Ludo ergo sum - Zburzyć czwartą ścianę
Bardzo ciekawy felieton. Co do calkowitego zdmuchnięcia z powierzchni zie.. gry! czwartej ściany najleprzym przykładem jest Bard's Tale oraz wszelkiego rodzaju Easter Eggs w wielu grach. Od razu przypomniałem sobie sytuację w grzez Outlaws, gdzie pod sławojką, pod ziemią znalazłem... UFO! (przypominam że akcja gry Outlaws miała miejsce na dzikim zachodzie) Wtedy padły wszelkie ściany ... :-) Uważam motyw zburzenia czwartej ściany za bardzo przydatny zabieg w procesie budowy klimatu danej gry.
Świetny artykuł wiele razy spotykałem się ze "zburzeniem czwartej ściany" a ten artykuł nieco mi ten zabieg artystyczny wyjaśnił.
W grze spotkałem się z tym w Raymanie 3 podczas tutoriala ale się uśmiałem świetne spolszczenie i dubbing.
Moim ulubieniecem byl powieszony Duke w Bloodzie :) Kto gral to powinien wiedziec. Mimo tego, ze fajnie jest odkryc rzecz ktora nie kazdy odkrywa i w pewnym sensie porozumiec sie wtedy mentalnie z tworcami gry, to wg mnie takie zabiegi dzialaja na niekorzysc gier fabularnych. Porownoje to do tego, jak kiedys przeczytalem ksiazke z cyklu Conana ktora spodobala mi sie, po czym dowiedzialem sie ze autor napisal ja na odwal sie, tylko po to, zeby zakpic sobie z fanow Conana. Poczulem sie wtedy jak dzgniety w plecy. Jednak tworcy gier to tez ludzie, tez sie nudza po jakims czasie. Gdybym ja robil jakas gre, to na bank umiescilbym caly zestaw easter eggow i burzycieli czwartej sciany.
Nawiązując do przytoczonego cytatu z Icewind'a to seria BB i IWD jest świetnym przykładem wykorzystania niebanalnych tekstów wypowiadanych przez bohaterów tychże gier i mimo, że powtarzane są w ciągu gry co jakiś czas zawsze sprawiają, że tak samo na nie reaguje. Dobre teksty bronią się same.
Nawiązując jeszcze do destrukcji czwartej ściany, to w filmach też mamy jej przykład. Często podczas napisów końcowych (głównie w przypadku komedii) wyświetlane są śmieszne sytuacje które aktorom nie wyszły podczas kręcenia filmu, lub celowo sfilmowane skecze.
@ROJO: troche kiepski przyklad. W koncu napisy koncowe wyswietlane sa po zakonczeniu wlasciwego materialu filmowego, zatem tak naprawde nie ma tam juz czego burzyc w tym momencie.
W Falloucie były świetne. Bardzo fajnie wplecione i klimatyczne. Np "dlaczego w Vault City nie ma dzieci? Czyżbym miał Europejską wersję Fallout'a?"
Ten zabieg w DS II jest żałosny... Artykuł zaś jest bardzo dobry :).
Najlepsze i najmocniejsze "zburzenie czwartej ściany" z jakim się do tej pory spotkałem, był pewien moment w filmie "Fight Club" (a któż go nie widział?). Uśmiałem się soczyście, a do tego mój mózg poczuł się przyjemnie połechtany takim, jakby nie patrząc, wymyślnym, a zarazem mocnym żartem.
spoiler start
Moment, o którym mówię, ma miejsce pod sam koniec filmu. Kiedy prawie zaczynają być wyświetlane napisy końcowe, na ekranie pojawia się na ułamek sekundy... męski członek :) Nawiązanie do tego, co wyprawiał Tyler Durden, kiedy pracował w kinie - doklejał do kreskówek tudzież innych filmów familijnych pojedyńcze klatki z pornosów. Najlepsze jest to, że widz tak naprawdę nie jest pewien tego, co widział. Mózg rejestruje obraz, ale raczej podświadomie.
spoiler stop
:D
Felieton całkiem ciekawy.
Ja mogę z kolei nadmienić zabawny easter egg, podchodzący pod temat artykuły, który miał charakter komiczno- hmmm - edukacyjny? Czy może raczej -zdrowotny :).
Otóż po kilku godzinach gry odzywał się nas skryba, informujący o sytuacji w osadzie, mówiąc np.:
Grasz już od dłuższego czasu, Sir
Późno już, Sir. Nie jesteś zmęczony?
Mój panie nie spałeś już kilka nocy.
Może coś byś przekąsił, Sir.
ROJO ---> był. Epizod I, plansza 3 (Death Row) - po aktywacji przejścia w kaplicy dało się wejść za ołtarz i po rozprawieniu się z Móżdżakiem czekał ten cierpiący zwłokę widok ;)
$heyk ---> Z tego co wiem ten zabieg został zabroniony ze względu na zbyt mocny, negatywny wpływ na psyche. Mocna krytyka tego zabiegu powstała po filmie Egzorcysta.
w fight club ten penis na koncu filmu to nie jest zadny tam przekaz podprogrowy, bo zbyt dobrze widac co to...
za toprzez pierwsza polowe filmu kilka razy miga sylwetka tylera, i to mozna dostrze dopiero ogladajac film ktorys raz, a i tak nie mozna byc do konca pewnym czy cos sie widziało...
$heyk--> chyba nie zrozumiales co to jest burzenie czwartej sciany. Jak mozna przekaz podprogowy uznac za "burzacy" albo "nieburzacy" czwarta sciane, skoro to nie jest komunikat skierowany do widza, tylko celowe oddzialywanie na niego.
ROJO ---> hmm, nie przypominam sobie zeby podobna sytuacja byla w Duke'u ale wiem na pewno ze Duke byl powieszony za noge a jak go podzgales widlami to cos tam z siebie wydawal jakies dzwieki ale nie pamietam juz co :)
ffff---> brzmi super, ale jakos... nie wiem o czym mowisz.
ROJO: "Mocna krytyka tego zabiegu powstała po filmie Egzorcysta."
jakiego zabiegu?? ja nic nie wiem, a chetnie sie dowiem, bo pamietam jakie wrazenie na mnie zrobil ten film-_-
$aimon ---> rzeczywiście, zapomniałem napisać, że chodziło o starą, kochaną "Twierdzę", rts z końca 2001 :).
amo---> :)))))) brak slow.
Właściwie easter eggi w wielu przypadkach nie są przejawem burzenia czwartej ściany. W klasycznym rozumieniu easter egg to przecież humorystyczny motyw, odkrycie którego wymaga od nas wykonania odpowiednich czynności (np. wciśnięcia sekwencji klawiszy albo dotarcia w ukryte miejsce) i nie da się na niego trafić w trakcie normalnego biegu rozgrywki. Nie ma efektu burzenia, bo same poszukiwanie easter egga wymaga już od gracza świadomego obejścia czwartej ściany. Co innego easter eggi, które pomyślane są w ten sposób, by trafić na nie przypadkiem.
Louvette ---> eee, to żeś wymyśliła teraz :).
Powiedz mi ile razy sama z siebie poszukiwałaś jajka wielkanocnego - stwierdzałaś "o, na szczycie tej góry jest jakieś dziwne miejsce - tam w skrzyni na pewno jest list od twórców".
Albo "powciskam losowe kombinacje klawiszy - coś czuję, że w ten sposób ujawni się zabawna opcja".
To już prędzej zabwane odpowiedzi bohaterów są obejściem 4-tej ściany - przecież celowo klikamy enty raz na jednostkę, żeby usłyszeć co jeszcze ma do powiedzenia.
Akurat w Twierdzy owe przypominanie o świecie realnym jest wypowiadane co kilka godzin, więc każdy, komu gra się spodoba, usłyszy przypomnienie o czynnościach fizlogicznych, a skryba nazwie go Sir, jak gdyby był prawdziwym władcą zamku :).
@ ffff
Ale mnie za słowa łapiesz :) Przecież napisałam, że są easter eggi odkrywane przypadkowo (i one burzą czwartą ścianę) i te, które trzeba samemu sobie "wywołać" wiedząc, że np. konkretna kombinacja klawiszy lub niestandardowe zachowanie je uaktywni. A skąd wiedzieć, jak je wywołać? Znaleźć sobie w sieci na przykład albo usłyszeć od znajomego, bo na własną rękę szukają chyba tylko ci, którzy mają za dużo czasu. Zresztą zerknij tu: http://www.eeggs.com/faq.html#discovered
Louvette ---> ok, racja, ale jakoś tak to nieopatrznie zrozumiałem :].
Ciekawa stronka, muszę doczytać.
Louvette--> "Nie ma efektu burzenia, bo same poszukiwanie easter egga wymaga już od gracza świadomego obejścia czwartej ściany." Hmmm, dlaczego nie ma? Albo inaczej: wg Twoich slow wynika ze nie ma efektu burzenia jesli szukam tego efektu? Bo troche tego nie lapie. Burzenie, to jesli dobrze zrouzmialem, poprostu cos na zasadzie komunikacji bezposrednio miedzy tworcami a graczem, a to czy wiadomosc dotrze do nadawcy czy nie, chyba jakos mniej sie liczy?Jesli nie, to prosze o ekspertyze: czy burzenie czwartej sciany dziala tylko w jednym kierunku, czy tez moze w dwie strony? I na przyklad, czy mozna uznac burzeniem czwartej sciany, dopatrywanie sie easter-eggow, bugów, nieociagniec w grze? Przeciez to dziala na tej samej zasadzie:" Hej, wiem ze to Wy tam robiliscie ta gre i wlasnie robie wszystko zeby udowodnic ze to dzielo tylko czlowieka."
@ $aimon
Burzenie czwartej ściany działa w jednym kierunku dlatego, że opiera się na jednostronnej komunikacji twórcy z odbiorcą. Znajdując easter eggi czy bugi, nie wysyłasz twórcy żadnego komunikatu, dlatego nie burzysz ściany, a jedynie ją obchodzisz, odkładając na moment na bok opowieść przedstawioną w grze i koncentrując się na strukturze samego programu. Komunikacja ciebie jako gracza z twórcą ma miejsce właściwie tylko wtedy, gdy np. wysyłasz mu maila, ale to dzieje się już całkowicie poza światem gry, więc z burzeniem czwartej ściany nie ma nic wspólnego.
Louvette--> Ok, pojolem. Tylko powiedz mi jeszcze, czy burzenie czwartej sciany, to zabieg wykonany przez autorów, czy efekt jaki przez to osiagneli? Bo przeca jedno nie musi miec z drugim nic wspolnego.
Mam fajny przykład z Fallout 2, z którym się spotkałem niedawno:
- W trakcie wizyty w New Reno możemy stoczyć pare walk bokserskich. By tego dokonać, należy porozmawiać z agentem, takim kurduplem. Jeśli w trakcie rozmowy zwrócimy uwagę na jego niski wzrost, zrobi nam wykład o stereotypach w grach RPG :P
feljeton - fposzo
Łamanie czwartej ściany kojarzy mi się z Postalem 2. Gdy często używaliśmy quick save to nasz bohater wypowiadał: "Nawet moja babcia przeszłaby tą grę gdyby seveowała tyle co ty" ;)
Świetny przykład był w "Space Quest 3", w którym gracz musiał uwolnić... twórców "Space Questa" wykorzystywanych do niewolniczej pracy programistycznej. Kiedy już to zrobił, można było podczas ucieczki kliknąć na jednym z uwolnionych twórców, a ten odwracał się w kierunku ekranu i pytał mniej więcej "I jak? Gra była warta swojej ceny?".
@ $aimon
Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam, o co chodzi w twoim pytaniu... W każdym razie odpowiedź byłaby taka: burzenie czwartej ściany jest zabiegiem stosowanym przez twórców, natomiast efekty, jakie ten zabieg wywołuje, mogą być przeróżne: rozbawienie, zaskoczenie (te dwa przede wszystkim), poza tym zaniepokojenie, możliwość spojrzenia na przedstawione wydarzenia z innej perspektywy czy w nowym świetle, uzyskanie bardziej krytycznego odbioru... i wiele innych.
Nie do konca mi o to chodzilo :) mialem raczej na mysli, czy musi znalezc odbiorce, czy wystarczy ze "wogole istnieje" w grze. Ale... to i tak chyba nie ma znaczenia :P
Hmm... jeśli zabieg burzenia czwartej ściany miałby istnieć dla samego istnienia, to raczej nie miałoby to większego sensu, prawda? Skoro twórcy coś takiego obmyślili, to w konkretnym celu i właśnie po to, by do odbiorców dotrzeć.
Lucyfer Superstar w wersji super-light, z pokaźną dawką konserwantów i przyprawioną gombrowiczowską "gębą" poczciwca z ulicy sezamkowej (vide Overlord). "Wszechmocny" bóg ktory posiada "sumienie" i pełny interfrejs interakcji i wszystko to co zawarte pomiędzy nimi (vide - Black&White)(obiektywnie - to stek sprzeczności). To wszystko co mają do zaoferowania twórcze umysły w dziedzinie gier. I o ile do tej pory oddziela nas od tego cienka warstwa (scianą bym tego nie nazwał) świadomości ze to tylko iluzja. Warstwa jest do tego tak nieszczelna ze przez przenikające opary tego absurdu uleglismy zatruciu obojętnościa i sceptycyzmem w wręcz (choć bronię sie przed tym wrazeniem zaciekle) nihilizmem. Zrozumiale jest ze "prawdziwy" swiat fizycznie namacalny sam w sobie stracił na realności (dlaczego to temat na książkę a nie na posta) i przez to ten wirtualny jest tak atrakcyjny bo w odróznieniu od tego stwarza iluzje o wiele bardziej atrakcyjne niemniej jednak wciąż zamknięte w ramy osadzone w tym empirycznie doświadczanym universum. O ile w tej chwili rynek gier wygląda jakby wymiotował tym co do tej pory skonsumował a skonsmował to co wczesniej wytworzył (i nie tylko w obrębie samych gier) o tyle powtórne posłużenie się (skonsumowanie) pomysłami własnie wymiotowanymi moze powaznie zaszkodzić nie tylko samym grom ale przede wszystkim nam, graczom. Więc ja bym jednak zostawił ten filtr (określenie czwartej ściany) "just in case".