Recenzja Altered Carbon – sezon 2. to już nie jest Blade Runner na sterydach
Drugi sezon to sredniak, nudy przez sporo czasu, Mackie wogole nie pasowal do roli, co wcale nie dziwi, bo od materialu zrodlowego oddalili sie dosc daleko.
Soulcatcher -> Dla tych co im pierwszy sezon bardziej się podoba to sugeruję aby oglądali pierwszy sezon zamiast drugiego. A tym co im się nie podoba to niech oglądają to co im się podoba.
Ta powiedz mi jeszcze jak wyrobic sobie opinie bez ogladania? Zalosne sa takie wrzutki na maxa :P
W sumie to muszę się zgodzić z autorem tekstu - jest gorzej. Dodam tylko że Mackie, mimo że go lubię i mimo że podołał, to i tak wypadł gorzej od Joela. Także jak ktoś lubi sci fi, to spoko, jak nie to kolejny średni serial netflixa.
2-gi sezon jest cienki jak sik węża w porównaniu z 1-szym.
Już po drugim odcinku chciałem dać sobie spokój. Póki co wymęczyłem jeszcze 2 odcinki i od paru dni nie mogę przemóc się do dalszego oglądania.
Obejrzałem całość w 2 dni, tak mnie wciągnęło. Czy było lepsze od 1 sezonu? Szczerze to za dawno oglądałem pierwszy sezon, żeby móc to stwierdzić, ale jest naprawdę bardzo dobrze. Jeden z lepszych seriali S-F ostatnich lat, na podium razem z The Expanse i Westworld. Autor opisuje, że mu się nie podobało ale w sumie żadnych powaznych wad nie wskazał, mam wrażenie, że afroamerykanin jako główny bohater mu nie podpasował, więc hejtuje jak może. Trudno, ja szczerze polecam.
"Wszystkiego jest tu trochę mniej: blichtru mniej, neonów mniej, golizny mniej, pomysłowych miejsc mniej. Kolory już nie tak ostre, mordobicia nie tak efektowne, a i Takeshiego torturuje się tutaj jakoś tak bez przekonania. (...) gdzieś zabrakło fantazji; za każdym razem, gdy już wydaje się, że w danym momencie na pewno nastąpi coś spektakularnego, akcja rozłazi się w szwach, jakby ktoś na planie przypominał: „No ale ludzie, my nie mamy na to budżetu”."
"Falcon daje radę
Z braku treści i wizualnych wodotrysków przez osiem odcinków drugiego sezonu przed ekranem trzymają nas aktorzy. Anthony Mackie świetnie radzi sobie jako ten kameralny Kovacs, nadając postaci złożonej wcześniej z ostrych kątów i wysuniętej żuchwy bardziej ludzki rys"
Jestem pewna, że przeczytałeś reckę do samego końca, aż do imienia autorki. ;)
Chciałem napisać: "Gościu co ty tu piermandolisz? Gdzie ty tu widzisz jakiś rasizm?" Ale potem przeczytałem komentarz autorki (hehehe) i stwierdziłem, że nie będę się już nad Tobą znęcał.
A mi się pierwszy sezon podobał i drugi sezon również podobał.
Dla tych co im pierwszy sezon bardziej się podoba to sugeruję aby oglądali pierwszy sezon zamiast drugiego.
A tym co im się nie podoba to niech oglądają to co im się podoba.
Osobiście nie chcę oglądać innego serialu zamiast drugiego sezony AC. Chciałem oglądać drugi sezon i dostałem to czego się spodziewałem.
Porównywanie pierwszego do drugiego sezonu wydaje mi się bezcelowe. Porównajmy sobie drugi sezon AC do innych nowych seriali i wtedy wychodzi że to jedna z najciekawszych pozycji obecnie do oglądania.
Polecam jeszcze Star Trek Picard, bardzo przyjemny
serial.
Już teraz czekam na Tales from the Loop.
Zdecydowanie odradzam Avenue 5, to jeden z najsłabszych seriali jakie widziałem .
A i zapomniałem o 3 sezonie Westworld będzie dobra zabawa
Właśnie zacząłem oglądać, kilka minut temu. Pierwszy sezon nawet mi podszedł, nie jest to coś co wspominam po nocach, ale jako zapełniacz czasu w pracy (robota przy kompie i kilka monitorów) spełnił swoje zadanie.
"Anthony Mackie świetnie radzi sobie jako ten kameralny Kovacs"
Zupełnie się nie zgodzę. Jedną z największych wad drugiego sezonu jest postać Taka, która przybrała formę grzecznego chłopczyka udającego, że jest bad boyem z niewyparzoną gębą. Generalnie większość postaci (pomijając Poe) jest mdła i męcząca w tym sezonie.
"W tym momencie mamy wrażenie, że serial już, już coś nam powie, rozwinie zasygnalizowany wcześniej wątek naszej relacji z ciałem. Czy rzeczywiście to tylko rękaw, a raczej rękawiczka, którą można wymieniać, jak często się chce i bez skutków ubocznych?"W 1 i 2 sezonie było można zobaczyć co się dzieje po częstych zmianach i jak nie którzy reagują.Dla mnie najlepszym wątkiem był SI Poe i jego przemiana.Mam nadzieję na sezon 3.
W 1 i 2 sezonie było można zobaczyć co się dzieje po częstych zmianach i jak nie którzy reagują. --> Jup, ale wtedy pokazano nam przypadki, gdy poprzednie ciało zostało zabite - i to w sumie nie dziwi, skoro świadomość wciąż pamięta tak traumatyczny moment. A chciałabym coś więcej na temat tego, jak zmiana ciała - wielokrotna! - wpływałaby na to, jak w ogóle o sobie myślimy.
I zgadzam się, Poe najlepszy <3
Drugi sezon to sredniak, nudy przez sporo czasu, Mackie wogole nie pasowal do roli, co wcale nie dziwi, bo od materialu zrodlowego oddalili sie dosc daleko.
Soulcatcher -> Dla tych co im pierwszy sezon bardziej się podoba to sugeruję aby oglądali pierwszy sezon zamiast drugiego. A tym co im się nie podoba to niech oglądają to co im się podoba.
Ta powiedz mi jeszcze jak wyrobic sobie opinie bez ogladania? Zalosne sa takie wrzutki na maxa :P
Rozumiem że musisz oglądnąć do ostatniej sceny aby wiedzieć że ci się nie podobało? Ja jak mi się przestaje podobać to przestaję oglądać i idę oglądać co innego.
Wyjątkiem jest Avenue 5, oglądam choć mi się nie podoba, bo jestem ciekawy jak bardzo można upaść przy produkcji serialu.
Soulcatcher -> zeby porzucic serial musiaby sie okazac wyjatkowo slaby, z twoim podejsciem to w roku z 1-2 seriale zaliczybym do konca :P Sredniaki spokojnie mozna ogladac i czerpac z tego troche przyjemnosci. :P
Kilgur —> a co najważniejsze można być takim alternatywnym opowiadając wszystkim jaki to był strasznie nudny i słaby serial, z kiepską grą aktorską i niekonsekwencjami w fabule...
No ale to można też robić nie oglądając serialu.
A ja właśnie mam inaczej, jeszcze nie widziałem do końca, parę odcinków zostało, ale Mackie wypada o dziwo dobrze, bo po trailerze to miałem wątpliwości czy pasuje, ale ma charakter, bo w marvelu to on nie może wyjść po za bajkową postać także ten.
A to, że odeszli od materiału źródłowego nie jest jeszcze argumentem, że coś jest słabe.
Zasadniczo się nie nudzę, mądry się nie nudzi jak to mówią :-), a tak na serio, są tam jakieś zapychacze, ale jako tako daje radę.
Zawsze byles zalosny z tymi swoimi pogladami i widze od lat wciaz to samo "wolnosc slowa wg Soulcatcher'a zakaz krytykowania tego co mu sie podoba" Podobno ludzie z wiekiem nabieraja madrosci, ale jak widac nie wszyscy :P
kaszanka9 -> kazdy ma swoj gust i na szczescie jeszcze ma wolnosc wypowiadania swoich opini.
A to, że odeszli od materiału źródłowego nie jest jeszcze argumentem, że coś jest słabe.
No jak cos jest nudnym sredniakiem, a material zrodlowy nie jest taki, to zaczyna byc takim argumentem. Jakby nakrecili swietny serial nikt by nie narzekal na ten aspekt.
A jak to się ma do książek? Rozumiem że to taki miks 3 tomu z jakimiś pomysłami scenarzysty? Pozdrawiam serdecznie
Już pierwszy sezon daleko odjechał od książek, a ten dodatkowo rozbudowuje te dodane/przepisane wątki. Ale coś tam z książek zostało, m.in. wątek angelfire.
Zdecydowanie lepsze, ale to akurat jest prawdziwe dla większości ekranizacji.
Jeśli miałbym podsumować drugi sezon, to odniosłem wrażenie jakby ktoś wrzucił do miksera wszystkie książki z serii, zmiksował i poszarpanych strzępów wybrał co ciekawsze jego zdaniem fragmenty uzupełniając resztę swoją własną twórczością. Stąd dostaliśmy powłokę z Upadłych Aniołów ze światem i intrygami opartymi (baaaardzo luźno) na Zbudzonych Furiach.
Największy błąd jaki można zrobić do tego serialu to traktować go jako ekranizację książek, podczas gdy zasługuje co najwyżej na określenie "na motywach książki". Jeśli się o tym pamięta, serial da się nawet obejrzeć. Zwłaszcza część pierwsza, dzięki spójniejszej fabule i, moim zdaniem, ciekawiej poprowadzonej postaci Kovacsa.
Dokladnie fanaberie scenarzytow w pierwszej serii znikaly bo zdecydowana wiekszosc byla oparta na ksiazce, w sezonie drugim odlecieli na ksiezyc :P
Pierwszy sezon to jeden z lepszych ekranizacji książki ostatnich lat. Inni mogą brać 1 sezon za wzór, do kolejnych ekranizacji.
Wiadomo, że to ekranizacja, dlatego też twórcy serialu coś tam dorzuci, ale ogółem bardzo dobre przeniesienie na ekran.
Drugi sezon mógłby być wzorem jak nie kręcić filmów na podstawie książek.
Oczywiście chodziło mi o adaptacje, a nie ekranizacje. Pierwszy sezon jest tak dobrze przeniesiony, że mimowolnie mówi się o ekranizacji, a nie adaptacji.
Jestem miłośnikiem 1 sezonu. Bardzo mi się podobał.
Teraz oglądam sezon 2. Jestem przy 5 odcinku. Krótko: dramatyczny spadek jakości. :(
Biorac pod uwage czestotliwosc ogladania odcinkow przez mnie, to AC2 jest duuzo lepszy od tego gniota Witchera xD (gdzie jedyna dobra rzecza byl biust Yennefer i aktorka grajaca Renfri xD)
Dla mnie pierwszy sezon bardzo dobry do momentu retrospekcji o emisariuszach. Po tym czar prysnął, a motyw z siostrzyczką dolał oliwy do ognia co nie zmienia faktu, że s1 jest o wiele wiele lepszy od s2. W drugim sezonie brak tej tajemniczości, a Mackie jest za bardzo pipkowaty, chociaż myślę, że można to jakoś uzasadnić. Wcześniej byl przepełniony gniewem ponieważ stracił ukochaną i wszystko na czym mu zależało, a teraz po części to odzyskał.
Drugi sezon lepszy niż pierwszy.
S2 polegał już na etapie castingu - Mackie to dobry aktor supportujący co udowodnił już jako przydupas Capa, ale nie nadaje się na pierwszy plan.
Tutaj nie podołał i zobaczycie że jako nowy Cap w nadchodzącym serialu MCU polegnie po całości - on po prostu nie ma tej charyzmy i tyle.
Najlepsze obecnie emitowane sci-fi to The Expanse, warto też rzucić okiem na Picarda, aczkolwiek tam po dwóch pierwszych świetnych odcinkach poziom bardzo spadł.
Akurat The Expanse, mimo że pełne większych i mniejszych głupotek, przez pierwsze dwa sezony trzymało całkiem niezły poziom i przynajmniej starało się być wewnętrznie spójne. Od trzeciego sezonu... Ech, szkoda gadać. A Altered Carbon - cóż, moim zdaniem to taki generyczny serialik, który mimo chyba całkiem zacnego budżetu ani nawet o milimetr nie wyszedł poza tę serialowatość właśnie. Ostatnia taka naprawdę-naprawdę dobra seria, którą przy odrobinie dobrych chęci można podpiąć pod sci-fi, to Sense8, a z bardziej klasycznych pozycji, to właściwie nic mi do głowy nie przychodzi od czasów Battlestara.
Odsyłam do odrobinę wulgarnej recenzji sejsmity. https://www.wykop.pl/wpis/47715431/na-wstepie-przepraszam-czytelnikow-seansniezwyczaj/
Nie mam nic więcej do dodania.
Powtarzam z innego wątku, który autor publicystyki olał ciepłym moczem, a którym z pewnością się inspirował
Dwie rzeczy mi strasznie przeszkadzają w nowym sezonie:
1. fakt, że motywy głównego bohatera są absurdalne. Naraża swoje życie i spędza wiele lat na uganianie się za swoją oh wielką miłością, która znikneła z jego życia kilkadziesiąt lat wcześniej wtf.
2. główny aktor jakby nie pasuje do tej roli, ten z poprzedniego sezonu nie był jakoś dużo lepszy jako aktor, ale bardziej przypominał przekoksaną powłokę, niż ten murzyn z dość przeciętną budową i jajkowatą głową ektomorfika.
Aż się oglądać odechciewa
Świetna recenzja. Już dawno nie czytałem tak dobrego tekstu na GOL'u. Od razu widać, że recka jest napisana z jajem, polotem i pewną, taką lekkością.
A samego serialu jeszcze nie oglądałem, tzn drugiego sezonu jeszcze nie, ale...... po co mam go już teraz oglądać skoro mogę przeczytać sobie jeszcze raz jego recenzję. I tak też właśnie zrobię :):):)
Pozdrowienia dla Kalevatar
Jest kiepsko bo nudzi od poczatku. Przypomina mi to poczatek Fallouta 3, gdzie moja reakcja bylo kompletne pominiecie watku glownego i zwiedzanie. Tu sie nie da pominac.
Glowny aktor - nie pasuje.
Fabula - nuda i kiepszczyzna, brak jakiegokolwiek zwiazku emocjonalnego z bohaterami.
Walki - za duzo i nie wiadomo po co, pelnia role wypelniacza miedzy nudnymi dialogami.
Ogolnie to wyglada jakby nakrecili na sile i bez planu.
Ukazanie romantycznej duszy Takeshiego - do takiego wniosku doszedłem po wielomiesięcznych analizach i medytacjach nad sezonem pierwszym. Po co? Nie mam pojęcia. Zrobienie z emisariuszy rebeliantów i z Quellcristy miłości życia to był dla mnie mindfuck prawie nie do przeskoczenia, ale sezon pierwszy ratował, jako tako, wątek kryminalny i Poe.
Kiedy oglądałem pobieżnie zajawki z sezonu drugiego i widziałem murzyna jako protagonistę, to pomyślałem, że jest duża szansa na porządną ekranizację drugiego tomu. Wątek mata w S1 był poprowadzony poprawnie i prawie zgodny z oryginałem, więc, tak zakładałem, ukazanie potyczek korporacyjnych z udziałem wojska i buntowników podlane sosem tajemniczych Marsjan i ich wojny z jeszcze nie wiadomo kim, będzie dla Netflixa bułką z masłem. Tak jak w pierwszym sezonie (i tomie) odczucia metafizyczne krążyły dookoła ludzkiej duszy, życia i ciała, w drugim mogłyby, zgodnie z książką, skręcić w stronę małości ludzkiej cywilizacji. Przebolałbym nawet 10 minut smarków protagonisty o Quellcriście w każdym odcinku, można by to było scalić w sezonie 3, po odpowiednim nagięciu książki.
Niestety, nakręcili ten crap...
Skrócona recenzja:
Sezon drugi był o niczym, nie dorównuje sezonowi pierwszemu do pięt.
Pierwszy sezon też nie był bladerunnerem :P
Wiec taki trochę ból-okrężnicy topic.
Opowiedzieli trochę o genezie stosów i nawiązali do starych wątków.
Klimat taki sam jak w sezonie pierwszym, wiec ci co szukali czegoś nowego pewnie teraz się zawiedli.
Ciekawe co będzie w 3 sezonie, skoro sporo tematów zabili lub wybuchło.
Oglądałem pierwszy sezon i było to mocne 7,5/10, a tutaj już odpadłem po 5 odcinku więc podziękuję i na następny sezon nie czekam.
Znów BAME...
Anthony Mackie w ogóle mi tu nie pasuje zdecydowanie wole aktora z pierwszego sezonu :/
"Niezły" znaczy, że dość dobry.
Tymczasem z tekstu wynika trochę coś innego: że nie jest zły, ale dobry też nie.
No to, kurde, jak?
Pierwsze 3 odcinki nudne. Teraz się rozkręca ale do pierwszego sezonu brakuje dużo. Drugi sezon to mocne 6/10, w porównaniu do 9/10 jakie dałem pierwszemu.
Obejrzałem z wypiekami na twarzy w jeden dzień.
Naprawdę żal mi tych wszystkich znudzonych którzy z uporem próbowali obejrzeć.