Indiana Jones 5 ma nowego, doświadczonego reżysera
Z jednej strony kompletnie tego nie widzę. Poprzedni IJ to była padaka a Ford jest ponad 10 lat starszy. Z drugiej strony Mangold. No nie wiem czego się spodziewać.
O to to, taki Tąb Rajderowaty. Trochę zagadek, trochę walki, trochę wspinaczki i strzelania z pejcza w nazistów!
I dobrze, może w końcu film wyjdzie w tym stuleciu.
Film powinien jednocześnie zaprezentować nam nowego następce Jones'a, oczywiście moim i nie tylko moim kandydatem do tej roli jest Chris Pratt, pasuje do tej roli świetnie, bo na pewno prędzej czy później ktoś będzie chciał zrobić jakiś reboot/softreboot
Czas najwyższy. Ale moim zdaniem nadal wybór jest jeden: Anthony Ingruber. Gość wygląda jak młody Ford (i miał już okazję zagrać jego młodszą wersję). https://www.youtube.com/watch?v=q7xWJHXY8ws
Sądzę, że Pratt świetnie nadaje się na Indiego. https://www.youtube.com/watch?v=icGTDi6DU-I
Jako ciekawostkę dodam również ten filmik, w którym Pratt był bardzo speszony pytaniem o rolę Indiany Jones'a https://www.youtube.com/watch?v=Jd98-b5cJzE
Co do Ingrubera, powiem tak: obsadzenie go w roli Indiany Jones'a wyrządziłoby mu wielką krzywdę. Jest on młodym aktorem bez większego dorobku i w przypadku przypisania mu tej roli, do końca życia zostałby zaszufladkowany jako "ten co grał młodego Harrisona Forda." W roli tej nie mógłby też rozwinąć się jako aktor, bo wszyscy oczekiwaliby od niego dokładnego kopiowania tego co robił Ford. Pratt ma większe doświadczenie oraz swój własny wizerunek aktorski, dzięki czemu może dowolnie interpretować daną mu rolę i nikt nie będzie od niego oczekiwał, że będzie kalką Forda.
Jestem zdecydowanie przeciwny umieszczania kogokolwiek innego niż Ford w roli Indiany. To już nie będzie to samo. Nawet z tak niezłym aktorem jak Pratt. Film Solo pokazał że nie da się umieścić kogoś w butach Harrisona bo po prostu się to nie uda. Z drugiej strony uważam że Ford jest za stary na przygody i bieganie po świątyniach.
Z Indianą Johnesem trzeba po prostu skończyć. Wymyślić jakąś nowa postać. Niestety w Hollywood pozbawionym nowych pomysłów to się nie stanie a Ford potrzebuje kasy na nowe samoloty do rozbijania więc mamy przed sobą niezbyt ciekawą w moim mniemaniu przyszłość.
Odpowiadając na kilka komentarzy jednocześnie, pamiętam jak chciałem bardzo żeby w prequelu o przygodach Solo grał właśnie Ingruber, ale koniec końców spodobało mi się to jak Aiden zagrał, bo wypadł na prawdę przyzwoicie, a hejtowalem ten wybór od początków powstawania tego filmu, co do zastąpienia Forda, nie mówie że Pratt miałby być Indianą, a ot jego następcą, i mam tu na myśli fabularne zastępstwo które byłoby właśnie w tej odsłonie pokazane, np w ostatniej scenie przed napisami, albo i po napisach
A co do Solo to tam nie udało się kilka innych rzeczy, sami aktorzy byli dobrzy i to nie był problem tego filmu, przede wszystkim taki nijaki marketing i za dużo Gwiezdnych Wojen, film wyszedł pół roku po Last Jedi który także przyczynił się do słabego wyniku Solo, bo jak wiadomo, po Last Jedi opinie są mieszane.
Ja się nie mogę doczekać, nieważne co z tego wyjdzie. Chociaż chciałbym, żeby marka odżyła i była regularnie kontynuowana z nowym głównym bohaterem.
Już poprzednia część z 2008 r. nie była niczym szczególnym. Gdyby Sienkiewicz żył w naszych czasach, pewnie nie mógłby poprzestać na Trylogii, podobnie Tolkien. J.K. Rowling coś o tym wie.
No przecież nie poprzestał. Poszczególne części trylogii były przecież sequelami. Taki Wołodyjopwski czy Zagłoba to we wszystkich częściach występują. Nawet poboczne postacie np. Ketlinga są i w Potopie i Panu Wołodyjowskim.
Trylogia to klasyczna sequeliada na bazie popularności poprzednich części. Jakby Ogniem i mieczem nie chwyciło, nie byłoby Potopu, czy Pana Wołodyjowskiego.
Ford już trochę za stary na bójki i ucieczki przed pociskami czy pułapkami. Zdecydowanie przydałby się nowy bohater, a Indy mógłby pełnić rolę pomocniczą, coś jak Sully dla Nathana. Tak, żeby było widać, że dalej ciągnie go do przygód, może kilka scen pokazujących, że mimo wieku wciąż jeszcze może, ale niekoniecznie rwie się do działania na pierwszej linii. Przy okazji mielibyśmy rozwiązany problem, że dla wielu osób jedyny Indy to Ford i nikt inny.
Tiaa... Gandalf też już za stary na ucieczki, pogonie, pojedynki i włóczenie się po lasach i dziczach.
Niektórym to już naprawdę na punkcie wieku odwala, to hołubienie młodości to jakiś chory fetysz. Swoją drogą jak Ford zagrał w Star Wars to był już grubo po 30-tce. Gdyby wtedy był intenet i wyszła informacja o castingu to na pewno znalazł by się jakiś Jerry_D, który by twierdził, że już jest za stary na tą rolę.
Ma swój wiek, i wystarczy dopasować do tego wieku scenariusz i film może być dobry. I tyle. W roli Lary Croft coraz młodsze laski, a filmy coraz gorsze.
A co z shila lebufem? Juz go wykreslili z kanonu po 4czesci tak jak z transformesow?