Nadchodzi złota era dla gier - rynek wyprzedza filmy, sport i muzykę
Dlc, mtx,kolejny skok cen gier i sprzętu, bieda remastery zamiast nowych gier...złota era
A jak byłem mały i rodzice kupili mi PSXa mówili że to szkoda kasy bo to chwilowa moda, która zaraz przeminie. Teraz mam po 30tce i nadal głównie gram. Oglądanie sportu? Meh. Samochody? Ble. Gaming!
Tak.... będzie złota era gier na PC, jak sytuacja z kartami graficznymi będzie taka jak jest . .. .
Dlc, mtx,kolejny skok cen gier i sprzętu, bieda remastery zamiast nowych gier...złota era
Populizm, spłaszczenie fabuł i pomysłów, odgrzewane kotlety, grywalność oparta na tych samych schematach powielanych w nieskończoność. Konsoloizacja.
Witam w erze konsumpcjonizmu podać panu fanserwis czy fanserwis bo nic innego nie mamy?
Produkcja, dystrybucja, mikrotransakjce.
Nie zależy mi na grze. Ma być nowa inna, wszyscy się nią muszą jarać, ma się dobrze oglądać. Ma być miejscem w którym się wyżyję, pogadam o problemach, pokrzyczę, i zasadniczo nie zależy mi czy ktoś odpowie. To nowe międzynarodowe podwórko za domem, tylko teraz można sobie wybrać z kim się bawię.
Kobiety, Murzyni, Homoseksualiści... Jakich to czasów my dożyliśmy
Może dla tych którzy produkują gry ale na pewno nie dla graczy obecnie nie ma ani jednej oficjalnie zapowiedzianej gry na którą warto czekać i byłaby przełomowa, ostatnią taką grą był Cyberpunk ale wyszło jak wyszło. Kolejną taką grą byłby dopiero Half-Life 3 i Wiedźmin 4 może jeszcze GTA VI.
Skupiasz się wyłącznie na dość wąskim obecnie segmencie gier AA i AAA. A poza tymi 20-30 premierami w roku, to rynek gier to teraz F2P, gry sieciowe, mobilki, czy wszelkiego rodzaju indyki - w przeogromnych ilościach.
"Nie ma ani jednej oficjalnie zapowiedzianej gry na która warto czekać"
Coooo?
Elden Ring, Hollow Knight 2 Silksong, Rachet & Clank: Rift Apart, Deathloop, Starfield, Horizon Forbidden West, Breath of the Wild 2, God of War Ragnarok, TES 6, Avowed, Metroid Prime 4, Bayonetta 3, Psychonauts 2, Kena.
Pan/Pani to chyba nie lubi dobrych gier.
Total War: Warhammer 3!!!
W czym Cyberpunk był przełomowy?
Zapomniałeś o trzech premierach roku: Dying Light 2, Battlefield 6, Stalker 2.
rynek gier to teraz F2P, gry sieciowe, mobilki, czy wszelkiego rodzaju indyki - w przeogromnych ilościach.
Ja tam się osobiście wcale z tego nie cieszę.
Kolejną taką grą byłby dopiero Half-Life 3 i Wiedźmin 4 może jeszcze GTA VI.
A co takiego przełomowego byłoby w Wiedźminie albo GTA? Ten pierwszy będzie najprawdopodobniej kolejnym bieda RPG Redów, a te drugie kolejnym sandboxem od R, który będzie miał tę samą strukturę co poprzednie części i RDR2.
Z HL mogę się zgodzić, o ile poszliby w VR.
wszelkiego rodzaju indyki - w przeogromnych ilościach.
Szkoda tylko że ludzie z powodu zaniedbań (nauka języka) i lenistwa (szukać dobrego indyka to jak szukanie igły w stogu siana) nie mogą się nimi cieszyć.
Zwłaszcza gdy chcesz coś innego niż rogale i platformówki 2D czy te najpopularniejsze, wypromowane przez streamera/jutubera/influencera/innej chorągiewki za kasę.
Poza tym narzekanie na segment AAA jest darmowe i dla wielu ludzi tutaj stanowi najlepszą formę rozrywki.
Sporo dobrych indyków (szczególnie RPGi) nie posiada polskiego języka w tym segmencie więc dla większości ludzi tutaj segment indie prawie nie istnieje.
Kompletnie nie zrozumieliście i wyśmieliście tytuły po których wiadomo czego się spodziewać czyli tego co ma kolejną cyferkę w tytule lub jest czymś co już było.
W czym Cyberpunk był przełomowy?
W 95% w niczym, ale na przedpremierowych trailerach i pokazach zapowiadało się na coś czego jeszcze nie było i tak jak wspomniałem nie ma obecnie ani jednej gry która się tak zapowiada.
Dokładnie. Nie wspominając już o masie mniejszych gier, jak nowa gra Playdead.
Jest masa rewelacyjnych gier i sprowadzanie całej branży do statusy "bleh, nuda" i wspominania że tylko 3 gry mogą być ok to czysta ignorancja.
Jasne, był przełomowy w opowiadaniu bajek. Jeszcze nikt przedtem ich tylu nie naopowiadał. Nikt też wcześniej tak nie zawalił premiery.
Złota era w latach 80-tych się zaczęła i skończyła ~dekadę temu.
Teraz 90% to syf na poziomie sitcomów.
Fakt, że gdzieś są największe pieniądze nie jest wyznacznikiem jakości danego segmentu. Gry robione w garażu/piwnicy były dużo lepsze niż obecne masówki.
Nudny już ten mit. Szczególnie, że pierwsze gry to były masówki robione aby na nich zarabiać w salonach. Późniejsze hity to były prościutkie i krótkie tytuły, które ukrywały to za pomocą zawyżonego poziomu trudności (o tym fakcie się zapomina narzekając jak to teraz robi się gry tylko dla kasy). Czasy się zmieniły, gry ewoluowały i teraz tak naprawdę mamy początek złotej ery - gry są już bardzo znane w masowej świadomości, znajdziesz tu zarówno wielkie dzieła za miliony jak i produkcję robione przez jedną osobę (i to każdy z odrobiną samozaparcia może sam coś stworzyć i łatwo opublikować dla szerokiego grona odbiorców) z różnych gatunków, e-sport zyskuje coraz większą popularność (i nawet kluby związane ze zwykłym sportem tworzą swoje własne drużyny), studiów tworzących gry powstaje coraz więcej i więcej, możesz grać gdzie tylko zechcesz (czy to w salonie przed telewizorem, biurkiem, czy wypoczywając nad jeziorem). Trzeba być ślepym by tego nie widzieć.
Wiem, a McDonald's to najlepsza restauracja, bo jest jej dużo i robią jedzenie szybko. Żeby zrobić dobrą grę to przede wszystkim trzeba mieć wizję i pasję. Teraz dużo gier indie zjada grywalnością gry z wyższych segmentów budżetowych robionych na jedno kopyto, by nie ryzykować, a żerować na ludziach którzy jak już odkryli jeden typ gameplay'u w życiu to już jest ich szczyt. Może również należysz do takiej grupy i nie lubisz odkrywać nowych rozwiązań, ale ja nie. Już wolę zagrać w nową odsłonę jakiegoś Mario, bo bardziej ewoluował niż jakikolwiek Assasins Creed od początku serii. Chyba, że Origins, ale w kierunku większej nudy niż poprzednie odsłony.
Napisane z sensem. Właśnie bawię na ps3 i 3DS, oraz Pc z gog. Ps5 i XbX się kurzy
A ja z kolei powiem, że osobiście najlepiej bawię się w "średnim" segmencie rynku (o ile można tak to nazwać)... Bo z ostatnich lat najlepiej wspominam serię Wasteland, Pillars of Eternity, Divinity Original Sin 1 & 2, Outward czy chociażby Shadow Tactics: Blades of the Shogun oraz wiele innych. Z typowymi grami indie mam taki problem, że ciężko coś na poziomie. Oczywiście, jest dużo świetnych tytułów, ale nie zawsze mam ochotę czegoś poszukać. Z drugiej strony nie jest tak, że rynek AAA jest do kitu, bo w ostatnich latach dostaliśmy Sekiro czy Total War Warhmmer.
Dla korporacji.
Ale może coś z tego nam kapna puki konkurują oczywiście piszę o grach aaa.
Nie zgodzę się, że dzisiaj produkuje to sam syf. Po prostu syf najlepiej się sprzedaje, bo dostęp do mediów mają wszyscy i pod wszystkich jest robiony. Dobre produkcje zawsze się znajdą, tylko trzeba się wysilić i nie liczyć na wielki budżet ambitnych projektów, których jest znacznie więcej niż kiedyś, tylko że nie da się wymyśleć czegoś przełomowego, kiedy pula pomysłów została wykorzystana.
Z pomysłami, to mniej więcej jak z kopaniem BitCoinów - każdy następny jest trudniejszy do wykopania, ale nigdy nikt nie wykopie ostatniego, bo zaraz wejdzie nowe popularne krypto, które bazuje na jakimś starym algorytmie, ale jest nowe i trendy, wszyscy się rzucają, a potem wejdzie następne i tak do wiecznego usrania.
A ludzie zawsze byli debilami, tylko kiedyś sztuka była dostępna tylko dla elit i to one wyznaczały trendy. Teraz rządzi tłum i to się nigdy nie zmieni, bo zawsze 10% będzie ciągnąć pozostałe 90% przez życie.
Obecnie postrzega się graczy nieco gorzej niż kiedyś jak porozmawiasz z kimś kto wie jak jest, bo siedzi w tym od 25-35 lat.
1) Teraz o wiele trudniej wyróżnić się więc kopiuje się to co wymyślono dawno temu i podaje w casualowej formie
2) Kreatywność, rozbudowane mechaniki, duże możliwości czy tym bardziej łamanie granic kiedyś dotyczyło AAA i AA, a w erze casualowej, jeśli zdarza się to bardziej w A i dużo rzadziej AA. Im bardziej coś bezpieczne i prostsze tym lepiej się sprzedaje.
3) Obecne produkcje AAA i też większość AA postrzega się jak odmóżdżacze, bo głównie opierają się na wyzwaniu manualnym, które jest najprostszą barierą, gdy starsze gry na wyzwaniu intelektualnym, logistycznym, manualnym i zróżnicowanym sterowaniu i mechanikach, które najpierw trzeba było poznać, ale to też dlatego, że twórcy mogli sobie na to pozwolić. Dziś przy większym budżecie zrobić coś takiego to ogromne ryzyko wtopy finansowej. Wiadomo, że taka produkcja zbyt ambitna i trudniejsza byłaby pod elitę i wąskie grono
4) Kiedyś było wiele świetnych strategii, przygodówek, cRPG, które wyróżniły się. I te gry były dość popularne. Od dawna tylko bazuje się na tych pomysłach, ale z dużymi uproszczeniami. Te gatunki są obecnie o wiele mniej popularne co pokazuje sprzedaż. Popularniejsze action rpg pod masy są mocniej nastawione na akcję.
Generalnie gry co dekadę stawały się co raz prostsze i głupsze, bo branża dostosowywała się do większości. Jaki popyt taka podaż.
Dlaczego na konsoli najlepiej sprzedają się tylko filmo-gry i w dodatku tylko te dostają wielkie nagrody? A no tak , jeśli to nazywamy grami to chyba nie w te stronę podąża świat , gra to dla mnie coś gdzie ja myśle a nie programista mówi mi jak mam myśleć jak chce się "odmóżdżyć" to oglądam film
To głównie gry z lat 1980-2005, gdzie nie jesteś prowadzony za rączkę lub bardziej niszowe gry późniejsze i szukanie takich rodzynek w oldschoolowym stylu. Są strony fanów strategii, przygodówek, cRPG, gdzie nie tylko skupiają się fani tych gatunków na popularnych tytułach, ale też tych, które można przeoczyć, a często są ciekawsze, ale nie miały dużego budżetu i reklamy. No i często nie mają języka polskiego.
Dlaczego na konsoli najlepiej sprzedają się tylko filmo-gry
Powiem Ci, że poruszyłeś dosyć ciekawy temat. Nie oszukujmy się, w takim np. TLoU 1 & 2 mechanika nie była porywająca i osobiście wolałbym ją w formie filmu. Niby teraz mają robić serial, tylko po co, jak już istnieje gra.
Jak zaczynałem wsiąkać w to hobby, jakim są gry, tak na dobre, we wczesnych latach 90-tych XX w., to w życiu bym nigdy nie uwierzył, że branża znajdzie się kiedyś w takim punkcie, że wciągnie nosem przemysł filmowy i muzyczny :).
Nie wszystko mi się podoba, oczywiście, nie wszystko poszło tak jak ja bym sobie życzył i chciał ;-)
Ale...
... gdybym miał wskazać ten jeden (choć jest ich więcej!), JEDYNY PLUS, że branża tak się rozrosła, to fakt, że dziś granie w gry "video/komputerowe", to jest po prostu NORMALNOŚĆ. I fajne hobby :). Rozrywka. A nie "strata czasu" i "głupoty". Nikt już graczy nie wytyka palcem, nie traktuje jak dziwolągów i odludków. A jeszcze ze dwie, trzy dekady temu, gracz to był "nerd" bez przyjaciół, okularnik, siedzący gdzieś w piwnicy i grający w tego brutalnego "Doom'a". "A jak skończy grać, to pewnie wyjdzie na ulicę i kogoś zabije". Skończyło się, nie ma i za tym nie tęsknię :).
Niestety dla starszego pokolenia nadal jesteśmy dzieciakami z zabaweczkami. Dla nich najważniejszy jest sport tradycyjny, który niestety prawie w całości oparty jest na kulcie herosa, najlepszego myśliwego w stadzie, który potrafi najmocniej innym przy...olić. Obecna forma sportu niestety generuje również takie przypadki, jak P. Żyła.
Granie w gry stoi w opozycji do sportu tradycyjnego, bo opiera się na intelekcie i abstrakcyjnych mózgowych operacjach, które nie mają swojej reprezentacji w korze mózgowej (dotyczy chociażby czytania). Każdy sport ruchowy taką posiada, a taka piłka nożna, to jakby polowanie na małego zwierza.
Ja osobiście sport uprawiam, ale nigdy się nim nie interesowałem, nawet własnymi dyscyplinami, na e-sport też mam wywalone, aczkolwiek cieszy mnie jego rozwój z wiadomych względów.
Dużym plusem sportu tradycyjnego jest wentyl bezpieczeństwa w postaci wyczerpania fizycznego, które w grach wideo nie występuje i łatwiej tu przegiąć.
Masz dużo racji, gry komputerowe na dobre zagościły się w naszej kulturze. Grają wszyscy, niezależnie od statusu, bo to po prostu fajna rozrywka, a człowiek musi się rozerwać, to zdrowe. Każdy znajdzie coś dla siebie, od poszukiwaczy dobrych historii, po ludzi lubiących wyzwania czy główkowanie, możemy grać wszędzie, brać telefony do kieszeni, czy przenośne konsole typu Switch. Ja osobiście traktuje gry jako ucieczkę od całego informacyjnego zgiełku, pomaga mi to zresetować mózg i przestać się martwić na zapas : ) DocHary, ale przecież sport można uprawiać rekreacyjnie i grać w gry jednocześnie, nie stoi to w opozycji. Można wyjść na rower, a wieczorkiem sobie pograć : )
Osobiście spodziewałem się tego, że dogonią popularnością filmy i sport, bo widziałem przez całą dekadę lat 90' jak z roku na rok rosła w szybkim tempie liczba ludzi, która miała coś wspólnego z grami. A to jak widać utrzymuje się od dobrych 30 lat i nie zwolniło. Pandemia do tego wyhamowała sport i filmy, gdy branży gier nie oberwało się tylko zyskała na tym.
Pandemia, brak innych aktywności typu koncerty, kina itd, mamy to co mamy, oraz reszta, drożyzna, bieda remastery, dlc, mikropłatności.
Mikrotransakcje, early access, i gry za 350 (a pewnie w kolejnej generacji za 400zl). Raj dla graczy.
Złota to może będzie, jeśli gry będą działały na GeForce 1050, bo jeśli wymagania będą wyższe, mało kto te gry liźnie
Złota era gier... obawiam się, ze tyle to dobrego przyniesie, co Hollywood sztuce filmowej.
Yhm..czytaj "nadchodzi złota era dla devów wciskających crap".Dobrych gier będzie coraz mniej.
Cytując klasyka "w dupie się poprzewracało od dobrobytu". Dobrych gier jest mnóstwo tylko czasami trzeba wyjść poza największe hity AAA. Podstawowy problem z porównywaniem do klasyków jest taki, że człowiek pamięta te tytułu przez pryzmat emocji. Przecież te gry oprócz grafiki mają często z dzisiejszego punktu widzenia irytujący interfejs. Z kolei argumenty o innowacyjności, przecież to jest fizyczne niemożliwe aby każda nowa gra była innowacyjna. Do tej pory wydano już tyle gier, że zawsze to będzie jakaś kalka wcześniejszych produkcji. Ważne jest aby te gry były dobrze zrobione. Jak sobie pomyślę w ile tytułów przez ostatnie lata nie zagrałem z powodu braku czasu to, żeby to nadrobić musiałbym wygrać w totka i rzucić pracę.
" Podstawowy problem z porównywaniem do klasyków jest taki, że człowiek pamięta te tytułu przez pryzmat emocji. "
I pewnie przez pryzmat emocji ograłem z przyjemnością obie odsłony Filarów Wieczności, jakieś dwa tygodnie temu skończyłem Icewind Dale (któryś to już raz) , a teraz zabieram się po raz kolejny za oba Baldury.
"Przecież te gry oprócz grafiki mają często z dzisiejszego punktu widzenia irytujący interfejs."
To nie interfejs jest irytujący tylko odbiorcy leniwsi i głupsi.
To nie interfejs jest irytujący tylko odbiorcy leniwsi i głupsi.
To odpal sobie np. Dune 2, grę którą przechodziłem wiele razy i do tej pory wspominam ją z nostalgią i wtedy napisz, że interfejs jest ok. Jedne gry starzeją się lepiej inne gorzej. Jestem graczem od 30 lat i zawszę mnie śmieszą takie teksty. Nie każdy gracz ma ochotę łamać sobie łeb na skomplikowanych grach i ja to rozumiem mimo tego, że uwielbiam strategie gdzie jednak trzeba ruszyć dosyć mocno głową. Gier jest tyle, że każdy znajdzie coś dla siebie i to jest właśnie siła obecnych czasów.
a teraz zabieram się po raz kolejny za oba Baldury.
Baldursy przeszedłem trzykrotnie. BG 2 jest to dla mnie najlepszy RPG w jaki grałem ale jakoś już nie mam ochoty do niego wracać, za to czekam na premierę BG3 i to mimo tego, że to będzie jak niektórzy mówią Dvinity 2 w nowej skórce.
Jeżeli w czasach Diuny jej odbiorca radził sobie z grą doskonale i świetnie się przy niej bawił, a dla obecnego konsumenta jest to "łamanie sobie łba na skomplikowanej grze" to albo ówcześnie w Diunę grywali sami tytani intelektu, którzy jako jedyni potrafili ogarnąć jej poziom skomplikowania albo grali normalni zjadacze chleba, a obecny konsument jest jednak od nich głupszy i leniwszy.
Czy ja napisałem, że Diuna była skomplikowana? W Diunie 2 każdą jednostkę trzeba było ruszać pojedynczo co teraz by tylko denerwowało. Ogólnie uwielbiasz generalizować. Każdy szuka w grach czegoś innego: relaksu, zabawy, rywalizacji, wyzwania. Jeśli lubisz trudne, rozbudowane gry to takie też znajdziesz. Jeśli natomiast ktoś lubi grać na łatwym poziomie to co mi do tego. Idealnie jest ja gra ma dobrze zaprojektowane poziomy trudności. Obecny konsument to przede wszystkim gra w FPS i ewentualnie action RPG. Strategie, gry ekonomiczne to teraz nisza w przeciwieństwie do lat 90 gdzie to były główne gatunki.
Na tle filmów to mało ludzi gra ale za to dużo wydaje na różne dodatki , wystarczy jedna regulacja i Nara.
Jest jak najbardziej złota era i narzekania niektórych tylko to potwierdzają. Otóż złota era jest bo można narzekać i jest na co dzięki niespotykanemu wcześniej dostępowi do gier. Kiedyś trzeba było robić wyprawę po grę jak na mamuta. Jakieś giełdy, CD-Action czy nawet "empik". Nawet jeśli by się wspomniało o torrentach to ileż to się ściągało na jakiś modemach czy 1 megabicie? Teraz Klika się "ściągnij" i zanim wrócimy z kanapką można już grać. Jak rozpromują się abonamenty konsumpcja gier wystrzeli! Od razu sobie zakolejkujemy 5 gier, każdą liźniemy i jeszcze ponarzekamy, że mało!
No i jeszcze dochodzą gry takie jak LOL, CS:GO czy inne takie czyli gry, na które nie ma limitów czasowych i spędzić można z nimi niezliczoną liczbę godzin.
Do tego jeszcze trzeba dodać stale poszerzające się grono "klientów". Coraz więcej ludzi ma dostęp do komputerów i internetu. Przemysł filmowy już nie ma takiego potencjału.
Wincej odgrzewanych kotletów, bezpiecznych motywów przemielonych do porzygu, i kolejnych produkcji tworzonych taśmowo... wincyj... złoty wiek... jego m^&(*^%*
Czasem trafi się jedna czy druga perełka niebędąca kontynuacją, ze świeżym podejściem do kreacji świata, postaci i/lub mechaniki. Ale to na "tym samym" branża trzepie głownie kasę. Złota era i owszem ale dla biznesu gier, niekoniecznie dla odbiorcy z wieloletnim stażem.
"Kiedyś to było a dzisiaj to nie ma"
Gier powstaje dużo więcej niż kiedyś, mają większą skale, więcej osób się tym zajmuje, dużo więcej gra to i rynek się zmienił.
Co było mainstreamem jest teraz niszą i odwrotnie ale że wszystko rośnie to i w tych niszach powstaje coraz więcej gier
Poczytałem trochę tego biadolenia w komentarzach i znowu przecieram oczy.
1) Zamiast się cieszyć, że branża, która jest hobby większości tu osób dalej umacnia swój status i pozycję, to płacz i narzekanie.
2) Znowu ktoś tam wstaje i mówi "a my gracze nie mamy w co grać", popełniając logiczno-narcystyczny błąd pt. ja = wszyscy, no to przykro nam graczom, że wy gracze nie macie w co grać.
3) Jak jest tak źle, to czemu jeszcze nie miałem tak intensywnego końca zeszłego i całego tego roku na teoretycznie dwóch najnudniejszych dla GOL'a platformach czyli Switch'u / XSX / Game Passie. Widzę, że PS5 też się rozpędza. Tak pomiędzy nowymi AAA, AA, indykami, odświeżonymi arcydziełami, klasykami i kupką wstydu nie ma gdzie rąk włożyć. Mobilek i mikrotransakcji nawet w życiu nie używałem. Ale jak ktoś ograł już te kilka tysięcy wspaniałych gier z niedawnej przeszłości, plus wszystkie nowości na bieżąco i woła więcej, więcej, więcej to oczywiście szanuję, ale podejrzewam bracie zajmujesz się tym zawodowo, lub jesteś raczej rzadkim hardcorowcem lub żarłokiem growym, niż w większości.
Może oprócz tego, że branża tak urosła to teraz czas na zluzowanie z tym nieokiełznanym konsumpcjonizmem growym bez dna, kosmicznymi wymaganiami, a docenienie tego, co jest. No i zgadzam się, cieszenie się, że to takie przyzwoite hobby teraz się zrobiło. A tymczasem, wydany 2 tygodnie temu NieR Replicant właśnie skończony - rzadko zdarzają się taka historia i takie wrażenia w jakimkolwiek medium, z muzyką-arcydziełem, a teraz przez to zamiast grać w nowości nie można się było powstrzymać, aby wrócić jeszcze raz do Automaty, i złożyć sobie tą całą Taro-NieRo-historię w większą całość. Taki przykład tylko z dziś, że niby nie ma co robić.
Dla tych co je tworzą na pewno. Masa pierdołowatych gier, po przez dobry marketing, szczęście brylują przez kilka dni, przynoszą ogromne zyski nic nei znaczącym firmom. Firmom, które po takim "sukcesie" są sprzedawane większym.
Gry nastawione na multi i integracje internetową, z masą zapychaczy, pustymi mapami, bezpłciowymi bohaterami. Gry pocięte na dziesiątki DLC. Coraz większa ekspansja abonamentówek - niedługo dojdzie do tego, że zwykłe gry będą wydawane w formie F2P, bo się to lepiej opłaca. Wcale bym się nei zdziwił jakby nowe Fable bylo w podobnej formie.
Rynek zalewają małe gierki nic nie wnoszące do świata. Przebicie się przez ten chłam, to istny rolekoster.
Całe szczęście więcej tego badziewia na PC, a ten z roku na rok traci względem innych przez co najlepsze gry nie omijają konsol.
Mam wrażenie, że kiedyś rocznie było więcej ciekawych gier. Teraz średnio 1 na miesiąc. A może to tylko takie odczucie, ale bardzie wyrobione gusta. Gra się mniej, ale w wartościowe produkty.
Żeby nie było tylko tak kolorowo dla twórców, to gracze też co jakiś czas dostają coraz lepsze gry. Nastawione bardziej na narracje, budowę świata, w których NCP nie są zbitkiem pikseli. Jeszcze długa droga zanim gry scenariuszowo dogonią dobrą książkę czy film, ale po wpoli trafiają się takie gry w których fabuła ma sens.
Bardzo ciekawe zważywszy, że najlepsze fabuły to przykładowo Blade Runner 1997, Planescape Torment 1999, The Longoest Journey 1999, Deus Ex 2000. Te z obecnych gier blado wypadają w konfrontacji z nimi przy tak wielowątkowym scenariuszu, rozbudowanej tematyce, uniwersalności, ciekawych lub ważnych sprawach, dopracowaniu itd. Tytuły dawały dużo do myślenia. A takich fabuł kiedyś świetnych było od groma w grach cRPG i przygodowych do których byli zatrudnienia nawet pisarze. A ty pewnie chcesz sobie wmówić, że w odmóżdżaczach obecnych (grach akcji AAA) jest porównywalna lub lepsza fabuła niż elicie gatunku cRPG i przygodówek :)
Dobre były na tamte czasy. Dziś gdyby taka gra ukazała sie, to byłoby niesmacznie.
Im więcej czytam twoich komentarzy, tym bardziej mam wrażenie, że ty żyjesz w swoim świecie.
Za niedługo się dowiemy, że TLOU2 ma lepszą fabułę niż Planescape Torment (lul).
Gry jako medium przeszły wiek dziecięcy i wkraczają w wiek dorosły. Dzieje się to co się działo w Hollywood w latach 30./40. Nastąpi obniżenie jakości gier w celu zwiększenia zysków. Oczywiście nadal będą powstawały dzieła wybitne i niezależne perełki, ale zaleje nasz fala szlamu, który przyniesie twórcom niewyobrażalne zyski.
Nastąpiło obniżenie jakości gier w erze casualowej czyli już kilkanaście lat temu. Mnóstwo osób przestało grać w okolicach 2008-2012 z powodu casualizacji gier i ogłupiania.
Ja podziękowałem w 2009 i rzuciłem też z tego powodu na całe 7 lat widząc czym stały się gry z lat 2006-2009.
Ale dałem jeszcze jedną szansę od 2017 roku i wyszło, że 3/4 tego co ogrywam to klasyki najlepsze z lat 1985-2007, a 1/4 nadrabianie zaległości z lat 2010-2020, gdzie gry są odmóżdzaczami takimi samymi jak te z lat 2006-2009.
Także zalała nas tona szlamu od 2006 roku, gdy nastąpiło ogromne upraszczanie gier i regres w grywalności najważniejszej rzeczy w grach.
Ta złota era ;D To że w branży są miliardy to nie znaczy wcale że jakość produktów rośnie, co najlepiej widać na przykładzie wszelkiej maści seriali telewizyjnych. Byle tylko wypluć papke/zapchajdziure, jak się sprzeda to robimy 2 sezon, jak nie to trudno. To samo JUŻ JEST w branży gier, a dalej moim zdaniem lepiej nie będzie. Poza tym - PRZESYT - ile można grać w to samo? Ile było tych asasynów już? 20? Ale się sprzedają mimo że to jest ciągle ulepszane 'to samo' od 15 lat. Oczywiście branża growa rozwinęła się mocno i dzięki temu jest wybór, nie to co kiedyś, że kilka premier rocznie i tylko tyle. Z drugiej jednak strony, mając mało czasu na granie wole pograć w coś na multi, coś niezobowiązującego typu meczyk w CS GO, niż pchać się w tasiemce, gdzie nie znając 15 poprzednich części połowa smaczków z gry zwyczajnie umyka. Kolejna sprawa to absurdalne ceny... Nie zapłaciłem nigdy za gre więcej niż 150zł i nie zapłace, a już ceny typu 250zł to jest dowcip. Może to też kwestia bycia starszym niż 15-20 lat, gdzie człowiek musiał mieć już teraz, żeby z kumplami mieć o czym gadać. Najlepiej zresztą 'rozwój branży' widać na przykładzie CDP i jego CP2077. Przy Wiedźminie 2 i 3 robili wszystko żeby zjednać sobie zaufanie graczy, a potem? Korpokorpo.
Nadchodzi złota era dla gier ... coraz głupszych gier
A podobno na rynku jest tak strasznie źle, że trzeba podwyższać ceny za gry..
niedług zacznąc robic łącznienia typu szachoboks.
bieg na 100 m
rundka w cs na de dust
przeciąganie liny
wyścig w nfs
gra w rzutki
meczyk w fife
Złota era gier? Szkoda tylko, że grać nie ma w co. Do tego eth lada dzień zakończy erę grania na pc.
Nadchodzi złota era dla gier - rynek wyprzedza filmy, sport i muzykę
Doprawdy epokowe odkrycie Autorze ;-)
Natomiast nie podzielam optymizmu jeśli idzie o kruszec z którego ta era będzie się składać.
Widzę kolejne pazerne gęby i spadek jakości/grywalności na rzecz wodotrysków i multum krótkowzrocznych... ludzi preodełujących i tym samym dodatkowo rozbestwiających i tak rozpasane korpo towarzycho. :-(
Obym się mylił.
Na razie jej nie widać.
Chociaż domyślam się że to złota era dla wydawców.