Pomysł Elona Muska na kolonizację Marsa przypomina The Outer Worlds
Muskowi chyba się wydaje, że jak poleci na Marsa to zostanie władcą absolutnym którego nie ima się ziemskie prawo. Może i tak będzie ale kolonia na Marsie nie pociągnie długo bez kroplówki z Ziemi.
Jeśli kolonia będzie potrzebowała tej kroplówki z Ziemi, to będzie skazana na porażkę. Musi być w pełni samowystarczalna w innym wypadku nie widzę jej sensu.
Przez pewien czas nie będzie - wystarczy spojrzeć na "kolonizację" ameryki (wiem że to nie adekwatny przykład gdyż byli tam rdzenni mieszkańcy ale jest to pewna analogia), towary i surowce będą dostarczane z ziemi do czasu aż miejscowe fabryki wyprodukują potrzebne rzeczy.
brytyjczycy płynęli do raju godzie łatwo było zdobyć jedzenie i klimat był umiarkowany. Na marsie jest tylko pył i promieniowanie. W dodatku przez pierwszy okres będzie to podróż w jedną stronę. Raczej wątpię, żeby w przyszłości były tam jakieś inne kolonie niż tylko czysto naukowe.Tam nie ma niczego przydatnego, ludzie tam chcą lecieć tylko z ciekawości i dla chęci podboju. Coś jak zdobywanie mount everest, dużo ludzi się tam pcha ale nikt nie chce tam zostać na dłużej.
zcaalock dobrze mówi. To inna skala problemu, wtedy za oceanem wystarczała siekiera i łuk i można żyć. Na Marsie nawet nie ma porządnej atmosfery. Przeżycie tam wymagać będzie zaawansowanej technologii i jej utrzymywania. Awaria oznacza prawdopodobną śmierć. A wszystko się psuje i zużywa i trzeba to serwisować i naprawiać, nie wystarczy postawić raz. A do tego potrzebny jest cały skomplikowany łańcuch wytwórczy dla wielu różnorodnych rzeczy. Od reaktorów po szczoteczki do zębów. Nawet po glebę i składniki odżywcze dla organizmów żywych.
Mars nie stanie się samowystarczalny bo wielkie kolonie tam są bezsensowne. Jedyny sens to wartości naukowe i prestiżowe jak z bazami na antarktydzie. Może jeszcze górnictwo jeżeli znajdzie się jakieś złoża rzadkich pierwiastków. Zapewne jakieś tam są skoro są na Ziemi.
Niektórzy, żeby opłacić podróż do Ameryki dobrowolnie oddawali się w niewolę na czas określony, więc pożyczka nie wydaje się taka zła.
Tylko to może być pożyczka na takich warunkach, że nie da się jej spłacić i taki kolonista zostanie tym indentured servantem na "nieco dłużej", czyli w praktyce niewolnikiem.
tylko żeby nie skończyło jak w grze Hegemonia legions of iron marsjanie walczyli ziemianami.
Kiedyś czytałem ciekawe opracowanie brytyjskich socjologów i psychologów na ten temat (jeśli je znajdę dodam link). Wysunęli tam teorię wg. której pierwsze pokolenie będzie jeszcze czuć związek z Ziemią ale już najpóźniej trzecie będzie ją uważało za "ojczyznę przodków" i nic więcej. Będą się oni uważali za "Marsjan" tak jak po rewolucji w stanach kolejne pokolenia uważały się już za Amerykanów a nie Brytyjczyków. Zresztą z powodu odległości takie nazwy jak USA, Rosja czy Brazylia będą dla nich stanowić raczej coś abstrakcyjnego. W dłuższej perspektywie "Marsjanie" mogą ostatecznie ogłosić secesję pytanie co dalej - ułożenie stosunków z koloniami może być trudne. Jeśli Ziemia będzie się rozwijać jak dotychczas to dla Marsa będziemy zatrutą i przeludnioną planeta pełną przemocy, wojen i biedy. Dodatkowo może tu pojawić się czynnik ekonomiczny - jeśli Mars jako planeta będzie posiadał jakieś cenne minerały i będą one przesyłane na Ziemię to mieszkańcy planety mogą uznać to za pasożytnictwo. To trudny problem i może się okazać że nasze modele zachowań społecznych czy politycznych w żaden sposób nie wpasują się w to co przyniesie przyszłość.
Mars nie jest planetą do życia, bez wsparcia Ziemi żadna kolonia się tam nie utrzyma.