wspieraną przez wybranych fanów, którzy będą mogli przetestować grę w ramach Battlefield Labs. Chętnych do uczestnictwa jest ponad milion – czy to oznacza, że gracze na nowo uwierzą w deweloperów?

Więcej na temat:   Różności