Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Przed premierą 16 marca 2009, 10:12

autor: Adam Kaczmarek

Battlefield Heroes - przedpremierowy test

Battlefield Heroes to kompletnie inne spojrzenie na serię. Mocno uproszczona rozgrywka podana w kreskówkowej stylistyce… Czy ten pomysł ma szansę powodzenia?

Przeczytaj recenzję Battlefield Heroes - recenzja gry

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

EA DICE przechodzi do masowej ofensywy. Po wydaniu Mirror’s Edge zaanonsowało prace nad dwoma kolejnymi grami z serii Battlefield, które mają pojawić się na PC, a także potwierdziło rychłe ukończenie prac nad stricte pecetowym Battlefield Heroes. Jest to o tyle zaskakujące, że poprzednia odsłona popularnego cyklu – Bad Company – zawitała jedynie na konsole i wydawało się, że szwedzki zespół pozostanie na tym gruncie przez długie lata. Środowisko graczy nadal wrze, ja zdążyłem już ochłonąć. Tym bardziej, że w Heroes miałem okazję już zagrać. Według planu produkcja ta zostanie udostępniona za darmo, wszystkim bez wyjątku. Czy takim ruchem EA DICE zyska nowych klientów? W tym miejscu stawiam wielki znak zapytania.

Battlefield Heroes reklamowane jest jako „cartoon-shooter”. Jeszcze przed uruchomieniem dało mi to wiele do myślenia. Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Oprawa, design, kolorystyka, a nawet muzyka rozwiewają wszelkie wątpliwości i pozbawiają nadziei, że zagramy w arcypoważny tytuł. Wszystko utrzymane jest w dowcipnej stylistyce, godnej bajek dla małolatów. Łyka się to szybko i bezboleśnie. Zapewne wpływ na tak szybkie przystosowanie się do realiów gry miały inne, podobne, ale istniejące już od jakiegoś czasu pozycje (nie sięgając daleko – Team Fortress 2). Innym powodem jest przypuszczenie, że EA DICE systematycznie chce trafiać do coraz młodszych fanów. Takie wnioski nasuwają się same komuś, kto obserwuje poczynania firmy od kilku lat.

Stylistyka rodem z kreskówek to mocna zaleta Battlefield Heroes.

Wersja beta, którą miałem okazję przetestować, to niemal pełnowartościowy program odsłaniający prawie wszystkie mechanizmy rozgrywki. A zaczyna się ona już w przeglądarce. Po wpisaniu loginu i hasła użytkownik proszony jest o stworzenie swojego bohatera. Do wyboru mamy dwie nacje: Armię Narodową (Trzecia Rzesza w karykaturze) oraz Armię Królewską (Amerykanie). Następnie gracz definiuje wygląd jednostki. Dostępność fryzur, kolorów skóry, zarostu jest uboga, aczkolwiek niewykluczone, że w przyszłości panel ten ulegnie rozbudowaniu. Nowo utworzonego jegomościa trzeba jeszcze jakoś nazwać, dobrać klasę i już można ruszać na pole walki.

No... prawie, albowiem twórcy zamieścili w Heroes sklep z akcesoriami. Asortyment jak na wczesną wersję aplikacji jest spory i dostarcza niezłej zabawy. W tym miejscu gra przypomina trochę The Sims. Postać posiada aż 10 części ciała do wyposażenia towarami ze sklepu. Zegarki, koszulki, opaski, naszyjniki, czapki, buty... Długo by wymieniać. Oprócz wszelkiej maści świecidełek sklep udostępnia również gesty oraz broń i dodatkowe przedmioty przydatne już w konfrontacji z przeciwnikami. Każde zakupy kosztują, a zapłacić za nie możemy walutami, których w grze jest aż trzy. Najszerzej dostępne są punkty Valor zdobywane w trakcie walki oraz za wykonywanie specjalnych zadań. Innym środkiem płatniczym są tzw. Hero Points, przyznawane najlepszym graczom rundy. Ostatnim sposobem opłacenia rekwizytów są Battlefunds – za nie trzeba wyłożyć prawdziwą kasę. Jest to jedyny element związany z komercją, aczkolwiek do końca uczciwy. Za Battlefunds zdołamy kupić tylko ekskluzywne ciuszki, niewpływające na balans rozgrywki. Reszta dostępna jest za wspomniane wcześniej punkty. Im jesteś lepszy, tym ciekawsze będą dla Ciebie zakupy.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?