Cześć,
Najpierw tło.
Miałem całkiem sprytny plan, by po wykończeniu chałupy, w przyszłym roku kupić sobie jakieś fajne autko, ale po rozważeniu kwestii BHP, prędzej odwiedzę mamę pieszo (400 km), niż zaryzykuję podróż znanym mi przewoźnikiem, którego właściciel z chytrości pierze papier toaletowy i coś nie wierzę w to, że nie pakuje pasażerów pod korek.
Zamierzam więc kupić samochód wcześniej, niż planowałem. Czerwiec? Lipiec?. Może wyłuskam na to ze 25-30 000. Tu zaczynają się schody.
Moja wiedza na temat motoryzacji jest taka, że nie odróżniłbym wału korbowego od błotnika. Coś tam niby poczytałem, ale jeśli wiedza dziennikarzy motoryzacyjnych o samochodach jest taka, jak dziennikarzy naukowych o nauce, to tym bardziej wolę zapytać tutaj.
Co wziąć w tym budżecie? Jaka marka, model, rocznik i na jakim silniku (dziennikarze motoryzacyjni piszą, że diesel)? Powiedzmy, że jeśli miałbym do wyboru markę dla plebsu ze średnim przebiegiem i coś "kultowego" zajechanego do granic możliwości, to pewnie wziąłbym to pierwsze.
Wymagania:
- w tym budżecie wystarczy, żeby się kółka kręciły i nie rozleciał się w połowie trasy. Cała reszta będzie miłą niespodzianką.
- żeby nadawał się na dłuższe wyjazdy, dość częste. Na mieście będzie używany minimalnie lub prawie w ogóle.
- niekoniecznie kombi. Jakoś wizualnie mnie nie przekonują.
Wizualnie lubię SUVy, ale za coś ktoś gdzieś pisze o dużym spalaniu. Poza tym, w tym budżecie, dostałbym raczej rupieć z trzeciego tłoczenia, na częściach od Ursusa. Może jakaś Octavia?
No, to jak już ustaliliśmy, że nie mam o tym pojęcia, to z chęcią poczytam, co tam polecacie.
A tam, pisz :). Jak polecisz multiplę, to najwyżej jej nie wezmę ;).
Mnie musieli tłumaczyć żarty z BMW, bo sam bym nie zrozumiał, więc nie mam uprzedzeń. W życiu miałem tylko Volkswagena Polo, a od 10 lat nie jeździłem dokumentnie niczym (będzie trzeba wziąć jakieś jazdy doszkalające).
Ja bym brał Volvo S60. Samochody są mocne i nie ma problemu do nich z częściami.
Dokładnie, Volvo będzie dobrym wyborem, ewentualnie jakiś Azjata z silnikiem R4 np hyundai, proste w budowie, proste w naprawie, nie zapłacisz wiele w przypadku ewentualnych napraw, na pewno odradzam Audi pod tym względem.
MM nie bede sie rozpisywal, chyba ze wyrazisz taka potrzebe. Kup sobie jakas zadbana Yariske!
Nie idz w strone jakis wynalazkow, szkoda sobie szargac nerwow jak sie nie ma o tym zbytnio pojecia.
Hej Dracula, dzięki.
Znajomy dał mi pół roku temu pojeździć Yariską i wrażenia całkiem ok. Wiem, że w polskich warunkach to jest bardzo pewny wybór. Zastanawiam się tylko, czy przy dłuższych przejazdach nie byłoby dyskomfortu. Jestem wielkim chłopem. Ale ok, Yariska dodajemy do listy obserwowanych :).
MM, zanim mi typek w Mondeo nie zaparkowal w bagazniku, uzywalem Yarski z silnikiem 1.33 jak alternatywnego auta na dojazdy do pracy, jakies 120 mil dziennie. Wiec mozna powiedziec, ze warunek jest odhaczony;)
Ja wielki nie jestem, tuz ponizej 180, ale Yariska 5 ci drzwiowa byla na tyle duza ze mialem wystarczajaco miejsca majac dwa foteliki dla dzieciakow z tylu. Dosc duze pole regulacji. Dynamika na tym silniku jest OK, nie jest to rewelacja, ale chyba ze zamierzasz sie scigac na A2 z buraczkami w 12 letnich wieswagenach. choc i tutaj bym nie przesadzal bo ja swoja bez problemu rozpedzalem do 110mil/h ;)
Yariska nie jest nowoczesnym autem pod wzgledem konstrukcyjnym, ale jest autem solidnym i idiotoodpornym, jesli serwisowane w miare regularnie, to jedynie lejesz i jezdzisz. Powaznie, to auto nadal bedzie na chodzie, kiedy te wszystkie golfiki i inne zajezdzone poniemieckie szroty beda staly juz w pokrzywach. Za ta kwote znajdziesz auto a miare mlodawe, co jest o tyle wazne, ze nie bedziesz sie musial co tydzien martwic, co tu pierdyknie i ile naprawa bedzie kosztowac.
Pewnie, ze 10-12 letnia audica bedzie wygodniejsza i jakos taka wieksza, jednak mechanicznie w takich kwotach to bedzie juz szrot, bo nie oszukujmy sie, nie kupisz auta w miare mlodego i zadbanego lepszej klasy za 25k.
Niby mozesz celowac w Aurisa, ktory jest toszke wiekszy, ale biorac pod uwage roznice w edycjach modelu, zapewne trafisz w starszy model, ktory przestrzennie bedzie zblizony do tej Yariski.
I nie chce byc tutaj zlosliwy, ale pojezdzisz rok, dwa, sprzedaz auto z mala strata i kupisz co wiekszego, tym bardziej ze wtedy juz bedzie mial ponownie troche obycia z autami.
Trudno się z tym kłócić :). W ogóle, jak tak sobie sprawdzam, to czasami wyskakują mi w budżecie modele sprzed trzech lat. A ten aspekt naprawdę kusi... Jeśli chodzi o rozpędzanie się i "sportową" jazdę, to tu akurat nie mam ambicji. Grunt, żeby dało się w jakimś rozsądnym czasie wyprzedzić PKS. Jak jeszcze jeździłem, to raczej bez szaleństw. A teraz to już w ogóle... bez dwóch, trzech jazd doszkalających się nie obejdzie. Żeby w kontrolowanych warunkach wróciła "pamięć mięśniowa" i jako takie odruchy. Co do autka, to niewielki silnik nie jest tu raczej limitacją. Tak jak mówię, na auto marzeń jeszcze przyjdzie czas, a teraz trzeba mi raczej samochód "na cito" ;). Tak więc mimo wymagań podanych w pierwszym poście, Yarisek jest naprawdę solidną alternatywą i dzięki na zwrócenie mi na niego uwagi. Z każdą chwilą bardziej się przekonuję, że na start to może być fajna opcja, mimo gabarytów.
Widzę, że te Volvo są na dieslach i benzyniakach. Rozsądek podpowiada ropniaka. Jest coś, co przeważa nad jedną lub drugą wersją?
Po pierwsze, patrz na najpopularniejsze samochody w Twoim budżecie. Unikniesz wejścia w jakiś wynalazek z problemami z częściami i serwisem.
Po drugie, nie idź w "premióm", bo to dodatkowe koszty za trochę większy ból tyłka u sąsiada.
Po trzecie, jak na trasy to diesel. W tej cenie znajdziesz spokojnie jakiś 10-letni, niezbyt zmęczony egzemplarz. Niskie spalanie, niższa cena początkowa, bo są popularniejsze.
Popatrz na jakieś Mondeo, Octavie, Accordy, Mazdy 6, Avensisy, Passaty. Te wymienione powinny być najpopularniejsze i najmniej problematyczne
Na trasy dobrze jest mieć diesla, bo mało spali i bezstresowo wyprzedza się ciężarówki dużym momentem obrotowym.
Dobrze jest też mieć w miarę duży rozstaw osi, bo mniej wtedy odczuwasz nierówności i zazwyczaj im wyższy segment aut tym lepiej są wyciszone.
Ja bym celował w Citroena C5/Peugeota 508 z silnikiem 2.0 HDI jeżeli preferujesz komfort lub Forda Mondeo 2.0 TDCi jeżeli wolisz coś zestrojonego nieco bardziej sportowo.
To hydro faktycznie jest tak odczuwalne na trasach? Przyznaję, Cytrynka wygląda spoko. Również pod rozwagę.
Nie jeżdżę na co dzień, ale miałem okazję się przejechać kilka razy. Cudo.
Szkoda, że Citroen zrezygnował z tej tech. w nowszych modelach.
Tylko nie wiem czy się zmieścisz w tym budżecie. Pamiętaj, że musisz zrobić sobie rezerwę na dodatkowe wydatki.
Ok! To nawet mamy jakiś konsensus.
- Diesel,
- Coś popularnego do bólu (i to akurat nie przeszkadza), bo części tańsze i łatwiej o egzemplarz z niskim przebiegiem w budżecie.
- Nic dziwacznego,
- Żadnego premium na siłę (i bardz dobrze).
Wygląda okej.
Ja bym ta listę ciut zmodyfikował, zwłaszcza punkt 2.
Trzymać się od najpopularniejszej marki (czy najpopularniejszego modelu) z daleka.
Dlaczego?
Bo to często auta upudrowane. Sprzedawcy ciągną auta na których mogą zarobić czyli albo po solidnych przygodach albo najeżdżono takie dystanse że za głowę się można złapać - a za granicą nikt nie kupuje pochłaniaczy kilometrów (np dieslów) żeby stały w garażu (i czekały aż je polak sprowadzi do siebie) a jak mają dobry przebieg/były zadbane to są droższe niż w naszym kraju.
Do tego modle najpopularniejsze trzymają cenę bo kto ci będzie robił obniżki jak wiesz ze popchniesz takie auto bo jest popularne (więc jest na nie popyt), wiec wypieszczone egzemplarze będą drogie
I o ile unikać największych wynalazków to mniej popularny model auta ( tyle że szybciej cenę traci) może być właśnie ciekawym rozwiązaniem ;)
I dorzucił punkt 5 - nie nastawiać się na okazję czy to jedno jedyne cudowne. Okazje się zdarzają ale bardzo rzadko. Więc staraj się omijać auta z dolnych granic widełek cenowych - nikt nie pozbędzie się czegoś wartego np 40k za 25k
Nie wiem jaka jest korelacja między popularnością a stanem sprzedawanego samochodu. Myślę, że każdy samochód mógł trafić na lepszego lub gorszego właściciela, także prawdopodobieństwo trafienia na słaby egzemplarz jest podobne w obu przypadkach. Na ogromny plus popularnych modeli jest to, że nawet jeśli na taki egzemplarz się trafi, to można go doprowadzić do stanu używalności szybko i u każdego mechaniora, bo na pewno się już takimi samochodami zajmował.
Mniej popularny model, tak jak piszesz, może okazać się bardzo dobrym samochodem, ale takie auta nie trzymają ceny, przez co po czasie się na nich traci o wiele więcej. W dodatku, ciężej taki samochód sprzedać.
A kupować auto (bo popularne) żeby wpakować kolejne 10-20k żeby go zreanimować do ludzkiego stanu to interes jak nasze relacje z zsrr ;)
Ja wiem że nie każdy go lubi ale choćby:
https://youtu.be/A4pKNnX8D2Y
Laguna 3 z 2.0Dci. Bardzo niedoceniane i mało awaryjne samochody. W tym budżecie będziesz miał z bogatym wyposażeniem.
Ja bym Ci polecil a4 b6 ale teraz sam szrot dostaniesz. Kup sobie jakąś astre najnowszej generacji.
Ja sam mam b6 od 2011 i natrzaskalem już 200 000 km i zamierzam jeszcze drugie tyle zróbic. Auto mi się super trafiło i jak tylko otworzą granice jadę do Chorwacji po raz piąty
Mondeo Mk4 wydaje się być fajnym wyborem w tej kwocie, za samo auto wydasz troszkę mniej ale pamiętaj że pierwszy serwis po kupnie też dotknie twój budrzet. Dodatkowym mankamentem aut segmentu D i C jest to, ze pierwszy własciciel nie kupuje takiego auta do podwożenia żony do sklepu więc przebiegi 200+ są naturalne. Mimo wszystko warto zwiąźć jakąś lepszą opcję wyposażenia bo takie rzeczy jak grzanie fotele są komfortem do którego się przywyknie i potem pluje sie w brodę że nie zdecydowało się na taką rzecz w poprzednim woziku.
Mondek jest takim półśrodkiem bo serwis nie jest tragicznie drogi a już zapewnia "jakiś" komfort w kabinie, wiadomo że nie jest to Mercedes czy BMW ale koszta utrzymania też są niższe w przypadku Forda.
Jeżeli chodzi o DIesele to niestety trzeba mieć na uwadze, że serwis czasem jest kosztowny (np 3K zł na sprzęgło) ale robiąc trasy taki koszt się zwraca w paliwie a same komponenety nowoczesnego Diesla nie zużywają się tak przy jeździe po trasie.
Jak zależy Ci mimo wszystko na minimalizacji kosztów utrzymania to warto rozejrzeć się za autem z segmentu "B" czyli Corsą, Fiestą, WV Polo i w takim przypadku można na prawdę sporo zyskać na roczniku; 2013/2014 wcale nie jest odległe dla aut tego segmentu.
Tak czy siak szwagier mechanik zawsze przy zakupie jest przydatny.
PS: Mazda 6? to rdzewiejące badziewie? Nie wywołujcie Hydro2 z lasu :P
3K za sprzęgło? Chyba w jakimś złodziejskim serwisie.
3K za sprzęgło wraz z wysprzęglikiem i kołem zamachowym (tzw "dwumasa") to całkiem normalna cena za rzetelnie wykonaną robotę.
Napisałeś 3k za sprzęgło to odniosłem się do ceny sprzęgła. Teraz dodałeś jeszcze wysprzęglik i dwumasę, którą nie każde auto ma;)
Beren od Barahira
Dark Crow przecież napisał że chodzi o diesla, nie wiesz że w samochodach z silnikiem diesla wymiana sprzęgła prawie zawsze równa się wymianie całego kompletu czyli koło dwumasowe i reszta?
Nie wiesz więc klej wary i nie strugaj cwaniaka w temacie w którym jesteś zielonka, albo po prostu dupek.
dodam ze teraz nie warto kupowac auta ktore jest rzekomo z polskiego salonu bo celubarze zawyzaja ceny ....
Nie lepiej ci wybrać samochód z abonamentem lub teraz szczególnie się skredytować kiedy stopy procentowe są tak ultra niskie. Kupiłbyś sobie coś ala tego co kupiliśmy dla naszych pracowników np. nissany qashqai 1.2 czy toyoty chr hybryda. Palą śmiesznie mało, są ala suvovate i mają ponad 100KM. Faktury z serwisu to jak za serwisowanie roweru.
Kup sobie golfa trójkę
Mazda 3-6 II. Bym polecił III, ale celuje w Twój budget. Z racji, że to nie III od razu zsinwestuj w powłokę antykorozyjną. Spokojnie się zmiescisz w cenie.
W każdym wątku musisz polecać ten szrot?
W porównaniu do tego, co ty polecasz, to luksusowe BMW wzgledem trabanta :)
No to oświeć mnie, co niby takiego ma ta Mazda? Gówniane blachy, badziewne plastiki w środku, drogie części czy może jeszcze co innego? No luksus przeogromny.
Pisalem jakis czas cala liste zalet na pol strony takiego tematu. Nie bede sie powtarzal i po raz enty odwolywal sie do bzdur pokroju Twojego komentarza, bo mi niedobrze i nie mam na to ochoty. Twoja ekhm opinia nt Mazdy, to cos mw jak recenzja Zagrajnika HL: Alyx, tyle tylko, ze on chociaz grał, a raczej...streamowal grę :)
Piękna skoda superb II 1.8 benzyna 160 KM. lub 2.0 tdi 170 KM
Po 12 latach w A6 C5 nie wyobrażam sobie jeździć w wielogodzinne trasy mniejsza buda. Komfort i luksus za 30 tys.
Do tego skrzynia manual i śpisz spokojnie
Jak wyżej - Skoda Superb, ewentualnie Octavia w sedanie.
- Diesel,
- Coś popularnego do bólu (i to akurat nie przeszkadza), bo części tańsze i łatwiej o egzemplarz z niskim przebiegiem w budżecie.
- Nic dziwacznego,
- Żadnego premium na siłę (i bardz dobrze).
Fiat Grande Punto 3-5 latek do wyrwania z MultiJetem, części w opór, naprawy w cenie Seicento, mi się udało zgarnąć na firmę VANa z 2015 za 12k przy 130k przebiegu (niekręcony i bezwypadkowy), zamykając licznik nie jestem w stanie przebić 5 litrów na 100 km a przy ekonomicznej jeździe schodzi poniżej 4. Przy premium to nawet nie stało, na dłuższe trasy bym jedynie narzekał na brak regulacji lędźwiowej foteli szczególnie jeśli jesteś wyższy, ale można przerzucić świetne fotele z Alfa Romeo czy Punto Evo. Będę się go pozbywał bo diesel mi nie pasuje światopoglądowo a co dopiero EURO4, ale na razie trzymam bo i tak służy mi głównie do generowania kosztów a nie do jeżdżenia, chociaż tras trochę naklepałem i nie mogę narzekać :) Jeśli chcesz coś bardziej cywilizowanego to brałbym Tipo w finansowaniu, będziesz miał auto praktycznie w zakładanych widłach nawet jak je wykupisz za kilka lat, przy tym gównie to nawet Skoda jest droga, sprawdź kanał Zachar Off na YT, będziesz wiedział czego się spodziewać.
Skody od lat miał mój rodziciel i Rapida od razu bym odwalił, w Fabii (przynajmniej jemu) pieprzyło się znacznie więcej niż we Fiatach ale też tanizna i przyjemnie się tym latało, natomiast oczywiście przy Octavii to wszystko gówno, ostatnio rodziciel się przesiadł na najnowszego Ceeda i strasznie narzeka bo nawet 2 generacje wcześniej Octavia była znacznie przyjemniejsza do jazdy, osobiście bym się nie ładował w 10-letnie i starsze auta, bo nie mam o tym pojęcia a jak mi się coś poważnego stanie z GP to go zostawię w rowie i wezmę kolejne, ale to as you wish, IMO jak fura się zbliża do 10 urodzin to trzeba ją jak najszybciej sprzedawać a nie kupować ;)
Dzięki wszystkim :). Czytam tu każdy post i wszystko co piszecie jest bardzo pomocne.
Co do propozycji Draculi, to umówiłem
się już z kolegą na wzięcie autka w trasę za miasto i samodzielny test. A w przypadku reszty propozycji, w zasadzie podoba mi się większość, włączając Skody. Przed kupnem spróbuję jeszcze pokierować czymś większym (popytam znajomych, miałbym pewnie możliwość przejażdżki S60, Superb , Mondeo), żeby zobaczyć, czy to robi dla mnie różnicę i kto wie, może do lipca jakieś autko ogarnę. Jeszcze raz dzięki. Sporo materiału się nazbierało i spróbuję to jakoś zawęzić do dwóch, trzech modeli :).
Powodzenia, AFAIK Yaris to jest niezatapialny sprzęt, szkoda że u nas wciąż panuje dziwny kult 20-letniej klasy premium a co drugi janusz uważa że małe autko miejskie jest dobre dla "hehe bab". Chyba niczym mi się lepiej nie jeździło niż Citigo i Seicento, może niekoniecznie w trasie ale wciąż :)
Miej na uwadze, że vag 1.8 i 2.0 TSI sprzed 2012 roku to wada olejowa i potencjalnie siorbanie oleju w dosłownie dowolnej ilości. Inaczej mówiąc kupując superba II w benzynie sprzed 2012r. musisz mieć w kieszeni tak przynajmniej z 5k na zrobienie tego, albo szukanie sztuki z rachunkiem z naprawy, no chyba że kupisz silnik 3.2, ale on też chyba miał jakieś wady.
musisz mieć w kieszeni tak przynajmniej z 5k na zrobienie tego
Piątka może być krótka, same tłoki 4 tysie.
To nie kult tylko wybór. Jedni wolą nowy 1050ti, drodzy starszy 1060
Czemu niby dziwne ? Leci mojemu 18-ty rok. Nie wiem jak wygląda nawet silnik, skrzynia czy sprzęgło. Kumpel drobniejsze wymiany mi robi. Przeglady co 15tys km tylko kasuje na desce rozdzielczej :)
Ja w tej cenie kupiłem Captivę 2.2 2011 i jestem zadowolony z jazdy jak i wyników "ekonomicznych" z trasy, jak na około 2 tonowe auto. To suv, ale wydaje mi się, że całkiem pojemny. Ładna do tego sylwetka.
Natomiast spalanie w mieście skacze szybko :)
Ale kupiłem głównie do jazdy w trasie właśnie i do wożenia sprzętu. Miał być pojemny.
Przy obecnych cenach wychodzi nawet taniej, niż wcześniej Galaxy w gazie.
Chociaż pewnie leży daleko od tego, czego szukasz, tylko lekko napominasz o suvie. Żona ma yariskę i też się spoko jeździ ;)
Żonie za jakiś czas (jak drugie dziecko podrośnie tak do 2 lat) planuję kupić toyotę yaris ale na dłuższe trasy to raczej może być trochę za słaby. Swoim Skoda Romsterem jak jechałem po autostradzie to przy 180 zrobił się wir w baku i spaliłem whu paliwa. Teraz wyłączam autostrady z gps i jeżdżę na lajcie bocznymi drogami.
Z cyklu: każdy poleca to, co ma...
A myślałeś o hybrydzie? Spalanie też niskie, a dużych wad raczej nie ma. Na trasie też się sprawdzi (zeżre ok. 6 litrów, jeśli nie żyłujesz na autostradach po 170 km/h; średnio pewnie ok. 5 litrów), a awaryjność bardzo niska. W cenie ok. 30-35 tysięcy już możesz dorwać jakiegoś Aurisa (najlepiej pewnie w tej sytuacji 2 generację) z przebiegiem 100-150 tysięcy, co w przypadku napędu hybrydowego nie jest wcale jakąś dużą liczbą. Teoretycznie powinien jeszcze sporo pojeździć.
Sam niedawno kupowałem samochód i wybrałem Aurisa. Przesiadłem się z diesla (z Opla). Z tym, że ja potrzebowałem auta na "cykl mieszany" - sporo czasu spędzam i w trasach (autostrada), i w miejskich korkach. Na razie jestem bardzo zadowolony, a mieszkam na ciężkim, paliwożernym terenie (Podhale).
Na polecaną tu Yariskę bym się nie skusił. Mam w otoczeniu ze 3-4, zero zastrzeżeń, ale jednak mam te 190 cm i nie dla mnie takie autko. Chyba, że typowo do miasta, ale to nie ten przypadek.
Generalnie Toyota myślę warta polecenia, choć raczej nie są to samochody które ludzie kupują z miłości. Niemniej mniejszej niż Auris bym nie brał.
Sam jeżdzę Avensisem z 2004, benzyna z gazem 1.8, wolnossący silnik bez turbo ani niczego.
Jeździ się tym bardzo komfortowo, właśnie szczególnie w trasach - wygodny krążownik, który sunie po drodze.
Nie jest dynamiczny za bardzo, szczególnie jak ktoś ma porównanie z czymś lekkim z turbosprężarką, za to jeździ tak... Dostojnie. Chwilę się zbiera, ale nie ma problemu żeby depnąć i rozpiędzić, potem jak się rozkula to nie ma się wrażenia zarzynania silnika i podróży rakietą wchodzącą w ziemską atmosferę.
Do 300k przebiegu coraz bliżej i w sumie nic większego się nie dzieje z nim.
Rozważyłbym Forda Focusa MK3 (2013+ powinno być realne), w tym pułapie pewnie dałoby się wyhaczyć coś poniżej 100k przebiegu, z grzaniem dupska, tempomatem i automatyczną klimą.
Super popularne i mało awaryjne. Jak kupowałem mojego 4 lata temu plan był taki że kiedy dojedzie przebiegiem do 150k pójdzie na wymianę, ale największa awaria jaką miałem przez cały ten czas lata to rozładowany akumulator (z mojej głupoty), a znajomy mechanik na przeglądach (co pół roku) też nie widzi żadnych problemów, więc szkoda mi się go pozbywać, i tak sobie pewnie pojeździmy razem jeszcze kilka lat, zgodnie z podejściem "if it ain't broke, don't fix it".
Do Omegi bardziej pasowałaby wersja RS, ale to chyba trochę poza budżetem :)
Nie kazdy sie ze mna zgodzi ale polecanie yariski to jak jesc suchy chleb codziennie. Cel spelniony w obu przypadkach - przezyjesz/dojedziesz, ale frajdy z tego 0. Duzo bardziej bym wolal cos starszego ponizej wskazanego budzetu (rezerwa na utrzymanie) ale jednak z wyzszej klasy niz najnizsza.
Na trasy to tylko większe silniki , yaris to jest dobry na miasto...w trasę bym tym nigdy nie pojechał.
Peugeot 508
Hej hej, budżet mi jednak podskoczył o te 8k. Taka nieprzekraczalna granica z zapasem na ew. serwis, to powiedzmy - 38k.
Na razie na pierwszy plan pewnie wysunie się jakaś mało zajechana Toyota (któraś z tych nieco większych) lub Octavia.
Ale jest jeszcze jedno autko, które mi nie daje spać po nocach i muszę spytać.
Miałem w weekend okazję prowadzić Nissana Qashqaia I. Wrażenia genialne: wysokie, dobry widok, bardzo fajny fotel, sporo miejsca na nogi. Akurat była to wersja z 1.6 Dieslem. Przyjemna dynamika... miło się to prowadziło. Tak sobie wklepałem w otomoto i poczytałem. Wychodzi, że da się w budżecie znaleźć najlepiej wyposażone wersje z końca produkcji pierwszej wersji (czyli 7-8 lat). Deklarowane przebiegi w okoliach 180 000 km. Odradzany jest tam 1.5 dci, bo podobno panewki się wykręcają, ale 1.6 dci 130km raczej bezproblemowy.
I teraz tak: postanowiłem, że przed kupnem samochodu wynajmę firmę, która mi go sprawdzi i zrobi raport. Mam nawet kilka upatrzonych egzemplarzy, które mógłbym sprawdzić z firmą, czy to się na pewno nie rozsypie po wyjechaniu od sprzedawcy. Pytanie: czy w ogóle rozważać takie auto z takim przebiegiem w okolicach 2020? Jest to samochód popularny, ale nie aż tak bardzo. Koszty części - średnie, nie jest najgorzej. Pytam o niego, czy ktoś coś słyszał, bo co prawda gdy prowadziłem, miałem banana na gębie, jak nigdy w życiu, tak nie chciałbym tracić czasu, jeśli to bardzo zły pomysł.
Kup co będzie w najlepszym stanie,. Konkretnymi modelami i markami się nie sugeruj bo teraz samochody są praktycznie jak telefony , laptopy itp - 90% podzespołów pochodzi od 4 producentów. Nie bierz Yarisa ani niczego innego z małym silnikiem wolnossącym na trasy bo to są rozwiązania archaiczne a nawet świętemu kiedyś będzie tir, traktor czy mama z 2 dziećmi i kotem w Corsie zawadzał i trzeba czasem coś wyprzedzić. Jak ci się podoba Qashqai to szukaj w najlepszym stanie. Ale z twojego opisu wynika, że jakikolwiek suv by ci się podobał tak samo (bo siedziało by się wyżej itp). Ja osobiście mając wcześniej compacty a teraz suva (bo podobał mi się wizualnie), mając ponowny wybór suva bym nie brał (bo jest mniej dynamiczny). Czyli kryteria wyszukiwania ustalasz na rocznik, przebieg itp a potem jak się trafi coś interesującego to czytasz czy ten konkretny model marki nie miął jakiejś poważniejszej wady produkcyjnej.
Ja miałem długi czas chrapkę na suvy, ale odrzucał mnie fakt, że duży z zewnątrz, ale mało miejsca w środku, wszystko takie obudowane itd.
Ale potem właśnie na podobnej zasadzie wsiadłem do Captivy i polubiłem to auto. Wyjściowo 7 osobowy, co już świadczy o większej przestrzeni a bagażnik nawet bez składania mieści mi obecnie tygodniowe zakupy i to ze zgrzewkami wody gazowanej.
Oczywiście + dla wysokiego siedzenia, podziwiam ludzi, którzy lubią jeździć w niskich autach. Miałem chwilową przerwę i właśnie jeździłem żonową yariską, jednak przesiadka z powrotem jest fajna :D
No właśnie, jak tak ostatnio robiłem risercz, to też próbowałem mieć na uwadze, gdzie tu ewentualny wózek dziecięcy zmieścić itd. itp. Niby wiem, że taki Nissan i inne jemu podobne, trochę udają SUV, bo to de facto podniesiony kompakt do atakowania krawężników, a nie pełnoprawny SUV, ale nie szkodzi.
Z niskich aut, absolutnie urzekła mnie H. Civic IX, ale tu już różnie z dostępnością w budżecie. To raczej takie dolne widełki cenowe za wersję z mocniejszym silnikiem i trochę bałbym się wtopić.
No nic, od biedy mogę spróbować wynająć firmę do sprawdzenia tego Qashqaia. Jak się okaże, że w środku jest rdza, kiła i mogiła, to w najgorszym razie będę kilka stówek stratny.
A pisząc ten post, w międzyczasie patrzyłem jeszcze na te Captivy! Wpisałem w googlach z ciekawości i fajnie to wygląda: da się znaleźć 6-letnie auta z relatywnie niskim przebiegiem. I to jest także bardzo ciekawa, konkurencyjna opcja.
To, co u mnie jeszcze ostro walczyło w rankingu, to:
- Honda CRV
- Mietasubiszi ASX
- Auris
- Octavia
Ja bym bral Honde, co japonczyk to japonczyk. Niemiecka jakosc juz nie jest taka super jak kiedys.
A japonskie silniki dalej nie do zajechania.
Zabudowałem sobie bagażnik, bo wożę sporo sprzętu, case'ów itp. Poprzednie trochę tym ściurałem, a tego faktycznie mi żal :)
Tu dobrze widać ile jest bagażnika bez składania foteli.
Mam jeszcze wykładzinkę, ale nie miałem kiedy zamontować :D
na ta nazwe executive to chyba tyllko Polacy sie lapia :). Nie jest to jakis super wypas, jest to wyposazenie typowe dla flotowki, taki sredniak pod tym wzgledem.
Nie bierz Yarisa ani niczego innego z małym silnikiem wolnossącym na trasy bo to są rozwiązania archaiczne a nawet świętemu kiedyś będzie tir, traktor czy mama z 2 dziećmi i kotem w Corsie zawadzał i trzeba czasem coś wyprzedzić. Jak ci się podoba Qashqai to szukaj w najlepszym stanie.
Eh co forumowi eksperci od motoryzacji :) Yaris ma male silniczki? A Qasqai to co, kilkulitrowe potwory? Boshe.....
Yaris ma cala game silnikow, wlacznie z tymi 1.33 i 1.5 litra co w dobie obecnego downsizingu robi z nich duze silniki. Przejedz sie najpierw takim zanim zaczniesz farmazony pisac ze to nie ma mocy i nie nadaje sie do wyprzedzania ;) Takim 1.5 zajade nie jednego 15 letniego szrota w diseselu od helmuta sciaganego.
Minas kupuj co sie sie podoba bo widze ze sumie sam nie wiesz jakie auto chcesz, hatch, sedan, MPV Crossover :)
Dwie uwagi z doswiadczenia:
- Wieksza toyota to Auris lub Corolla. Auris 2giej generacji to w sumie ta sama przestrzen w srodku co Yariska 3iej generacji. A w tej kwocie nei wiem czy kupisz sensownego Aurisa 3ciej. W takim wypadku chyba lepiej leciwsza Corolle. Co do silnika, Auris w sumie bedzie mial to samo pod maska co ma Yariska a jak juz sie pewnie domysliles, ja polece 1.33 lub 1.5 silnik bo ludzie zyja w przkonaniu ze jak Yariska to pewnie lieterek tam siedzi.
Qashqai - Ciesze sie ze Ci sie sie podobalo, ale dla mnie jest to auto padaka. Moze w momencie jak to wchodzilo na rynek to pewna nowosc byla ale teraz? W zasadzie wszystko tej samej klasy bedzie lepsze. Qashqai maja male silniczki, psuje sie to niesamowicie, szczegolnie przy nabitych kilometrach, a ze w obecnym budzecie raczej malego przebiegu nie zdobedziesz miej to na uwadze. W srodku to auto jest male! O ile odjac wieksza wysokosc (co jest zaleta dla kierowcy) to niewiele wiecej miejsca masz niz w golfie 4ce! Unikaj tych 1.2 lub 1.3 silnikow, przy wadze tego auta i przy zaladunku to bedzie tragedia. Ale co ja pisze, jakim zaladunku, tam jest strasznie maly bagaznik, szczegolnie w wersji podstawowej. W sumie jedyna zaleta dla mnie w tym aucie to nawert dobry wyglad i dobra wykonczeniowka ale i to dopiero w drugiej generacji. Powaznie i tak od serca w tej cenie nie patrz na qashqai, lepszy wybor to KIA lub Hyundai.
BTW. Crossoverem Hyundaia nie jezdzilem, wszystkie inne wyzej wymienione mam objezdzone.
Dzięki Drac. Właśnie na tego typu opinii mi zależało, bo kupić ładnie umyty samochód, który zacznie się sypać w oczach, nie jest obecnie trudno :).
A co do wyboru, to się w pełni zgadzam. Teraz jeszcze mam czas na wydziwianie i kombinowanie: "a bo tu się siedzi wysoko... a tu się siedzi nisko, ale zwrotniejszy i lepiej się drogi trzyma. A ten mały, ale spoko bagażnik. A ten duży i komfortowy". Gorzej niż baba. Jeszcze o kolor nie pytałem ^^. W każdym razie, po rozważeniu wszystkiego, relatywnie niska awaryjność ma tu największe znaczenie, stąd moje pytanie o Qashqaia. W mieście, samochód będzie - przynajmniej początkowo - bardzo mało używany. Za to średnio co 2-3 tyg będzie te 800km robił. No ale skoro mówisz, że te modele z końca produkcji to w 2020 już truposze, to jednak rozważę coś innego. Konkurencja ma tu multum egzemplarzy do wyboru, więc trudno nie będzie.
Truposz moze nie,bo zaraz ktos bedzie mi udowadnial co innego, ze jego wojek ma i jezdzi. Jak z kazdym autem, jak trafisz to bedzie jezdzilo i bez zmiany oleju przez 30tys. Tu gdzie mieszkam jest to auto dosc popularne, bo relatywnie tanie i daje klasie robotniczej poczucie luksusu, ale i na parkingu u mechanikow jest stalym bywalcem. Poprostu w przypadku Crossoverow, jest taki wybor na rynku obecnie, ze co nie wezmiesz to bedzie mialo wiecej zalet niz akurat Qashqai. Siostra do pracy w "polu" kupila 8 letniego Sportage za jakies male pieniadze. Szwagier juz 6 rok stara sie to auto zajezdzic i bidny nie moze i sie nim "meczy" ;) Czasem nawet wezme go na szybki wypad do Wawy i po 14 latach jeszcze nawet na trasie za bardzo nim nie chybota :p. Choc sam tego auta bym nie kupil naweet jakby mi doplacali :)
Przy twoich niskich przebiegach w sumie nie ma znaczenia co kupisz. Moze spojrz na to pod katem, na ktorym aucie stracisz najmniej, jak za 2 lata bedziesz chcial wymienic.