Wielcy reżyserzy, których nienawidzili aktorzy
Michael Bay wielkim reżyserem? Przy takich nazwiskach jak Kurosawa, Kubrick, czy Coppola wygląda to zabawnie...
Owszem. Michael Bay nie pasuje zupełnie do tego szacownego grona reżyserów.
Zamiast niego pasowałby bardziej przykładowo jeden z wymienionych poniżej o ile byli nielubiani przez aktorów:
1) Federico Fellini - Wałkonie 1953, La Strada 1954, Noce Cabirii 1957, Słodkie życie 1960, Osiem i pół 1963, Amarcord 1973
2) Andrei Tarkovsky - Dziecko wojny 1962, Andriej Rublow 1966, Solaris 1972, Zwierciadło 1975, Stalker 1979, Nostalgia 1983, Ofiarowanie 1986
3) Ingmar Bergman - Siódma pieczęć 1957, Tam, gdzie rosną poziomki 1957, Źródło 1960, Jak w zwierciadle 1961, Goście Wieczerzy Pańskiej 1963, Milczenie 1963, Persona 1966, Szepty i krzyki 1972, Sceny z życia małżeńskiego 1974, Fanny i Aleksander 1982
4) Alejandro Jodorowsky - Fando i Lis 1968, Kret 1970, Święta góra 1973, Święta krew 1989
5) Ken Russell - Diabły 1971, Odmienne stany świadomości 1980, Gotyk 1986, Kryjówka białego węża 1988
6) Pier Paolo Pasolini - Włóczykij 1961, Mamma Roma 1962, Ewangelia według świętego Mateusza 1964, Ptaki i ptaszyska 1966, Teoremat 1968, Dekameron 1971, Salň, czyli 120 dni Sodom 1975
I tym podobni.
Któryś z nich z pewnością był niezbyt lubiany przez aktorów :)
Kurczę, pewnie te wszystkie wymienione przez Ciebie filmy są świetne, a ja widziałem tylko "Salň, czyli 120 dni Sodomy" i "Solaris".
Oba bardzo dobre, troszkę Solaris nużył momentami, ale klimat dosyć niezwykły, i chyba nie do końca zrozumiałem wszystko z tego obrazu, niemniej polecam obejrzeć, to na pewno :)
^Dzięki za wyręczenie... :D
Wśród współczesnych reżyserów faworyzowałbym jeszcze Inaritu, jednak pożądam(i mam nadzieję) na drugi film na miarę Amores Peros. (bo reszta to filmy dobre, ale nie wybitne).
Almodovar ma też dorobek porządny.
Dla mnie Kubrick to głownie nie Lśnienie, nie Pomarańcza...tylko genialny, klimatyczny Eyes Wide Shut
Plus muza z tego filmu miażdży
A ja jeszcze nie oglądałem tego filmu, ale czytałem, że jest jednym z najsłabszych w dorobku Stanley'a Kubricka. Mi się bardzo spodobał Barry Lyndon, piękne kino. Muzyka, zdjęcia, wszystko dopracowane w najmniejszych szczegółach, podobnie jak w "Amadeuszu" Miloša Formana. Do tego po prostu fajna historia, świetnie się oglądało, a pewnie jeszcze fajniej byłoby na konkretnym TV, na płycie 4K z HDR, z dobrym udźwiękowieniem. O, to by była bajka :D
Bardzo dobry jest też film "Ścieżki chwały". Kino wojenne, ale dosyć specyficzne, pewnie sporo osób się wynudzi, mi się bardzo podobał, świetne kino. Obraz, który pokazuje, że na wojnie nie ma zbyt wiele miejsca na patetyczne uniesienia, tylko strach przed śmiercią jest oczywisty. Polecam :)
Trochę ten artykuł ugładzony... Niektórzy z przedstawionych tu reżyserów są wiekszymi poje*ami niż opisano, są też inni, którzy tu by doskonale pasowali. Jako twórcy może i są świetni, ale jako ludzie to dno. I to nie chodzi nawet nielubienie przez aktorów, tylko zwyczajny brak moralności.
Michael Bay w tym gronie to jakiś nieśmieszny żart. To znaczy ja rozumiem że on może być kompletnym pajacem na planie, ale umówmy się, to NIE jest wielki reżyser.
Ja tam bym do zestawu dorzucił Johna Landisa zamiast Michaela Baya, który słynął ze swojej nieodpowiedzialności wobec aktorów. Myślę że każdy kto kojarzy jego osobę zna historię śmigłowca, który zmielił dorosłego aktora z dwójką dzieci na planie bo reżyserowi było za wysoko.
Herzog - najlepszy starwarsowy zły od czasu "Powrotu Jedi". Murzyn z Bresking Bad to przy nim jakaś parodia.
