Polski Kret przegrał z glebą na Marsie
Biorąc pod uwagę ile dostajemy pieniędzy z Niemiec, to rzeczywiście był niemiecki.
Kret został zaprojektowany i powstał w Niemczech. Element kluczowy dla powodzenia jego misji – mechanizm młotkujący, który ma wbić to urządzenie na głębokość pięciu metrów pod powierzchnię Marsa – został zaprojektowany i skonstruowany przez Astronikę, „bodajże jedyną firmę na świecie, która potrafi coś takiego zrobić” - jak twierdzi doradca jej zarządu Damian Szczerbaty. Silnik dostarczyła zaś szwajcarska spółka Maxon Motor z Sachseln w kantonie Obwalden. Obie firmy działały na zlecenie i za pieniądze DLR.
Projekt Niemiecki, nasze wykonanie kluczowego elementu.
Raczej wszędzie jest podawane, że to "Polski kret".
Jak go wysyłali na Marsa to wszyscy: Polski kret, Polski kret.
Jak okazało się, że nie dowiózł: NIE POLSKI, NIEMIECKI!
Niemieccy i polscy naukowcy współpracowali ze sobą, czyli inaczej mówiąc, stworzyli go wspólnie. Wiem, że dla niektórych tak abstrakcyjne pojęcia jak współpraca i współodpowiedzialność (co dopiero między krajami) mogą się wydawać dziwne, ale istnieje taki dziwny fakt, że dla innych nie jest to nic dziwnego.
Jak go wysyłali na Marsa to wszyscy: Polski kret, Polski kret.
Jak okazało się, że nie dowiózł: NIE POLSKI, NIEMIECKI!
Ciii..
„bodajże jedyną firmę na świecie, która potrafi coś takiego zrobić”
No chyba jednak nie potrafi
„bodajże jedyną firmę na świecie, która potrafi coś takiego zrobić”
No chyba jednak nie potrafi
Wyprodukowali element, który spełniał wymagania. Zgodnie z projektem.
Przeczytaj proszę dlaczego misja się nie powiodła.
Tu raczej zaskoczyły same warunki na Marsie.
Nawet w sumie nie musisz czytać całego artykułu. Masz sekcje ze skrótem a tam jak byk jest napisane:
powodem tych problemów była gleba, która nie zasypywała tworzonego przez „Kreta” otworu, przez co powstałe tarcie nie było wystarczające, by mógł on wwiercić się głębiej.
No, nawet skonstruować urządzenia do wwiercania się w randomowy grunt w randomowej lokalizacji położonej zaledwie kilkadziesiąt milionów kilometrów od laboratorium nie potrafią. Papraki.
Kubusiu, pochwal się swoimi osiągnięciami. Co dziś osiągnąłeś ? Może udało ci się trafić strumieniem do kibelka ?
Po ciszy wnioskuje, że się nie udało...
Po pięciuset uderzeniach było jednak jasne, że misja polskiego urządzenia dobiegła końca
Biją naszych na Masie !!
Wiadomo, nie każdy projekt naukowy musi się udać, no nic mam nadzieje że w kolejnych misjach NASA/ESA naszym lepiej pójdzie, tym samym czekam na lądowanie Perseverance w lutym 2021 na czerwonej planecie, jeszcze większy pojazd niż poprzednie, dokładniejsze instrumenty oraz dron śmigłowy do badania atmosfery Marsa, pierwszy taki pojazd ludzkości.
Ja nadal czekam na jakieś zdjęcia Marsa nie będące płaską, czerwonawą pustynią. Chciałbym zobaczyć te kaniony (11km głębokości, 5 tysięcy długości) przy których Wielki Kanion Kolorado to takie tam małe wgłębienie.
Trochę głupio wyszło, że go użyli na glebie do której nie został zaprojektowany, trzeba było bardziej popracować nad tym gdzie to miało wylądować, a nie gdzie będzie to będzie, poradzi se lub nie
Co się dziwić. Jak mnie majster drzwi montował, to też krzywo śrubę wkręcił. Na pytanie czemu tak, okazało się ze trafił na zbrojenie, a nie materiał z jego marzeń. I przypominam: nie działo się to na Marsie. Ot życie.
Coś przekombinowali. Jak można uzależniać możliwość wwiercania się od tego czy jest zasypany - ale może się nie znam.
Ktoś przygotował specyfikację gruntu w jakim kret będzie kopał (pewnie na podstawie próbek). Okazało się zapewne, że grunt jest bardzo sypki, przez co kret będzie zasypywany, co może być problemem. Inżynierowie postanowili przekuć to w zaletę. Instytucja, która zlecała zaprojektowanie kreta, to zaakceptowała, bo najpewniej wszystko wskazywało, że w takim gruncie będzie kopał.
Polecieli, grunt był inny. Pierwsza iteracja do wyrzucenia. Normalna rzecz na Ziemi, rzadko kiedy coś, co jest zaprojektowane od nowa od razu działa tak jak powinno. Tylko na Ziemi możesz wykonać wiele badań, które pozwolą na lepsze określenie warunków pracy. Na Marsie to trochę wróżenie z fusów.
Jakby wysłali prawdziwego Kreta z Polsatu to by się dokopał a tak wysłali jakąś podróbę i jest to co jest hehe
Bruce Willisa nie było to i się nie wiercił.
Przeciez został na komecie i wybuchł razem z bombą. sam widziałem. nie ma dwóch brusuf łilisuf.
Czyżby ktoś od Redów robił lądownik. Dlatego nie podołali.To już się staje u nich normą.