Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 12 marca 2010, 13:04

autor: Łukasz Malik

Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction - test przed premierą

Na miesiąc przed premierą zagraliśmy w cztery misje z kampanii single player i przetestowaliśmy co-opa w nadchodzącym Splinter Cell: Conviction.

Przeczytaj recenzję Recenzja gry Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction - metamorfoza Sama Fishera

Artykuł powstał na bazie wersji X360.

„Sam Fisher, którego znaliście, nie żyje” – zdanie, które słyszymy w filmie wprowadzającym do Splinter Cell: Conviction, doskonale obrazuje ogromną ilość wprowadzonych zmian, nie tylko w mechanice, ale przede wszystkim w sposobie narracji. Pięć lat po wydaniu rewelacyjnego Chaos Theory Ubisoft nadal szuka pomysłu na serię Splinter Cell. Choć najnowsza odsłona fabularnie nawiązuje do Double Agent, to praktycznie w stu procentach porzuca zastosowane tam rozwiązania.

Fisherowi odebrano wszystko, co miał.Scenarzyści znaleźli jednak świetny powód, by wrócił do akcji.

Mechanika

Na pierwszy rzut oka Conviction zostało znacznie uproszczone. Poziom ukrycia Sama jest zerojedynkowy, nie ma żadnych stanów pośrednich – jeżeli pozostajemy niewidoczni, ekran jest czarno-biały, natomiast wrogowie oraz ważne miejsca na mapie dalej są barwne. Nie ma żadnego wskaźnika obrazującego głośność naszych poczynań, a przenoszenie ciał zabitych jest niemożliwe. Czy fani serii Splinter Cell powinni w tym momencie podnosić larum? Absolutnie nie, Conviction dalej pozostaje wciągającą skradanką, pomimo poważnych zmian w mechanice.

Sądząc po Waszych komentarzach na temat pierwszych filmów z rozgrywki, najwięcej kontrowersji wzbudził system Mark & Execute – polegający na zaznaczeniu wrogów (klawisz RB) i naciśnięciu Y w celu automatycznej egzekucji wskazanych obiektów. Oczywiście nieprzyjaciele muszą znajdować się w zasięgu strzału, o czym informują nas ikony nad ich głowami. Aby zasłużyć na jedną akcję z użyciem M&E, musimy najpierw zabić kogoś w walce wręcz – co najlepiej uczynić, zachodząc przyszłego denata od tyłu. Jak widać, nie jest tak łatwo, jak się z pozoru wydawało.

System Mark & Execute w akcji.

Last Known Position to nowinka, która pozwala na zabawę z przeciwnikami w kotka i myszkę pod warunkiem, że nie zależy nam na przejściu poziomu bez wszczynania alarmu. Gdy Sam zostaje dostrzeżony i szybko znika z pola widzenia, wrogowie skupiają swoją uwagę na pozycji, w której widzieli go ostatnio (obrazuje ją półprzezroczysty fantom) – zwykle strzelają w tym kierunku na ślepo bądź próbują wykurzyć nas granatami oraz grupują się wokół obszaru, w którym zostaliśmy zauważeni. To doskonała okazja do zajścia ich od tyłu czy po prostu wykończenia precyzyjnymi headshotami.

W rozgrywkę wkomponowano system osiągnięć nazwany P.E.C. Challenges – gdy na przykład uda nam się zniknąć po wszczęciu alarmu, nie zabijając nikogo, lub zabić kogoś, wykorzystując system LKP, dostajemy punkty, za które w odpowiednich miejscach na mapie możemy wykupić ulepszenia do naszych broni i gadżetów. W ten sposób zostajemy nagrodzeni (poza własną satysfakcją oczywiście) za myślenie głową a nie giwerą.

Czym byłby Sam Fisher bez gadżetów? Granat EMP paraliżuje na chwilę wrogów i czasowo niszczy pobliskie źródła światła. Nie zabrakło mojej ulubionej samoprzylepnej kamerki – dla przypomnienia: możemy zwabić wroga śmieszną melodyjką i zdetonować maleństwo, gdy przeciwnik podejdzie wystarczająco blisko. Ciekawym urozmaiceniem są przesłuchania. Tym razem Sam nie przydusza już wrogów, stojąc w miejscu, ale ciska nimi o stoliki, pianina, pisuary i piece. Podobne patenty znane chociażby z gry The Punisher, o dziwo, świetnie podkreślają nowy, brutalny charakter superagenta. Jak widać, innowacji jest sporo, a jak to wszystko sprawdza się w praniu?

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.