Piwo i Orzeszki – Dwa życia
Jak zwykle świetny tekst.
Ale co do starego Prince of Persia, to nie zgodzę się, że posiadanie jednego życia było piękne :)
Tekst znakomity. up-----> Dlaczego? Gra była trudna ale przejście jej dawała tony satysfakcji. Znam bardzo dużo osób, które grały w pierwszego Prince'a ale osoby które go przeszły mogę policzyc na palcach jednej ręki(mogę się pochwalic, że ja go przeszedłem:P). Chciałbym aby dziś robiono takie gry bo cho byłto bardzo krótki tytuł to od czasu do czasu do niego wracam, ponieważ jest jedyny w swoim rodzaju
Mówienie o sobie w trzeciej osobie... Fulko powinien zobaczyć się z psychologiem. Dla własnego dobra.
Riince --> to tylko taki styl wypowiedzi, mnie się on bardzo podoba i czytam wszystkie felietony F.
Swietny felieton, jak wiekszosc zreszta ;)
Co do gier typu prince of persia. W M&B można grać bez możliwości wczytania, bo nie można wyjść z gry bez zapisu.
Można też grać w np. Gothici bez wczytywania, ale nie wiem jakie trzeba mieć do tego nerwy :P http://forum.worldofplayers.de/forum/showthread.php?t=452136
A te mięso ze Szwecji(a właściwie mączka mięsna) zostało uznane przez sanepid za jadalne :P
Moja twarz, będę mieć limo :(.
EDIT and PS:
Z tego co wiem, skorpiony w beznadziejnej sytuacji popełniają samobójstwo.
Cóż za zbieg okoliczności: wczoraj pisałem wypracowanie o wspomnianym na samym początku Ryszardzie Siwku ;)
Witam serdecznie. Na wstępie chciałbym zaznaczyć ze bardzo cenie sobie Pana felietony, popełniane na lamach tego portalu. Operuje Pan słowem pisanym w sposób nietypowy, zabawny i ciekawy, łącząc rożnego rodzaju doświadczenia życiowe z tematyka gier. Przedsięwzięcie tej klasy jest bardzo nietypowe jak na tego typu medium komercyjne i życzę Panu aby było jak najdłużej kontynuowane.
Jednakże czytając dzisiejszy felieton chciałbym odnieść się w sposób zdecydowanie krytyczny wobec sposobu w jaki wplótł Pan sprawę Ryszarda Siwca w zadany temat. Nadmienię, iż doskonale rozumiem korelacje pomiędzy owym wydarzeniem, a przesłaniem zawartym w podsumowaniu, nie odpowiada mi jednak forma w jakiej Pan przedstawił te tragiczna postać. Czytając wcześniejsze eseje można stwierdzić ,ze pamięta Pan czasy późnego PRL, natomiast chciałbym przypomnieć, ze większość obecnych na tym portalu ludzi, nie może pamiętać pierwszych lat niepodległej Polski( nie było ich wtedy na świecie),dlatego tez wydarzenia, które sięgają jeszcze głębiej w nasza tragiczna historie, mogą być źle zrozumiane lub nie zrozumiane wcale. Do czego zmierzam, pozwolę sobie Pana zacytować:”[…] Naród wolał świętować dożynki, a gdy kilka dni potem ogłoszono, że ów samobójca był wariatem, ludzie uwierzyli w to bez problemu. Bo, co tu kryć, robienie z siebie żywej pochodni czymś całkiem normalnym nie jest[…]”.Pragnę Panu przypomnieć o ludziach którzy te czasy pamiętają i niech mi Pan wierzy prawdziwy Naród nie świętował dożynek ,”naród” aparatczyków owszem, spora cześć prawdziwego Narodu nie miała pojęcia co się stało, ponieważ „Zwyczajny” resort robił wszystko aby właśnie z takich bohaterów zrobić wariatów, aczkolwiek byli ludzie którzy ”wariatów” pogrzebać nie dali, wręcz przeciwnie. Co do robienia z siebie żywej pochodni, normalne to nie jest, ale czy normalne jest robienie z wolnego narodu 17 Republiki i 10 gospodarki świata? Normalne jest wysyłanie do kraju sąsiada, bratniej pomocy w postaci czołgów? Jak na te „normalne” czasy mieli odpowiedzieć prawdziwi obywatele, jeżeli nie przez ostateczny akt desperacji(chciałbym zauważyć, ze doszło do jeszcze dwóch podobnych zdarzen).Pan Siwiec nie był wariatem, ani desperatem który nie szanował swojego życia, wręcz przeciwnie, dokonał największego aktu heroizmu na jaki może zdobyć się człowiek, kiedy wszelkie inne środki zawiodą. Niestety działający aparat bezpieczeństwa „normalnego” państwa w tym przypadku zadziałał nadzwyczaj sprawnie, dzięki czemu do 89 roku mało kto o panu Ryszardzie słyszał, a nawet dzisiaj jest on postacią raczej zapomniana. Na koniec zamieszczę jeszcze ostatnie słowa tego niezwykłego człowieka nagrane tuz przed śmiercią przez bezpiekę w szpitalu: „Ginę po to, żeby zwyciężyła prawda, żeby zwyciężyło człowieczeństwo i żeby zwyciężyła miłość. Ginę po to, żeby zginęło kłamstwo, zginęła nienawiść i zginął terror. Nie odczuwam żadnego bólu i nie odczuwałem żadnego bólu przez cały czas. Bolą mnie tylko dwie ręce, lewa od składania fałszywych przysiąg, a prawa od ściskania ręki tych, którym złożyło się fałszywą przysięgę.”
Pozdrawiam
Highlandergl
Twoja teoria była potwierdzana tysiące razy, że aż dziwię się jak mogłeś nazwać ją SWOJĄ. Wielu psychologów i psychoterapeutów zwraca na to uwagę coraz częściej. Dzisiaj ma się to do gier, kiedy to mała dziewczynka z kolegom dla zabawy katują młodszego braciszka wspomnianej dziewczynki bawiąc się w tekkena (w ameryce bo w ameryce, ale się dzieje). Jeszcze do niedawna (koniec dwudziestego i początek dwudziestego pierwszego wieku) wiele się mówiło o wpływie telewizji na umysły młodych odbiorców. Strzelaniny, skoki z dachu, uliczne pościgi, gwałty oraz ogólna znieczulica. Wszystko to bierze początek w naszej wyobraźni, która dodatkowo jest pobudzana przez media oraz multimedia, a to czy w sposób pozytywny czy negatywny decydujemy sami. Ja sam jestem zwolennikiem wychowywania dzieci bez telewizora, którego dzisiaj używa się jako "niani". Stawiasz dziecko pół metra od ekranu i masz je z głowy. Oczywiście nie można popadać w skrajności i wypędzać dzieciaka z domu zostawiając samopas. Wracając do głównej tezy, winy można się doszukiwać tylko i wyłącznie wśród rodziców ponieważ nie patrzą w co dziecko gra tudzież ogląda a potem z wielkim zdziwieniem patrząc co za zwyrodnialec wpieprzył się na miejsce ich kochanego dzieciaczka. Pewne ograniczenia (PEGI czy godzina emisji) istnieją ale co z tego jeśli rodzic nie czuwa nad ich przestrzeganiem. Co zabawne wszystko właśnie się zaczyna od symptomów, które podałeś na swoim przykładzie. Dlaczego tak się dzieje? Pewnie dlatego, że zaczynamy mylić rzeczywistości. Ludzie, którzy mają problemy zazwyczaj łatwiej temu ulegają ponieważ rzeczywistość wirtualna jest dla nich atrakcyjniejsza. Wiadomo, gry nie są złe. Nie stworzono ich by mieszać ludziom w głowach. Wszystko zaczyna się walić na łeb, na szyję dopiero wtedy gdy się człowiek zapomina i przestaje używać gier tak jak należy, czyli z głową. Najgorsze jest to, że niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę i coś z tym robi. Za to pełno jest takich co nie wiedzą do czego gra ma służyć. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest fakt, że ludziom się nie tłumaczy podstaw. Na grze nie jest napisane do czego ona jest stworzona, nikt się nie wysila żeby poinformować o tym, że gra to tylko jedna z wielu możliwości spędzenia wolnego czasu. Wiadomo, bo po co? Jak by ludzie wiedzieli to by nie kupowali tak wiele jak teraz. Zaczęli by spędzać czas z bliskim na łonie natury albo robiąc coś pożytecznego a nie dali by zarobić wielkim komercyjnym gigantom. Po za tym piwo w puszce jest dobre! Możesz myśleć co chcesz. Ogólnie to felieton na piątkę, ale powinieneś trochę bardziej się wysilić.
Każda z części twojego felietonu wymiata. W sumie to jest to jedyny artykuł jaki czytam naprawdę dokładnie i naprawdę z wypiekami na twarzy.
Mam wrażenie że uważasz nas za caualowych graczy idiotów?
dobry pomysł na felieton ale już wykonanie gorsze, Fulko nie masz zadatków na psychologa;p
@Fulko
Jak na ironie (odnosze sie do 2 akapitu) niecaly miesiac temu zobaczylem samobojce skaczacego z 10 pietra :) - bardziej jednak martwily mnie pokrzyki dzieciakow siedzacych po 2 stronie ulicy na lawce krzyczacych "skacz skacz skacz!"
Świetny Felieton