Z racji wszechobecnych Home Office'ów i spędzania nebotycznych ilości czasu wraz z rodziną zacząłem pić ;-)
Piję sobie już drugi tydzień Jim Bima Honey i po mału zastanawiam się nad jego następcą. Stąd zwracam się do was z pytaniem, co byście polecili dla człowieka z moim niezbyt wprawionym podniebieniem? Pijam z Coca Colą w proporcji 1/5, pewnie popełniam profanację dla koneserów, ale tak mi smakuje :)
Generalnie wspomniany JB całkiem mi smakuje, Ballantines Brasil też trafił w moje gusta, pamięam też że Bushmills Irish Whiskey też mi bardzo pasował.
PS: Cena nie jest głównym kryterium ale też nie jestem gotów wydać 600 zł na wódkę.
FYI JB to bourbon :P
Do tematu: Old Smuggler jest na każda kieszeń no i nieśmiertelny dla mnie JD, najlepiej 1,5 L oczywiście pijane bez żadnych dodatków ;) W barku mam jeszcze JD Fire z cynamonem i coś nieco droższego na specjalne okazje Caol Ila.
Żadne, strata pieniędzy.
Do coli świetnie pasuje Grangestone który można kupić w biedronce - single malt za niecałe 60zl.
Poza tym z przystępnych cenowo i pijanych bez coli - Glendronach 12l i Oban 14l.
Z łiskaczy to polece Jamesona. Wyszla jakis czas temu taka edycja z czarna kartka( lezakowany w beczkach po czymstam innym ). Podpasowalo mi to smakowo. Ale ja pijam czysta - ewentualnie z woda.
Ballantines z Cola - byl taki okres w moim zyciu. Dobrze wspominam i nie zaluje.
wraz z rodziną zacząłem pić
Nie idż tą drogą
(...) zacząłem pić :thumbsup:
Jak chcesz spróbować przekonać się do picia czysto whisky to Glendronach 12yo jest mega delikatny w smaku (ha! widzę, że nawet wspomniany wyżej) Ew. Johnnie Walker Black Label też jest w miarę delikatny