Reżyser Johna Wicka lubi oglądać swoje filmy w kinie. Ma dobry powód
Ostatnie pójście na Johna Wicka 3 to było jedno z najgorszych w moim życiu. Za nami siedziały dzieciaki tak z 12-13 lat, więc zdecydowanie nie powinny tam być. Za każdym razem, gdy John kogoś brutalnie mordował wyrażały głośno swój zachwyt i się śmiały. Babka obok po 20 minutach nie wytrzymała i im zagroziła to się uciszyły, ale ogólnie jest to jeden z większych powodów dla których nie lubię chodzić do kina.
Kino:
- reklamy, potrafiące trwać ponad pół godziny. Czyli płacąc za bilet, płacę, między innymi - za oglądanie reklam... Serio?
- publiczność. chrumkanie, mlaskanie, szeleszczenie, telefony, komentowanie na głos, itd. czyli płacąc za bilet, płacę, miedzy innymi za to - że mi ktoś przeszkadza oglądać film
vs
Dom:
- obraz mam o podobnym obszarze krycia (kątowym) mojego postrzegania, czyli i imersja podobna do tej z kina
- dźwięk mam 5.1, z mocnym soobwuferem (bass), czyli dość mocno w odczuciu zbliżonym do kinowego nagłośnienia
- brak minusów z kina, powyżej wymienionych
- jak mi się zachce siku, jeść, pić - pauzuję film, by potem móc go wznowić
Podsumowanie: na co mi to kino?
Ale jednak reklamy, bilety po 20-kilka złoty, przeszkadzający ludzie obrzydzają mi kino i coraz ciężej usprawiedliwić mi wyprawy do niego.
"Kino ma kilka zalet, jak zajebiście wielki ekran i dźwięk którego nie uzystasz nawet najlepszym systemem 5.1 (którego większość osób jednak nie ma.)"
- sama wielkość ekranu nie ma znaczenia. Można siedzieć od ekranu kinowego w odległości kilometra, i ten ekran będzie dla nas wielkości biedronki. ;) Znaczenie ma stosunek wielkości ekranu do odległości od ekranu. Zatem można odpowiednio sporym TV/monitorem, mieć relatywnie "większy" ekran, kiedy jest on odpowiednio od nas blisko, niż siedząc np. w ostatnim rzędzie w kinie, bo liczy się pokrycie naszego pola widzenia - takim ekranem. Dodatkowa zaleta, własnego ekranu w domu, to taka, że jesteśmy w stanie uregulować sobie sami, jakie pokrycie naszego pola widzenia, nam pasuje. Bo np. siedząc w kinie w pierwszym rzędzie, możemy nie pokrywać cały ekran, w naszym ostrym i z uwagą - polu widzenia, i trzeba będzie kręcić głową na boki by ogarnąć całość kadru filmowego.
- co do udźwiękowienia, to nie jestem audiofilem, by odczuć różnice między kinowym nagłośnieniem, a 5.1 w domu, takim z mocnym basem. Nie twierdzę, że tej różnicy nie ma, bo pewnie jest. Tylko, jeśli ja jej nie odczuwam tej różnicy, oglądając film, kiedy moja uwaga jest skoncentrowana głownie na obrazie i fabule, to nie znajduję powodu, bym szukał tej różnicy - na siłę, w sali kinowej. Dodatkowo - głośność, mogę ją w domu sam sobie poziomować, gdy nie jestem przygłuchy, i nie potrzebuję jej na maksa. ;)
moge cie dotknac?
https://www.youtube.com/watch?v=mL9XxGr6fYU
PS a tak serio to nigdy kina nie lubiłem... Byłem kilka razy w życiu, a większość premier miałem na konsoli, TV z DVD czy PC lub laptopa.
PS2 w kinie zawsze było dla mnie za głośno. Pewnie dla Was to dziwne, ale mam bardzo wrażliwy i dobry słuch. Muzyki na słuchawkach słucham prawie na najniższym poziomie i zawsze słyszę więcej niż inni. Stąd wiem kto mnie zawsze obgaduje będąc w drugim pokoju mówiąc szeptem. Robię też za tester samochodowy jak komuś coś puka stuka i nie może tego namierzyć, ja dokonuję tego bezbłędnie. Natomiast huk w kinie powoduję że cierpię, szczególnie przy dość głośnych filmach. Może powinienem zająć się otwieraniem sejfów jak Kwinto, ucho od śledzia.
Jeśli ktoś jednak chciałby zobaczyć Johna Wicka na Netflixie, to taka możliwość jest tylko do 06.07.
Johna Wicka to się przyjemnie oglądało ze znajomymi.
Polecam serię.
Kino i VOD mają zwoje zalety, kto co lubi.
Mnie odrzuca hałas w kinie (nagłośnienie dla przygłuchych).
Do tego Polski rząd chce wprowadzić od 30 lipca podatek od VOD :P
Preferuje w domu bo poza Hobbitem, nic innego nie bylo w plynnym formacie tzn 48fps a dzieki aplikacji SVP, mam sztuczne 60 czy 144 bo na tyle ekran pozwala i nic mi to nie przeszkadza a poprawia komfort ogladania