Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 16 lutego 2005, 10:28

The Settlers: Dziedzictwo Królów - testujemy przed premierą

O „The Settlers: Heritage of Kings” napisano już wiele rzeczy. Starzy fani odsądzają nowych „Osadników” od czci i wiary, tymczasem najnowsza produkcja firmy Blue Byte zwyczajnie zachwyca...

Przeczytaj recenzję The Settlers: Dziedzictwo Królów - recenzja gry

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

The Settlers była pierwszą grą komputerową, przez którą moja kariera licealisty mogła się skończyć tragicznie. Zamiast biegać do szkoły, wolałem obserwować, jak deski wędrowały z tartaku do zamku, a stamtąd wyruszały w kolejną długą podróż, tym razem na miejsce budowy. Firma Blue Byte, znana w tamtych czasach głównie za sprawą gier strategicznych z serii Battle Isle, dokonała w „Osadnikach” rzeczy niezwykłej – stworzyła wspaniały i kolorowy świat, w którym wszystko żyło, a kolejne decyzje gracza miały niebagatelny wpływ na losy całego królestwa. The Settlers była grą wartą grzechu, dlatego poświęcałem jej mnóstwo czasu, chociaż wyraźnie odbijało się to na mojej ówczesnej karierze naukowej.

Późniejsze odsłony gry, przeszły w moim życiu bez większego echa. Co prawda The Settlers II: Veni, Vidi, Vici również na długo przykuli mnie do ekranu monitora, ale nie czułem już tej radości, jak w przypadku pierwowzoru. Z częścią trzecią i czwartą było jeszcze gorzej: grałem praktycznie z musu i kończyłem zabawę po kilku dniach zmagań, odstawiając oba programy na lepsze czasy.

Wioska w strugach deszczu.

O The Settlers: Heritage of Kings napisano już wiele rzeczy. Starzy fani odsądzają nowych „Osadników” od czci i wiary, przeklinając firmę Blue Byte za wprowadzenie pełnego trójwymiaru, znaczne uproszczenie zasad gry (co już nie jest prawdą) oraz zbliżenie klasycznej konwencji do gatunku klasycznych RTS-ów. Mając w pamięci różne negatywne opinie usiadłem do wersji testowej najnowszej odsłony programu i ze zdumieniem stwierdziłem, że... gra jest fantastyczna. Ale o tym po kolei.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.