Google to słaby lekarz, ale ludzie i tak szukają diagnozy
Ja mam głupie plamki na stopie. Jak googlowałem to może to być:
-pękające krwinki, które na nic nie wpływają
-genetycznie
-słabe krążenie (tu już poważniej)
Nie ma na to leku. Jednym to znika, jednym nie.
Oczywiście mógłbym pójść do lekarza i ten by dał diagnozę, tylko gdzie byłby fun? :D
Ja proponuje przestać sobie wymyślać chorób tam, gdzie ich nie ma. Druga sprawa jest często taka, że ludzie coś tam odczuwają, jakaś dolegliwość, napięcie i idą z tym do lekarza a to zwyczajnie zalegająca emocja(lub emocje) budzi się z nieświadomości do świadomości. A brak czucia własnych własnych emocji to patologia i prowadzi do chorób somatycznych. Tak wiec jak czujesz szybsze bicie serca, nagłą potliwość, kwasy w żołądku się przelewają, to nie musi oznaczać raka trzustki czy bóg wie co tam jeszcze ale może być i na 95% jest to STRACH.
Ze wszystkich ciężkich do współpracy rodzajów pacjentów, obok roszczeniowego stoi właśnie "góglowo" dokształcony, który przychodzi na weryfikację wiedzy lekarza.
Najczęstsza reklama to "cudowne pigułki na odchudzanie". Tylko idiota na to nabierze. XD
"Ze wszystkich ciężkich do współpracy rodzajów pacjentów, obok roszczeniowego stoi właśnie "góglowo" dokształcony, który przychodzi na weryfikację wiedzy lekarza."
Pytanie tylko skąd się to bierze?
Bo oczywiście chamów i gburów nie brakuje, ale jeżeli ja np. jakiś czas temu po wizycie u Pani doktor dostałem receptę na coś, czego nie mogłem dostać w 3 aptekach, a dopiero w czwartej dowiedziałem się, że tego nigdzie nie dostanę, bo tego już nie produkują to... To jak mam zawierzać się "tytułom"?
Inna na kaszel i wiecznie zatkany nos, które wiązałem z poprzednim zakładem pracy, zapisała mi Erdomed i doradzała kolejne badania i prześwietlenia...
Na początku czułem się po tym aż za dobrze, potem się przyzwyczaiłem, ale jak przestałem brać, to problem wracał...
A potem przysłuchałem się jednego typa, którego większość nazwałaby jakimś szamanem, czy innym znachorem, przez co odstawiłem... Aj tam odstawiłem - POTĘŻNIE ZREDUKOWAŁEM cukier w diecie (a kto by mi powiedział w jakimkolwiek gabinecie że w samym chlebie jest masa cukru?) i zrobiłem śmieszne ćwiczenie z wstrzymywaniem oddechu kilka razy...
I kaszel ustał, nos odetkany, a prawie 3 dychy na jedną paczkę Erdomedu zaoszczędzone...
Po pierwsze - sam zasygnalizowałeś, lekarz też człowiek, też się myli, są geniusze, głąby, mili i chamy.
Po drugie - może jakbyś nic nie zrobił, to być może samo by przeszło. Na Covida jedni umierają, drudzy nawet nie wiedzą, że mieli.
Po trzecie - ilu ludzi, tyle opinii o chorobach i lekarzach. Poza tym gdyby wszystko się fajnie leczyło, to bylibyśmy nieśmiertelni.
ad 1) Dokładnie.
ad 2) Męczyło mnie to przez miesiące. Samo na pewno by nie przeszło, a przeszło jak "inaczej zareagowałem". A sprawy tego SARS 22, czy jak mu tam nawet nie poruszajmy, bo to kabaret...
ad 3) Co najwyżej długowieczni, czy coś w ten deseń - śmierć to nie choroba.
Trochę ponad rok temu np. zauważyłem u psa powiększone węzły chłonne, wyszły mu takie kulki, na pierwszy rzut oka nawet weterynarz nic nie wykrył, ale że ja znałem każdy cm tego psa, widziałem że coś nie gra. Jak się okazało większość źródeł w googlach podawała że to chłoniak i dokładnie tak było, przebieg choroby też zgodny z opisem, z tym że dzięki szybkiemu wykryciu psu udało się pożyć trochę dłużej i to bez męczarni.
Można się śmiać, ale jakbyśmy z każdym strupem latali do lekarza to można się nabawić hipochondrii, nie ma co zbytnio wierzyć, ale nie ma też co lekceważyć. Lekarze też mają w tyle wiele rzeczy i kobieta(bo nie nazwę jej lekarzem) moje zapalenie płuc chciała leczyć herbatą z miodem. Zapewne spowodowane to było tym że było to blisko wolnych dni, pomiędzy świętami więc pewnie myślała że chcę wydębić l4.
Ja też zawsze zaczynam od Google, ale to z przezorności : czy mam dzwonić na pogotowie, umówić się do NFZ na za miesiąc, czy prywatnie na jutro. Mam wrażenie, że większość stron w Polsce jest całkiem rzetelna i zawsze starają się podać dużo szczegółów i inne choroby, tak by diagnoza była sprawna. Mi się ostatnio działy cuda i lekarze z dwóch teleporad zglupieli. Dopiero jak byłem chory tydzień to po długim szukaniu udało mi się namierzyć rzadkiego wirusa, którego droga infekcji była dla mnie wielce prawdopodobna. Kiedy w końcu mogłem spotkać się z lekarzem twarzą w twarz, to po wzięciu gigantycznej książki doktor potwierdziła moje przypuszczenia i przy okazji wytłumaczyły się rzeczy dziejące się ze mną od lat. Byłem jednocześnie zdołowany (nosicielstwo) i szczęśliwy, bo w końcu wiedziałem jak się dziadostwa pozbyć i na co uważać, żeby "nie wywoływać wilka z lasu". No ale wiadomo, zawsze się znajdzie ktoś, kto panikuje i od bólu zęba wyjdzie mu ciąża i 10 nowotworów... Jednak najgorsi są lekarze, którym się coś wydaje, a po 3 antybiotyku wysyłają do innego lekarza, bo im ręce opadają, a wystarczyło zacząć od badania. np. krwi.
No no, 1/3... to ciekawe, bo kiedyś się obudziłem z zaje...tym bólem brzucha, szybko do googla, wyszło mi, że mam wyrostek. Pojechałem do szpitala, miałem badania zrobione, krew itd itp, powiedzieli że nie wiedzą co to. 2 lata i 3 wizyty w szpitalu później dokładnie z takimi samymi objawami, doszli kuźwa do tego, że to wyrostek.
Jak bym brał na serio wszystko co piszą w internecie odnośnie medycyny, to od 25 lat powinienem nie żyć.
Od razu mi przyszła na myśl Edyta Górniak, która poczytała coś na google i chce debatować z Ministrem Zdrowia, który jest profesorem nauk medycznych, a ona nawet nie ma matury. :D Takie spotkanie śmiesznie by wyglądało.
Z wlasnego doswiadczenia - mialem takie nieduze nietypowe znamie na plecach, ktore od jakiegos czasu zaczelo sie tak jakby jakos zmieniac. Wyguglalem (na calkiem powaznych stronach) test "czy to aby nie czerniak". Sprawdzilem, no i wyszlo, ze tak, to czerniak, wszystkie 4 objawy sie zgadzaly.
Lekko wystraszony (bo akurat mialem w rodzinie, fakt ze od strony zony, przypadek ze 35-letnia kobieta zmarla na czerniaka) poszedlem do dermatologa-onkologa, ktory po pierwszym badaniu stwierdzil, ze faktycznie mu to wyglada na czerniaka w pierwszym stadium, choc pewnosci nie ma, bo jednak nie do konca wszystko mu pasuje. Auc...
Zrobilismy po paru dniach kolejne, bardziej szczegolowe badania - nadal "na dwoje babcia wrozyla". No to ciach, 10 minut w miejscowym znieczuleniu, znamie wyciete i poszlo do badania hist-pat. Trzy tygodnie nerwowego oczekiwania - diagnoza: jednak nie, lagodna zmiana, ale mogla z czasem zezlosliwiec, wiec dobrze ze ja usunieto.
Wiec wiecie, choc nie polecam Google jako diagnosty, to jednak czasem moze miec racje, a kto wie, czy przez to ze mnie wystraszyl i poszedlem do lekarza, nie ocalil mi zycia, bo inaczej pewnie bym odwlekal wizyte "na swietego nigdy". I moze poszedlbym za pozno - a wczesnie wykryty czerniak jest uleczalny w 90%. Lecz gdy sie juz rozwinie i daje przerzuty, to wtedy szanse wyleczenia robia sie malutkie.
Wiec tak przy okazji polecam - ogladajcie swoje pieprzyki, szczegolnie te duze, o nieregularnych ksztaltach, wystajace ponad skore, nierownomiernie ubarwione. Serio, serio.