Prawie 40% sklepów internetowych manipuluje klientami
Mowa tu o uważnym czytaniu i klikaniu tego, co klienci znajdą na portalach internetowych
Ok, spoko, ale jest haczyk. Każdy ze sklepów internetowych posiada trzydziestostronicowy regulamin, politykę prywatności, politykę transparentności i co najmniej 20-stronicową umowę gwarancyjną. I nie, nie uważam, że każdy powinien to czytać, ponieważ te regulaminy są pisane językiem niezrozumiałym dla szarego Kowalskiego, i sformułowane są tak, by klient zawsze był na przegranej pozycji. Są one fundamentalnie nieetyczne, a "rekomendacje" UOKiKu sklepy mają głęboko w poważaniu i dopóki ostre prawa, poparte srogimi karami, kategorycznie zabraniające takich patologicznych zachowań nie zostaną wprowadzone, nie mamy co liczyć na poprawę.
Generalnie kupując w necie cokolwiek trzeba mieć oczy dookoła głowy aby nie dać się wydymać.
Głupi, aczkolwiek bardzo irytujący mnie przykład: od dawien dawna zamawiam naprzemiennie w dwóch sklepach kawę - do domu i biura. Jak wyszukam tą kawę na Ceneo i kliknę link do mojego sklepu to jest zawsze kilkanaście zł taniej niż gdybym wyszukał ją na stronie samego sklepu. Zamiast premiować lojalność i wracanie bezpośrednio do nich, to karze potencjalnym przepłaceniem za dokładnie to samo, z tego samego źródła.
Podobna zasada co z sieciami komórkowymi.
Nowi klienci dostają bonusy, lojalni figę z makiem.
Bo po co dać lojalnemu, skoro lojalny będzie lojalnym i będzie płacił?
Ten potencjalny nowy jeszcze nie płaci. Nim trzeba się zająć.
Dosłownie jak przykład w byle jakim markecie z elektroniką. Wystarczy brać coś na raty, by już mieć wciskane na siłę dodatkowe opłaty (ubezpieczenie itp.), które notabene jak powiesz, że nie chcesz, od razu dziwnym trafem masz ograniczenia na ilości rat, lub w ogóle nie otrzymujesz kredytu.
Ja dałem się tak nabić ostatnio w butelkę. W Media Expert kupowałem drukarkę na raty i wcisnęli mi jakieś zdrowotne ubezpieczanie oczywiście dodatkowo płatne. Jakby tego nie kupił to bym miał wyższe raty ale coś mi się dzisiaj wydaje że i tak na jedno wyszło.
Wszystkie te elektro markety zarabiają głównie na tych dodatkowych usługach przy zakupie - ubezpieczenie, wniesienie towaru, podłączenie, zabranie starego sprzętu itd. ;)
To prawda, ale trafią się faktycznie okazje i te raty wychodzą 0%, dodatkowo towar jest tańszy niz gdzie indziej. Tak kupiłem osobiście telefon 10x100 na 0% w euro agd, gdzie wszędzie indziej był za 1100-1200. W zeszłym roku kartę z komputronika, wpłatę własną 700 zł I reszta była 8x250 również na 0%. Cena tutaj akurat podobna byla niz gdzie indziej w tamtym okresie, ale z kartami wiecie sami jak łatwo się naciąć jest.
Ponad 3.5 roku przepracowałem w jednym z elektromarketów, więc znam temat z obu stron lady - że tak powiem.
wciskane na siłę dodatkowe opłaty (ubezpieczenie itp.), które notabene jak powiesz, że nie chcesz, od razu dziwnym trafem masz ograniczenia na ilości rat, lub w ogóle nie otrzymujesz kredytu.
Owszem, do takich durnych sytuacji dochodzi. Czasami wynika to z kompletnie chorego systemu prowizyjnego dla pracowników. Wyobraźcie sobie sytuację, siedzi z drugiej strony biurka taka osoba i staje w obliczu sytuacji (liczby wyssane z palca, chodzi o ogólną zasadę):
- jak dam mu 10 rat 0%, to nic z tego nie będę mieć
- jak mu do tego jeszcze dołożę ubezpieczenie, to mi jakaś premia wpadnie
- jak się uprze że chce wziąć 20 rat 0% i bez ubezpieczenia, to mi zabiorą 2 dychy z premii
Ciężko się w takiej sytuacji dziwić, że taki pracownik woli powiedzieć klientowi "niestety mamy odmowę", albo "na większą ilość to tylko raty oprocentowane" - no kto z nas chciałby się narobić, poświęcić czas i energię, żeby na końcu firma nagrodziła nas ujemną prowizją :| Ale tak to czasami niestety działa, trochę takich sytuacji widziałem.
wniesienie towaru, podłączenie, zabranie starego sprzętu itd. ;)
Na tym paradoksalnie kokosów się nie zbija, w zdecydowanej większości przypadków do klientów jeżdżą podwykonawcy, którym też trzeba zapłacić. A odbiór starego sprzętu to już w ogóle jest wymagany i bezpłatny :) Ubezpieczenie sprzętu, czy rozszerzone gwarancje to już zupełnie inna historia, tutaj mam wrażenie generowany jest największy przychód, choć to są tylko obserwacje szeregowego pracownika, nie poparte żadnymi dowodami w postaci liczb :)
Są one fundamentalnie nieetyczne, a "rekomendacje" UOKiKu sklepy mają głęboko w poważaniu i dopóki ostre prawa, poparte srogimi karami, kategorycznie zabraniające takich patologicznych zachowań nie zostaną wprowadzone, nie mamy co liczyć na poprawę.
Tak ale jeśli ktoś nie stosuje się do tych rekomendacji to od pewnego czasu bardzo mocno obrywa. Ostatnio Vectra dostała 22 miliony złotych kary za ingerowanie w umowy i podwyższanie cen opłat abonamentowych. Kaufland w zeszłym roku dostał 140 milionów złotych kary za m.in mówienie klientom, że warzywa na stoiskach są z Polski, kiedy to w rzeczywistości były z Holandii i Niemiec.
Każdy ze sklepów internetowych posiada trzydziestostronicowy regulamin, politykę prywatności, politykę transparentności i co najmniej 20-stronicową umowę gwarancyjną.
To prawda ale nie jest już tak, że mogą sobie w tej papierologii wpisywać co tylko chcą. UOKiK ma prawo do nadawania poszczególnym zapisom umów, regulaminów etc. statusu tzw. klauzul abuzywnych. Jeśli w danej umowie UOKiK uzna, że znajdują się takie zapisy to zostaje nałożona kara pieniężna i zakaz ponownego stosowania tych zapisów. Do tego taki zapis trafia do ogólnego rejestru i konsumenci mogą na tej podstawie stwierdzać abuzywność zapisów innych umów zgłaszając skargi do UOKiK-u. Do tego konsumenci mogą włączać do procesów sądowych Prezesa UOKiK-u, aby wpływał on na linię orzeczniczą powołując się na prawa konsumenta.
Ten mechanizm miał duży wpływ na obecną sytuację frankowiczów w Polsce.
Tak więc, powoli jest coraz lepiej.