Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Publicystyka Ćwierć wieku LucasArts

14.08.2007 13:07
😃
1
Darko530
50
Pretorianin

Już się za tą lekturke biore ;-)

14.08.2007 13:11
PePe PL
2
odpowiedz
PePe PL
166
Generał

Wszystko ładnie, pięknie, ale autor artykułu pomylił trochę faktów. Wszystkie "dawne" gry były robione faktycznie przez Lucasarts. To była firma programistyczna. Natomiast ostatnimi czasy ta firma była tylko wydawcą, a gry robiły inne firmy "na zlecenie". Kotor'a robił Bioware. Dopiero 2 najnowsze zapowiedzi sugerują ze Lucasarts znowu zacznie samodzielnie tworzyc gry. Jednak nie wiadomo jaki maja teraz team - napewno tych dawnych programistow juz tam nie ma, a nawet jesli sa to juz stracili "wprawę". A jacy są nowi ?? Wszystko się okaże...

14.08.2007 13:18
BK_GOL
3
odpowiedz
BK_GOL
8
Legionista

PePe PL: dzieki za czujnosc, ale przeciez w tekscie jest napisane, cytuje "Przyjrzymy się grom stworzonym i wydanym przez LucasArts.". pozdrawiam!

14.08.2007 14:39
4
odpowiedz
Święty!
123
Konsul

Pan redaktor bajki opowiada. Rogue Squadron czy SW: Racer nie były przełomem w swoich czasach??? Ludzie się wtedy w to zagrywali, ja specjalnie kupiłem nowy komputer żeby zagrać w Racera.
Widzę tutaj dziwną domenę demonizowania gier młodszych od węgla.

14.08.2007 16:35
5
odpowiedz
lutus
76
Konsul

Autor zapomnial wspomniec o 3 czesci monkey island, ktora byla jedna z najlepiej narysowanych przygodowek ever i spokojnie moze konkurowac z dzisiejszymi broken swordami.

14.08.2007 16:53
6
odpowiedz
zanonimizowany1329
50
Pretorianin

O czym wspomnial, o tym wspomnial, wszystkich wymienic raczej nie mogl.

SW Racer mi sie tez podobal, ale nazwanie go przelomem byloby zdecydowana przesada, popieram tutaj autora tekstu.

14.08.2007 17:13
7
odpowiedz
sebekg
112
Legend

ee nie prawda, Racer byl naprawde hitem, dopiero pozniej zaczeli wydawac takie gry na podobni

14.08.2007 18:53
😐
8
odpowiedz
zanonimizowany436726
6
Chorąży

"W końcu moda na retrogranie trwa, również wśród młodzieży."
Ja jakoś tego nie zauważyłem :|

14.08.2007 19:07
Radzik
😜
9
odpowiedz
Radzik
186
Jaroo the PiSsmaker

Zanim pojawił się SW:Racer, zdążyły wyjść np. 4 części gry Wipeout (pierwszy Megarace pojawił się w '94, więc jeszcze przed Wipeoutem), także z nazywaniem kolejnej gry powielającej ten sam schemat "przełomem" jednak byłbym ostrożniejszy. ;-P

14.08.2007 20:17
Tymbarkus
😜
10
odpowiedz
Tymbarkus
66
ubersok

[...]w słynnej scenie umieszczenia torpedy protonowej w szybie wentylacyjnym dzielnego Luke’a Skylwakera zastąpił nie mniej odważny Keyan Farlander[...]

Nie zebym sie czepial, ale dopisalbym tam ze chodzi o Gwiazde Smierci, bo brzmi to troche...no cholera dziwnie(jakies skojarzenia? ;) ).

14.08.2007 20:22
11
odpowiedz
zanonimizowany467275
0
Konsul

"ee nie prawda, Racer byl naprawde hitem, dopiero pozniej zaczeli wydawac takie gry na podobni"

W sumie hit a gra przełomowa to dwie różne rzeczy, aczkolwiek SWR był hitem.

14.08.2007 20:33
😈
12
odpowiedz
Antonowski
22
Chorąży

Tekst ciekawy, ale nie udało się uniknąć błędów, również rzeczowych. Kilka uwag:

W końcu moda na retrogranie trwa, również wśród młodzieży.

Skąd ten optymistyczny wniosek? Obecnie gra nowe pokolenie graczy, które na 8-bitowcach i pierwszych pecetach NIGDY nie grało. Mało tego - przypuszczam że nie katowali gier nie obsługujących procesora graficznego. Abandonware'm zajmują się enuzjaści - ci, którzy grali (a jest ich większość) i ci, którzy poszukują, a nie tylko czekają na nowe produkcje.

Druga rzecz - SCUMM to także rewolucyjny interfejs point and click zaimplementowany w Maniac Mansion. Przygodówki pod względem interfejsu można podzielić na dwa okresy - przed SCUMM-em i po nim. Sierra On-Line - największy rywal Lucasfilm Games (jeszcze wtedy) - wprowadził interfejs tego typu dopiero DWA lata później, a przez ten czas gracze musieli nadal wklepywać komendy. Ewolucja interfejsu P'n'C to stopniowe ograniczanie liczby komend, potem zastepowanie je ikonami (to właśnie zapoczątkowała Sierra, a pierwsza gra tego typu z LucasArts to Sam & Max: Hit The Road), potem wprowadzanie systemu zmieniający kursor na przedmiocie/miejscu, na którym można zadziałać. Trzeba też zaznaczyć, że Lucasfilm Games od samego początku starało się oszczędzić graczom frustracji związanej z polowaniem na piksele (pixel hunting) - po najechaniu kursorem na miejsce interakcji, pojawiał się napis na pasku interfejsu np. DOOR itd. Sierra katowała tym graczy jeszcze przez 6 lat (liczę od czasu wydania Maniac Mansion w 1987 przez LFG do Gabriela Knighta w 93, który był chyba ostatnią grą tego typu od Sierry - kto szukał łuski nad jeziorem, ten wie, o co chodzi). LucasArts produkowała też przygodówki przyjazne - bohater nie ginął co chwila jak grach swego największego konkurenta - zostało to doskonale sparodiowane w Secret of Monkey Island, gdy Guybrush przypadkowo spada ze szczytu góry (jest też fajny moment w bobliotece w Monkey Island 2, gdzie Guybrush znajduje książkę pt. "Majesty Sierras" - komentuje to "I think not!";D) Nawet jeśli bohater mógł zginąć (np. w Full Throttle) gra powtarzała samoczynnie sekwencję od momentu, gdy dawało się jeszcze zmienić bieg wydarzeń. i to bez save'ów.

Warto jeszcze dodać kilka drobiazgów - Dark Forces wprowadzało również inne novum, a mianowicie granaty, dodatkowy ekwpiunek typu noktowizor, maska pgaz, raki. Poziomy były naprawdę ogromne i to na otwartej przestrzeni.

iMUSE - ten system również zmieniał muzę w zależności od sytuacji, co doskonale slychać w DF właśnie.

Outlaw - niezwykle klimatyczny, westernowy shooter poza dokonałą muzyką, świetnymi poziomami, miał też BITMAPOWE postacie. Rok po wypuszczeniu Quake'a byl to krok wstecz.

Indiana Jones and the Fate of Atlantis - też miał dwa różne zakończenia, o ile pamiętam.

Shadows of The Empire było jako pierwsze wypuszczone na Nintendo 64 - często było sprzedawane wraz z konsolą (na zmianę z Mario 64). Dopiero później wyszła konwersja na peceta - kilka poziomów to prawie Dark Forces.

Rebel Assault II - ta gra była zręcznościówką, ale miejscami joystick był absolutnie niezbędny np. gdy uciekało się szybem kopalnianym YT-1300 (czyli odpowiednikiem Sokoła). Myszką można się było zarżnąć. :D

Grim Fandango - jedna z najlepszych, najoryginalniejszych przygodówek w historii!

Star Wars Galaxies - mój kumpel, wielki fan tej gry, uważał, że jest to najlepszy MMO, jaki powstał. I to nie tylko dlatego, że kocha SW. Bo była tam doskonała ekonomia, system profesji, wielka swoboda, możliwość latania TIE Fighterem (jest imperialem!;)) itd. Niestety, SWG był najlepszym MOO. LucasArts (a najprawdopodobniej SonyOnline - ich partner) wprowadził zmiany, które zrobiły z tej gry zręcznościówkę, w której każdy mógł zapie...ć z mieczem świetlnym. Przedtem na 200 tysięcy graczy było może dwóch dżedajów... Teraz każdy może, bez żadnego wysiłku. Całkowicie wywrócili też do góry nogami system profesji postaci i upgrade'ów, co spowodowało, że ekonomia gry runęła. Runęła też popularność tej gry, bo gracze po prostu tego nie znieśli i odeszli. Mimo wielkich promocji nic już nie jest w stanie tej grze pomóc.

I na koniec refleksja ogólna - dziś LucasArts powinno umieścić w nazwie frazę "The Star Wars Company". W zasadzie 80% ich produkcji to gry gwiezdnwojenne - jestem fanem SW, ale patrząc wstecz, na wspaniałe dokonania tej firmy, ogarnia mnie smutek, że działa tu czysty marketing, kalkulacja, minimalna inwencja - lepiej stworzyć sequel/prequel niż nowy, oryginalny scenariusz.

Pozdro

14.08.2007 21:01
13
odpowiedz
flyhighxx
23
Chorąży

Tak co do SW Racera - poza tym, ze byl fajna gra to jednak przed nim byl Wielki Wipeout :) i imho tego tytulu Racer nie przebil.

14.08.2007 21:03
14
odpowiedz
zanonimizowany476633
37
Generał

Antonowski -->
nie Outlaw ale Outlaws :) cholernie grywalna gierka.

14.08.2007 21:08
15
odpowiedz
Antonowski
22
Chorąży

hctkko. Wcale nie uważam, że Outlaws było mało grywalne. Mówię, że nie było w pełni 3D, jak napisał autor.

14.08.2007 23:52
😊
16
odpowiedz
zanonimizowany437704
6
Legionista

Super się grało w SotE no i oczywiscie w KOTORa (obydwie części, chociaz pierwsza lepsza byla wg mnie)

15.08.2007 07:27
HumanGhost
17
odpowiedz
HumanGhost
125
Senator

No to wszystkiego najlepszego! :D

15.08.2007 09:53
Deepdelver
18
odpowiedz
Deepdelver
71
Legend

Nie przesadzajcie, Outlaws w gruncie rzeczy było marniutkie - archaiczne i bardzo mało grywalne. Tak naprawdę cała magia gierki sprowadzała się do znakomitych filmików (!) i równie dobrej muzyki Bajakiana.

Nie przesadzałbym też z tą świeżością cyklu Monkey Island. Jasne, to świetne gry, ale Guybrush to tylko piracka inkarnacja Rogera Wilco, a fabuła cyklu wałkowana na okrągło nudzi się po trzeciej części. Ciągle te same twarze, żarty, miejsca. To bardziej telenowela niż przygoda.

No i w nawale peanów pochwalnych na cześć LA nie zapomnijmy dodać, że np. koncepcja gry jaką oferuje nam silnik GrimE to jedna z najgłupszych rzeczy jakie wymyślono w przygodówkach, skok w tył (połączony z upadkiem na głowę) w porównaniu do SCUMMa. Jak widzę 2,5D połączone ze sterowaniem klawiaturą, to mi się krew ścina w żyłach.

15.08.2007 09:59
19
odpowiedz
Stellincia
54
Generał

coś bym napisał alre zalalem klawiaturke

15.08.2007 10:05
😐
20
odpowiedz
Warui
23
Legionista

Ktoś tu się chyba dokładnie nie przygotował:

O serii Indiana Jones
"Atutem pierwszej z nich, wydanej siedemnaście lat temu, był choćby fakt, że można ją było ukończyć na trzy różne sposoby."

1) Trzy sposoby na przejście gry miała "...and the Fate of Atlantis" która jest drugą przygodówką z Indym
2) Pierwsza była "... and the Last Crusade" z 1989 (czyli 18 lata temu)
3) "...and the Fate of Atlantis" wyszło 1992 czyli 15 lat temu

o Wing Commanderze
"Wydana w 1993 w wersji pod DOS gra X-Wing to tytuł, który fani elektronicznej rozrywki i sagi George’a Lucasa pokochali z miejsca. To dzięki niemu i wydanym w tym samym roku przez Origin Systems Wing Commanderze symulatory kosmiczne stały się popularne."
Pierwszy wing commander to 1990, drugi 1991,

o udziale Marka Hamilla w Wing Commanderze:
"Nie wiadomo, czy był to prztyczek w nos dla Origin, czy po prostu scenariusz gry tego wymagał, ale scenarzyści zmienili nieco wydarzenia znane z filmu – w słynnej scenie umieszczenia torpedy protonowej w szybie wentylacyjnym dzielnego Luke’a Skylwakera zastąpił nie mniej odważny Keyan Farlander, czyli główny bohater gry X-Wing."

X-Wing wyszedł w 1993, a Wing Commander III w którym zagrał Hamill wyszedł rok później.

15.08.2007 11:17
21
odpowiedz
Antonowski
22
Chorąży

> Nie przesadzajcie, Outlaws w gruncie rzeczy było marniutkie - archaiczne i bardzo mało grywalne.

Mnie się podobało, pomijając sprite'owe animacje.

> Nie przesadzałbym też z tą świeżością cyklu Monkey Island. Jasne, to świetne gry, ale Guybrush to tylko piracka inkarnacja Rogera Wilco, a fabuła cyklu wałkowana na okrągło nudzi się po trzeciej części. Ciągle te same twarze, żarty, miejsca. To bardziej telenowela niż przygoda.

A to dobre. Rogera Wilco powiadasz... To tak samo jakbyś twierdził, że LucasArts zżynało od Sierry, swojego największego w tym czasie konkurenta. To nie Wilco był inspiracją dla Rona Gilberta, który Guybrusha wymyślił, a postacie z "Piratów Karaibów" (część Disneylandu), co zresztą sam przyznał w wywiadze. Jestem też skłonny twierdzić, że to Sierra i jej Questy maszynowo schodziły z taśmy - Space Quest, King Quest, Police Quest, Quest fo Glory, Larry etc. a każda minimum po 4 części... Zgadzam się, że czwórka MI była odrobinę inna niż pozostałe części - ale to nie oznacza, że byla nudna. I nie tylko te same twarze, choć analogie są, bo przecież muszą być, skoro to sequel - wolałbyś, aby nie było żadnego nawiązania do poprzedników jak w King's Quest II, gdzie jest wzmianka dopiero w zakończeniu?

> No i w nawale peanów pochwalnych na cześć LA nie zapomnijmy dodać, że np. koncepcja gry jaką oferuje nam silnik GrimE to jedna z najgłupszych rzeczy jakie wymyślono w przygodówkach, skok w tył (połączony z upadkiem na głowę) w porównaniu do SCUMMa.

To fakt, nie było to najszczęśliwsze rozwiazanie. Zastosowano je też w Escape from MI - byłem zniesmaczony, bo po co zmieniać coś, co było znakomite... Ale nie jest tak źle, w końcu prawie identyczne sterowanie było w Alone in The Dark - wprawdzie to survival, ale interfejs prawie ten sam.

> Jak widzę 2,5D połączone ze sterowaniem klawiaturą, to mi się krew ścina w żyłach.

Transfuzję dla tego pana!

15.08.2007 12:23
22
odpowiedz
zanonimizowany363449
3
Junior

Ale przecież 2.5 D jak to nazywacie zostało wcześniej zastosowane w Little Big Adventure czy Bioforge i tam spisywało się znakomicie. Co prawda nie były to klasyczne przygodówki, ale Grim nie był jakąś rewolucją.

15.08.2007 12:27
Pshemeck
23
odpowiedz
Pshemeck
58
Semper Invicta

Outlaws owszem bylo slabe ale w tamych czasach byla susza jesli chodzi o tego typu klimaty ( w tej chwili tez tak jest, no chyba ze gtos podniecil sie GUNZem ( tak to szlo ? ) ). Retrogranie nadal jest modne.Wielu graczy( rowniez ja ) wracaj do czasow dziecinstwa wlasnie dzieki pogrywaniu w stare gry i przypominaniu sobie tych chwil.... :)

15.08.2007 13:04
Deepdelver
24
odpowiedz
Deepdelver
71
Legend

Antonowski -->

To tak samo jakbyś twierdził, że LucasArts zżynało od Sierry, swojego największego w tym czasie konkurenta.

Oczywiście, że zżynało. Na tym polega ten biznes, umiejętnie i dyskretnie podbierać pomysły od konkurencji. Sierra zżynała z Infocomu, LucasArts od Sierry, następni od LucasArts. Zresztą nazywanie Sierry konkurentem LucasArts to spora pomyłka w formatach. W czasach pierwszej Monkey Island Sierra była gigantem, a LA średniego formatu żuczkiem. W skali globalnej Infocom de facto stworzył przygodówki tekstowe, a Sierra graficzne. Co stworzyło LucasArts? SCUMMA? To trochę mało by piać nad ich wkładem w komputerową rozrywkę.

Jestem też skłonny twierdzić, że to Sierra i jej Questy maszynowo schodziły z taśmy - Space Quest, King Quest, Police Quest, Quest fo Glory, Larry etc. a każda minimum po 4 części...

Oczywiście, że kontynuowano popularne serie, nie zabija się kury znoszącej złote jajka (to robiła tylko LA). Natomiast udawało im się bez trudu utrzymać stały, wysoki poziom np. Space Questów przez 6 części bez mielenia cały czas tych samych pomysłów, co w przypadku Monkey Island się nie udało - już druga część była mocno wtórna, a czwarta bardzo wyraźnie odstaje od pozostałych. Nie świadczy to wcale, że MI to słabe gry (wręcz przeciwnie), ale trudno je od drugiej części w górę nazwać szczególnie oryginalnymi. Kontynuacje Sama i Maxa czy Full Throttle nawet w oczach samego LA okazały się za słabe by je wydać.

No i Sierra miała ofertę dla każdego fana przygodówek - od bajtla (seria Mixed-Up, Torin's Passage, Eco Questy, Pepper's...), przez nastolatków (KQ, QfG), starszą młodzież (SQ, Larry, Freddy Pharkas), aż po "poważnych" graczy (Police Questy, Gabriel Knight, Phantasmagoria, Shivers). LA jechało cały czas na licencjach filmowych albo klimatach "wacky", wszelkie odstępstwa od tej reguły kończyły się mniejszą lub większą klęską (Full Throttle, The Dig). No i spójrz na dorobek oby firm w dziedzinie przygodówek - jest nieproporcjonalny.

edoc --> 2,5D sprawdza się wyśmienicie, ale przy kierowaniu myszką. W LBA był stały izometryczny rzut "kamery", co czyniło sterowanie mniej uciążliwym.

15.08.2007 19:47
25
odpowiedz
Antonowski
22
Chorąży

Deepdelver, Twoim zdaniem mozna konkurowac tylko pod wzgledem liczby, a nie jakosci? Jak się robi grę na wysokim poziomie, która odnosi sukces, to nie jest się konkurentem firmy, która wypuszcza 5x więcej gier bardzo różnej jakości?

> Co stworzyło LucasArts? SCUMMA?

Między innymi - zreszta, czy stworzenie przelomowego interfejsu to mało? LA zrobiła tez gry, które są ponadczasowe i nigdy się nie zestarzeją. Weszły do kanonu po prostu. Sierra weszła do kanonu, bo zaczęła robić przygodówki graficzne, a co poza tym? Szczerze, z ich przygodówek najbardziej lubię Gabriela i kilka przygód Larry'ego, i to tyle. A LucasArts? Praktycznie lubię większość ich przygodówek.

> Oczywiście, że kontynuowano popularne serie, nie zabija się kury znoszącej złote jajka (to robiła tylko LA).

Teraz ani jedna, ani druga nie produkuje przygodówek, więc ani jedna, ani druga nie zażyna przygodowych kur. A jednak tylko LucasArts pozostało niezależne - Star Wars dały Lucasowi ten komfort, że LA i inne jego "fabryki" stawarsową kurę będą mogły eksploatować jeszcze dlugo po jego śmierci. Więc co do kury - to żaden powód, by się tym chwalić - a wspomniałeś o tym tak, jakby to był ich wspanialy wkład w branżę - owszem, był, ale czy wspaniały? Jak napisałem w pierwszym komentarzu, dziś LA powinno sobie zmienić nazwę z "LucasArts Entertainment Company" na "LucasArts Star Wars Company". Oryginalność i innowacyjność dla mnie bardziej się liczą niż produkcja wielu gier i utrzymywanie wysokiego, pożal się Boże, poziomu King's Questów... Masz dość osobliwy pogląd, bo większość znających temat narzekało na jakość i masowość gier Sierry, która w pewnym momencie zaczęła zjadać własny ogon. Mnie przygodówki LA bardzo się podobają, bo mają unikalny klimat, a Sierra mnie oprócz Gabriela i Larry'ego (i to też nie wszystkich Larrych) niczym nie porwała.

> Kontynuacje Sama i Maxa czy Full Throttle nawet w oczach samego LA okazały się za słabe by je wydać

A skąd masz to info? O ile pamiętam, LA nie podało żadnego wyjaśnienia odnośnie zamknięcia tych projektów.

> No i Sierra miała ofertę dla każdego fana przygodówek

No i co z tego?

Phantasmagorię pamiętam, bo to był film na 7 plytach o bardzo średniej jakości (aktorstwa i scenariusza, za to z niezłą muzą).

> LA jechało cały czas na licencjach filmowych

Teraz już właściwie tylko na tym jedzie. Inna sprawa, że wiele Star Warsowych tytułów to świetne gry. Tak czy siak zamknęli się w tym gettcie.

> albo klimatach "wacky", wszelkie odstępstwa od tej reguły kończyły się mniejszą lub większą klęską (Full Throttle, The Dig).

Mnie Full Throttle się bardzo podobał. Widac jestem inny.

15.08.2007 20:32
zarith
👍
26
odpowiedz
zarith
246

tia. co prawda, porównującv najlepsze gry sierry i lucasarts, wygrywqa sierra (pierwszy gabriel versus zak mckraken and alien mindbenders), ale nie będę ukrywał że generalnie, lepiej się bawiłem przy przygodówkach lucasów. mm/dott, indiany, monkeye, wspomniany zak, późniejsze full throttle wszystkie dostarczyły mi wielu godzin znakomitej zabawy, u sierry tak naprawdę podobał mi się tylko gabe (pierwsza część, druga była też niezła, ale nie lubię filmów, w trzeci nie gralem), space questy i larry:)

15.08.2007 22:43
Triber
👍
27
odpowiedz
Triber
64
Konsul

Antonowski --- spoko Deepdelver zapewne i tak kocha kocha LA, tylko się droczy ;) . Przygodówki Sierry były nieco inne, mniej magiczne?. Ale i system klikania był u nich mocno obecny, prócz typowych pisanych-klawiaturowych (KQ,SQ,CI,itd), choćby w mega-super-zajefajnym Gabriel Knight 1. A zresztą, nie tylko Sierra i LA robił wspaniałe przygodówki - Delphine Software też kilka przyjemnych miało ( w klimatach "malowanych"), Westwood, Adventure Soft, Revolution Software itd

15.08.2007 23:17
28
odpowiedz
Antonowski
22
Chorąży

Triber, Bardzo miło wspominam Hand of Fate, zaś Gabriela jedynkę przechodziłem 4 razy, o to dla mnie pozycja kultowa. :)

15.08.2007 23:47
Bramkarz
😜
29
odpowiedz
Bramkarz
130
Legend

Kto śmie krytykować Grim Fandango? Krwi! ;))

Interfejs faktycznie nie był najszczęśliwszy (w GF brak jest też podpisów przedmiotów) natomiast idealnie pasował do tej jednej klimatycznej gry.

Publicystyka Ćwierć wieku LucasArts