Reżyser Wiedźmina 3 opuszcza CD Projekt
Branża powiedzmy gier stała się cholernie toksyczna albo zawsze taka była, tylko nikt o tym nie mówił przed laty. A to dobrowolne odejście nieco pachnie mi, cytując klasyka, odejściem "na własną prośbę".
Ale tak delikatnie z innej beczki, to naprawdę niedobrze już mi się robi od tych wszystkich plotkarzy i oskarżycieli. To nie do końca związane z tematem, ale teraz pracę już można stracić albo zostać efektywnie zmuszonym do odejścia z niej za to, że się żonę zdradzało albo że ktoś oskarżył kogoś na twitterku o rzekome molestowanie. Nic to, że zdradzanie żony to świństwo, ale całkowicie prywatna sprawa. Nic to, że oskarżenia o molestowanie czy gwałt rzucane są bezpodstawnie i bezkarnie, a media bardzo chętnie je nagłaśniają i rujnują ludziom życie. Nic to, że bez wyroku czy nawet jakichkolwiek doniesień o sprawie sądowej wszystkie firmy odcinają się od oskarżonego (de facto niewinnego, jeżeli mu nie udowodniono winy) i powodują śmierć zawodową. Tylko tyle wystarczy: rzucone na twiterku oskarżenie, jakaś sensacja z życia prywatnego albo stwierdzenie czegoś niepoprawnego politycznie, a cancel culture i bezrefleksyjnie goniące za newsem media (lub, co gorsza, motywowane misyjnie ścieki jak część serwisów zachodnich) zrobią swoje i pogrzebią Cię żywcem. Orwell się w grobie przewraca.
Gość zrezygnował sam i w sumie swoim oświadczeniem się przyznał do tego, że zarzuty były prawdziwe. Bardzo dobrze, że co chwilę wychodzą takie sprawy. A wszystkim obrońcom uciśnionych mobberów życzę aby trafili pod skrzydła jednego albo drugiego i sobie tłumaczyli, że to tak musi wyglądać bo w końcu chodzi o góry pieniędzy, a przecież wiadomo, że zarządzanie przez strach jest najskuteczniejsze.
Branża powiedzmy gier stała się cholernie toksyczna albo zawsze taka była, tylko nikt o tym nie mówił przed laty. A to dobrowolne odejście nieco pachnie mi, cytując klasyka, odejściem "na własną prośbę".
Ale tak delikatnie z innej beczki, to naprawdę niedobrze już mi się robi od tych wszystkich plotkarzy i oskarżycieli. To nie do końca związane z tematem, ale teraz pracę już można stracić albo zostać efektywnie zmuszonym do odejścia z niej za to, że się żonę zdradzało albo że ktoś oskarżył kogoś na twitterku o rzekome molestowanie. Nic to, że zdradzanie żony to świństwo, ale całkowicie prywatna sprawa. Nic to, że oskarżenia o molestowanie czy gwałt rzucane są bezpodstawnie i bezkarnie, a media bardzo chętnie je nagłaśniają i rujnują ludziom życie. Nic to, że bez wyroku czy nawet jakichkolwiek doniesień o sprawie sądowej wszystkie firmy odcinają się od oskarżonego (de facto niewinnego, jeżeli mu nie udowodniono winy) i powodują śmierć zawodową. Tylko tyle wystarczy: rzucone na twiterku oskarżenie, jakaś sensacja z życia prywatnego albo stwierdzenie czegoś niepoprawnego politycznie, a cancel culture i bezrefleksyjnie goniące za newsem media (lub, co gorsza, motywowane misyjnie ścieki jak część serwisów zachodnich) zrobią swoje i pogrzebią Cię żywcem. Orwell się w grobie przewraca.
Branża powiedzmy gier stała się cholernie toksyczna
Stala sie toksyczna bo to cholernie stresujaca robota.
To sa wielomilionowe projekty, miliony ruchomych trybikow, podejmowanie trudnych decyzji, ryzyko, deadline nonstop ect.
Czasami ludzia puszczaja nerwy, co jest normalne przy tak duzej stawce.
Nikogo nie chce oceniac ani chronic. Ale niemal za kazdym sukcesem stoi ostry zapieprz i tyrania. Wystarczy poczytac jak Jobs zbudowal potege Apple i trzeba byc ostrym dupkiem zeby utrzymac firme w ryzach. Albo ksiazke "Krew, lzy i pixele". Albo ostatnio serial Last Dance jak Jordan cisnal druzynow z kolegi zeby zdobyc zwyciestwo w NBA.
Wszyscy bysmy chcieli zeby wszyscy byli usmiechnieci, mili, spiewali kumbaya i jeszcze miliony dolarow same sie zarabialy za usmiech i zyczliwosc.
Ale prawda jest taka ze zeby sie miliony zarabialy to droga jest w 99% przez przypadkach meke.
Zawsze była, bo wywodzi się w piwnic i garaży, gdzie mogłeś z kumplami przez całą noc kodować przy pizzy i piwie, rzucając do siebie sprośnymi żartami i po przyjacielsku wyzywać się od najgorszych. Świetne klimaty w gronie znajomych, ale nie gdy ten standard przeradza się w ogromną korporację i do tego grona znajomych zapraszasz osoby z zewnątrz, które już się nie odnajdują w crunchu i ziomalskiej atmosferze. Wtedy kodowanie po nocy staje się harówką, a sprośne żarciki molestowaniem.
Zdzisiu -> Dobrze mowisz, tylko bardziej powiedzialbym ze to jest problem kazdego duzego korpo, a nie konkretnie branzy gier video.
W momencie gdy masz 200-500 osob ciezko jest zrobic zeby wszyscy sie dogadywali i mieli to samo poczucie humoru i nadawali na identycznych falach, niz jak masz 5-10 osob.
Tak sobie myślę, że czynnikiem który odróżnia wypchnięcie takiego reżysera i mnie z miejsca pracy, zakładając że czynimy identycznie, jest sława. Gdy czymś się interesuje wystarczająco dużo ludzi to pojawia się olbrzymia presja na zachowaniu. I to jest słabe bo tłum jest emocjonalny, wręcz prymitywny. To było coś o czym pisał Sapkowski i REDzi wspominali głównie w jedynce. Przypomina to samosąd.
Doszliśmy do punktu w historii gdzie ostracyzm społeczny i samosąd internetowy stał się legalnym źródłem nacisku. Ludzie to nie sądy, bo nie są niezawiśli i łatwo nimi sterować, co otwiera ciekawe furtki. Jak dla mnie to cofnięcie się w rozwoju.
Wszystko zależy z jakimi ludźmi się pracuje.
U mnie w robocie szydera, kloaczne i seksistowskie żarty są o dziwo ostoją zdrowej atmosfery. I to zarówno w kontaktach miedzy pracownikami, jak i między podwładnymi i przełożonymi, niezależnie od płci - w końcu równouprawnienie!
Co zostało wypowiedziane na socjalu, zostaje na socjalu :)
A jak dochodzi do prawdziwych spięć, to idziemy na fajke, dajemy sobie po razie (merytorycznym póki co) i sztama!
Gdyby komuś przyszło do głowy zgłosić mobbing to wszyscy bylibyśmy udupieni.
Ale tak mamy już wypracowane relacje i tylko uważamy na nowych pracowników wprowadzając ich w świat firmowego życia towarzyskiego.
Odkąd zaczęła przynosić większy szmal niż np. film stała się jeszcze "toksyczniejsza". "Tosyczna" poczęła być od dawna ale nie była w mojej taka od zawsze. Wszystko zmienił szmal, jego ilość i "wielcy gracze" dla których konsument jest tylko kolejnym towarem.
Nie ma pewności ale to chyba było w filmie "Kasyno": "Po co pchać się u licha na pustynię? Po dolary po te pier... dolary!".
Osobiście uważam że nawet te wielkie inwestycje do których teraz firmy są zdolne nie są warte zniszczonego w mojej ocenie rynku. Szmiry którą się nam serwuje oraz braku częstokroć prawdziwej twórczości. Takiej z natchnienia. :-(
W sumie to wielu przypadków takich oskarżeń nie rozumiem. Zawsze, gdy ktoś jest o coś oskarżony, czy to molestowanie czy mobbing sprawa zostaje zbadana i gdy zarzuty zostają oddalone po zbadaniu sprawy, oskarżony i tak traci pracę, a za przyczynę podaje dobrowolne odejście, chęć oczyszczenia atmosfery lub, że nie chce budzić negatywnych emocji w ekipie. W moim przypadku taki człowiek po oczyszczeniu się z zarzutów powinien zrobić coś kompletnie innego i trzymać się zajmowanego stanowiska, bo przecież był niewinny i nic nie robił, więc po co ma odchodzić jeśli wywiązywał się z obowiązków? W sumie w mojej opinii odchodząc jedynie pokazuje, że jednak coś było na rzeczy. Oczywiście wiadomo, że i tak "góra" zadecyduje inaczej i "za zgodą" obu stron rozwiąże umowę po czymś takim, bo przecież łatwiej jest dbać o swój wizerunek i PR odcinając się od takiego gościa, niż publicznie go oczyścić i wspierać jeśli dochodzenie nie wykazało żadnych uchybień.
Bo to oczyszczenie jest zwykle ugadane przez obie strony. Delikwenta się oficjalnie "uniewinnia", żeby mu nie robić plamy w życiorysie i nie przekreślać jego dalszej kariery w branży, a jednocześnie się go zwalnia, żeby nie drażnić pokrzywdzonych jego obecnością w firmie.
Jeszcze trzeba dodać, że osoby (głównie z wysokiego stanowiska) mają duże zarobki, że dla nich odejście z firmy to wakacje. Odejdzie osoba, ucichnie spraw i wróci do interesu bo jest zbyt ważna by się go pozbyć. Patrz w przypadku Johna Lasseter'a (jeden z założycieli Pixara).
Pewnie cos bylo na rzeczy, ale konkretow to sie nigdy nie dowiesz.
Czy to bylo jakies fanatyczne znecanie, czy zwykle krzykniecia na pracownikow zeby sie wzieli do roboty.
Może. Ale nigdy nie słyszeliśmy tam rozmowy, więc nic nie wiemy, ani nie mamy pewność. To tylko twoje domysły i przypuszczenie, który lepiej jest nie plotkować, żeby nie pogarszać sprawy jeszcze bardziej. Wiedzą tylko ludzie, co pracują w CD-Projekt. Może o to zapytasz ich dla potwierdzenie, ale wątpię, by zechcą powiedzieć o tej sprawie dla NIEZNAJOMY Z ZEWNĄTRZ, a na dodatek WŚCIBSKI, który wtyka nos w nieswoje sprawy.
Wiemy tylko, że reżyser Wiedźmina 3 rzeczywiście odejdzie z CD-Projekt i to jest niezaprzeczalny fakt. Na tym poprzestańmy.
Wygląda na takie typowe "po cichu ukręcimy sprawie łeb, ale będziesz musiał odejść". Niemniej wierzę, że taka restrukturyzacja dobrze CDPowi zrobi. Poprawią się warunki pracy dla szeregowych pracowników, może management też zacznie działać tak jak powinien.
Żartujesz chyba, aby management zaczął działać jak powinien, musiałaby na nim spoczywać jakaś odpowiedzialność. Gdy jest obsadzony rodziną/znajomymi nie ma mowy o żadnej odpowiedzialności.
Według informacji Schreiera
Może i to dobry 'dziennikarz', ale jest wkurzający.. ciągle tylko aferki i ploteczki
Popieram. Dziennikarze zawsze pchają tam, gdzie nie proszą. Nigdy nie zrozumieją, że są sprawy, które lepiej nie plotkować, ani wyjść na światło dzienne. Plotki o takich sprawach czynią więcej szkód niż dobro. Wszystko ma swoją granicę. Są sprawy, które trzeba pokazać publicznie i są sprawy, które lepiej nie wyjść na światło dzienne. Tym bardziej, że niektóre sprawy nie są pewne, ani potwierdzone. Ale dziennikarze nigdy tego nie nauczą.
Całkowicie się z Tobą nie zgadzam - jeśli tylko Schreier opiera się na faktach i sprawdzonych źródłach (a mając taką renomę to raczej musi) to bardzo dobrze, że drąży temat.
Są sprawy, które trzeba pokazać publicznie i są sprawy, które lepiej nie wyjść na światło dzienne.
Gdyby tak miało wyglądać całe dziennikarstwo, to do dziś wiele ważnych rzeczy by nie wypłynęło na światło dzienne, a w przypadku giereczkowa, wciąż wydawałoby się, że tworzenie gier jest super bezstresowym zajęciem, w którym nie zdarzają się toksyczne zjawiska. Żeby nie było, to nie jest tak, że ja jakoś gościa uwielbiam, pewnie, goni za aferami, ale dobrze że jest ktoś, kto opisuje game dev od środka.
A co do Pana Reżysera Wiedźmina, zarzuty wycofane, niby nic się nie stało, ale przeprasza za całą złą krew, którą spowodował i mówi, że zmiana zachowania to długi i żmudny proces, więc coś mi tu mocno nie gra. Oczywiście - fałszywymi oskarżeniami można komuś zniszczyć karierę i tego bardzo nie lubię (oraz łatwowierności w takie oskarżenia) ale tutaj... no mam wrażenie, że coś jednak było na rzeczy, ale nigdy się tego nie dowiem, więc daleki jestem od osądów ;).
złota kura dla Jasona
Tego nikt nie umie udowodnić. Nawet ty i ja. Tylko ludzie w CD-Projekt wiedzą najlepiej.
Dobrze piszecie. To jest już niestety dość powszechny i poważny problem. Ale ten problem sięga jeszcze głębiej. Czemu? To wszystko dzięki Internetu i ... dziennikarze.
Dla przypomnienia, słynny Jaś Fasola też skomentował o problem "cancel culture".
https://www.gry-online.pl/newsroom/jas-fasola-rozwaza-powrot-kultowego-serialu-ale-jest-przerazony-w/z11f145
Nie ma już sprzątaczek teraz jeżdżą roboty i same zamiatają. A kibli nie muszą czyścic bo mają toitoie.
Tak jest w większości firm w branży. Lata lecą, starzy pracownicy odchodzą, nowi przychodzą.
Nie ma już sprzątaczek teraz jeżdżą roboty i same zamiatają. A kibli nie muszą czyścic bo mają toitoie.
To już nie te złote czasy. Teraz pracownicy mają kaczki i baseniki żeby od biurka nie odchodzili.
17 lat w CDPR. Jeszcze parę odejść to nie ma co już liczyć, że następna ich gra będzie wciąż mocna fabularnie.
3 Wiedźmin 3? Ok
To macie newsa, tym razem pozytywnego: CDPR skontaktowało się z twórcą moda HD Reworked Project. Wiele wskazuje, że będzie on częścią next-genowego update'u Wiedźmina 3. Fajnie? Fajnie.
Gość zrezygnował sam i w sumie swoim oświadczeniem się przyznał do tego, że zarzuty były prawdziwe. Bardzo dobrze, że co chwilę wychodzą takie sprawy. A wszystkim obrońcom uciśnionych mobberów życzę aby trafili pod skrzydła jednego albo drugiego i sobie tłumaczyli, że to tak musi wyglądać bo w końcu chodzi o góry pieniędzy, a przecież wiadomo, że zarządzanie przez strach jest najskuteczniejsze.
+1000. Nic mnie nie boli na tym forum tak bardzo jak ta wielka obrona biednych i na pewno pokrzywdzonych managerów i szefów niby-fajnych korpo. Schreier nigdy nie wyciąga na światło dzienne czyichś prywatnych spraw tylko rzetelnie opisuje sytuacje związane z miejscem pracy i podejściem zarządu oraz wysoko postawionych ludzi w studiach, ale i tak pełno ludzi piszących tutaj "ehhh zająłby się ten dziennikarzyna czymś pożytecznym, a nie jakieś robienie afer".
MAJOT14 mądra wypowiedź, akceptowanie patologii nie powinno być dopuszczalne nigdzie. Niektórym jak zaczynają pisać o CDprojket to wyłącza się normalne myślenie. Mają chyba małe ołtarzyki tej firmy w domu bo inaczej nie można tego wytłumaczyć. Ciekawa jak byłaby reakcja gdyby pisali p EA albo innej firmie.
To brzmi jak wygodny pretekst, a nie prawdziwy powód. No ale whatever, niech se robi co chce.
Tylko w czym problem? Niech odchodzi. Praktycznie żaden całe życie nie siedzi w jednej firmie. Nazwy tylko pozostają a w studiu inni ludzie. Korpo jak korpo , większość z was zapier.... tylko że za grosze. Grać nie macie w co?
Jako programista powiem wam jedno. To co w 99% przypadków kuleje to nie pojedynczy pracownik, ale zarządzanie nimi.
To co prawda inna branża, ale pokażę wam przykład. Ile trwa wymiana torów kolejowych na stacji w Polsce? Miesiąc? Pół roku? Widziałem ostatnio drogę w Nowej Rudzie, która na odcinku około 2 km była remontowana półtora roku.
Tymczasem przy odpowiednim zarządzaniu pracownikami:
https://www.youtube.com/watch?v=Xbijw9jiaLI
W 9 zrealizowano to, co w Polsce realizuje się miesiącami.
https://www.youtube.com/watch?v=btOE0rcKDC0&ab_channel=IarnrodEireann
Tu inny przykład. I powiem wam tak. Od 15 lat projektuję aplikacje webowe i ani razu nie spotkałem się ze zleceniodawcą, który naprawdę bardzo poważnie traktowałby etap projektowania i planowania pracy. Wszyscy uważają, że można iść na żywioł, zrobić parę modułów niech to sobie działa, a potem na bazie tego dodać coś, i kolejne coś i kolejne coś, a potem trzeba wracać i przebudowywać połowę silnika, bo nie przewidywał, żę to cyz tamto będzie tam funkcjonowało.
Ilość czasu marnowana przez programistów i grafikó tylko dlatego, że ktoś w nieprawidłowy sposób podszedł do projetkowania aplikacji jest po prostu niebotycznie wielka.
Do czego ty porównujesz. Polskę możesz porównać z Zimbabwe, a nie Chinami. Zobacz tylko ile tam jest ludzi przy budowie. U nas to maks 20 osób, a tam ze 200 i w takim gąszczu że trudno było by rowerem przejechać. W Chinach jest aktywna kara śmierci więc nie wykonanie budowy w czasie może skutkować zastrzykiem, a w Polsce nikt nic nie zrobi. U nas nawet policjant pałką nie może uderzyć bo zaraz zostanie dyscyplinarnie zwolniony. Może za 100 lat się coś zmieni jak wymrą wszyscy aktualni kiepscy politycy.
A co to trzeba pracować do końca w jednej firmie ? Dorobił się to może poszukać innej pracy w kraju lub za granicą. Jak jest taki dobry to za granicą będzie zarabiać cztery razy więcej wtedy i na waciki starczy :)
Za kilka lat planuje przejść na całkowitą samowystarczalność na wsi ,bez tego całego światowego syfu, przewiduje za dekadę, masę samobójstw, depresję jako chorobę cywilizacyjną, rozpacz egzystencjonalną.
Odkąd excel zarządza nami i progresja nas definiuje dzieje się dramat.
Wolałem czasy jak każdy wiedział że ta plama na drodze to krowi placek....
Trochę dziwne to oświadczenie ale jestem skłonna uwierzyć, że mogło tam dojść do mobbingu. Czasami na reddicie pojawiały się wpisy, że Badowski i Tomaszkiewicz są źródłem wielu problemów przy produkcji. Oby znaleźli kogoś kto lepiej umie zarządzać, bo szkoda żeby ich wewnętrzne problemy przenosiły się na gry jakie wydają.
A taki fajny kolo ze zdjęć i wywiadów się wydawał, uśmiechnięty i na luzie. Bankowo też go cisnęli z góry no i odczuwali to potem mu podlegli, do czego sam się przyznał w oświadczeniach. Gamedev to jednak rak ogromny, nie miejsca tam na żadne sentymenty, skoro z sympatycznego skądinąd Tomaszkiewicza zrobili potwora którego bali się ludzie. Smutne.
No tak fajny się wydawał w wywiadach i na zdjęciach. Bankowo w takim razie nie mógłbyś toksycznym współpracownikiem i wszystkie oskarżenia się fałszywe.
Gdzie są duże pieniądze tam jest i patologia. Kiedyś robiło grę kilku ludzi za parę tysięcy $ to nikt się z nikim nie spinał bo i po co. Teraz palma wszystkim odbija.
Nie ma to jak zniszczyć polską markę, a później ino tylko czekać jak ją wykupi jakaś obca korporacja, jak to się w Polsce ma zwyczaj robić i już nic nie będzie rodzimych firm, a ludzie będą pracować dla obcych w własnym kraju. Ale media też są super i w tym pomagają. Ludzi nie powinno obchodzić czyjeś prywatne sprawy od tego są odpowiednie instytucje, ale widać tak jak z aktorami, narobić szumu wokół prywatnej sprawy i człowiek nie może już grać w filmach mimo że jest w tym świetny. Jak widać takie czasy że zniszczyć człowieka można zwyczajna nieprawdziwą plotką, co jest dla mnie chore :|
Mobbing w miejscu pracy, niejako potwierdzony w prawdziwym mailu przez samego oskarżonego (wcześniej nikt na niego nie wskazywał) to prywatna sprawa i nieprawdziwa plotka? Ciekawa perspektywa, taka trochę naginająca logikę ze wszystkich stron.
A, nie super. Pozwólmy na mobbing i nękanie pracowników, żeby tylko ocalić cdp bo to POLSKA firma. A mnie to obchodzi? A co mnie obchodzi narodowość, dla jakie firmy ktoś będzie pracował? Jak mnie dyma polska firma to mam się cieszyć że przynajmniej nie pracuję dla zagranicznej? Co to za fikołki?
A, nie super. Pozwólmy na mobbing i nękanie pracowników, żeby tylko ocalić cdp bo to POLSKA firma. A c*** mnie to obchodzi? A co mnie obchodzi narodowość, dla jakie firmy ktoś będzie pracował? Jak mnie dyma polska firma to mam się cieszyć że przynajmniej nie pracuję dla zagranicznej? Co to za fikołki?
Te fikołki to logika typowego gimbonarodowca. Nie ważne, że Redzi kompletnie sobie nie radzą przy produkcji gier i przede wszystkim zarządzaniu własną firmą. Ma się utrzymać, bo kiedyś wypuścili parę fajnych i dopracowanych gier i są z Polski. To już nie ważne, że Redzi dopuścili się antykonsumenckich praktyk (kłamstwa na temat prac nad grą) do tego mobbing i crunch. A przez świadome decyzje zarządu to komu się ostatecznie obrywa za jakość gry? Ludziom odpowiedzialnym za grę? Nie. Szeregowym pracownikom, bo przecież Badowski, Iwiński i reszta to święte krowy i złego słowa nie można powiedzieć.
Każde korpo wygląda podobnie. Nawet takie które zaczęło się w piwnicy przy piwie. Chodzi o skale i ostatecznie chodzi o wielkie pieniądze. Nie ma sentymentów. Sam pracuje w korpo finansowym i pod względem zarządzania przypomina to ustrój komunistyczny. Co jest swego rodzaju paradoksem, instytucja na wskroś kapitalistyczna zarządzana jest jak ZSSR za sowich najlepszych czasów. I mi osobiście by to nie przeszkadzało -wolny rynek, chcesz tak pracować, to pracuj. Ale rzygać mi się chce, jak te korporacje pier olą jaki to dla nich prawnik jest ważny, jak szanują każdego człowieka. A do tego dbają o środowisko i o zrównoważony rozwój. A tak naprawdę liczy się $. Ta obłuda mnie przeraża. Jeszcze bardziej przerażające jest to, że w nią wierzymy.